Czy internetowy żart może doprowadzić do czyjejś śmierci? Ta historia pokazuje, że tak. Największy w tym udział mieli jednak dziennikarze jednej z największych stacji w Stanach Zjednoczonych - Fox News.
Historia brzmi dosyć kuriozalnie. W USA mężczyzna postrzelił policjanta oraz ślusarza, którzy przyszli do niego, by dokonać eksmisji. Po incydencie zabarykadował się w swoim mieszkaniu. Na miejsce przyjechały służby, otaczając dom. Zajście na żywo relacjonowała telewizja Fox News. W tym samym czasie na popularnym serwisie 4chan, portalu znanym z przekraczania wszelkich granic przyzwoitości oraz dobrego smaku, na którym użytkownicy komunikują się ze sobą zupełnie anonimowo, pojawił się post:
"I just shot me some cops, ask me anything. Hurry though, SWAT is about to bust in"
"Właśnie zabiłem jakiegoś policjanta, pytajcie mnie o co chcecie. Tylko szybko, bo SWAT zaraz wparują mi do mieszkania"
Podał przy tym prawdziwe dane dotyczące adresu oraz imienia i nazwiska przestępcy, którego pokazywała właśnie telewizja. Rozmówca od razu został wyśmiany. Upierał się jednak, że jest tym za kogo się podaje. Poinformował też wszystkich, że dom obłożył ładunkami wybuchowymi. Uczestnicy, aby wyrazić swój niepokój i niezadowolenie jego obecnością, użyli do tego znanego użytkownikom tego serwisu komunikatu "That Really Rustled My Jimmies", czyli obrazka z gorylem i użyciem jakiejś wariacji powyższej frazy. Używa się jej, kiedy chce się wyrazić zakłopotanie, skrępowanie oraz niezadowolenie wobec czyjegoś wpisu.
Link do dyskusji trafił do redaktora stacji Fox News. Ten bez chwili wahania pokazał na wizji całą rozmowę. Poinformował też, że mężczyzna obłożył dom ładunkami wybuchowymi. Nie zawahał się poza tym stwierdzić, że mężczyzna nazywa się James Rustle (na początku nazywając go James Russel). Zupełnie poważnie zaznaczył też, że człowiek ten ma "gorylowy fetysz" (ze względu na dużą ilość obrazków z gorylami jakie zobaczył na internetowej stronie pod jego wpisem).
Wszystko okazało się oczywistą mistyfikacją jednego z użytkowników strony, który szybko przyznał się do swojego żartu. Tego już jednak nie zauważyli dziennikarze, którzy poinformowali wszystkich - w tym policję - o ładunkach wybuchowych. Z tego względu policja zaniechała wejść do domu przestępcy. Wcześniej jednak wrzucając do domu gaz łzawiący, który - jak się później okazało - wzniecił w środku pożar. Kuriozalna sytuacja swoje apogeum ma właśnie w tym momencie. Cały dom, otoczony kordonem policji, staje w płomieniach. Ci jednak nie interweniują, przekonani o obecności ładunków wybuchowych, które znajdują się w środku. Zabarykadowany mężczyzna umiera w płomieniach. W czasie oględzin miejsca zdarzenia nie stwierdzono tymczasem śledu żadnych niebezpiecznych ładunków.
Zdarzenie wymownie pokazuje jak ogromna odpowiedzialność spoczywa na mediach. W tym przypadku wyraźnie górę wzięła pogoń za newsem. Podanie niesprawdzonych informacji zaczerpniętych ze znanego z niefrasobliwości jego użytkowników serwisu 4chan jest jednak przekroczeniem pewnej granicy, które dotychczas nie miało miejsca. Strona ta jest bowiem miejscem, na którym swoje posty zamieszcza się zupełnie anonimowo, stąd jakakolwiek treść, jaka tam się pojawia, może mieć dowolną genezę. W te anonimowe deklaracje byli jednak skłonni uwierzyć dziennikarze jednej z czołowych stacji w Stanach Zjednoczonych.
Materiał ze stacji Fox News oraz wspomniana dyskusja z portalu 4chan