„Po tym, jak unicestwię każdą jedną dziewczynę z akademika, wyjdę na ulice Isla Vista i zabiję każdą osobę, którą zobaczę. Wszystkie te popularne dzieciaki, które wiodą życia wypełnione hedonistyczną przyjemnością” – mówił w jednym ze swoich umieszczonych w sieci nagrań 22-letni Elliot Rodger. W ten sposób zapowiadał masakrę, której dokonał w Santa Barbara w Kalifornii. Zginęło siedem osób. Dlaczego sięgnął po broń? Czuł się odrzucony przez rówieśników, nielubiany i samotny – wynika z jego nagrań.
Zły był zwłaszcza na kobiety, które nie odwzajemniały jego zainteresowania. Postanowił się na nich zemścić za swoją samotność i niepowodzenia w przyjaźni oraz miłości.
„College to czas, kiedy wszyscy dobrze się bawią, wiodą życia wypełnione seksem i przyjemnością. Ale ja przez te lata gniłem w samotności. To nie fair. Wy, dziewczyny, nigdy nie zwracałyście na mnie uwagi” – mówił, ruszając na swoją krucjatę nienawiści.
Wszystko za popularność
Desperacka potrzeba uwagi i bycia częścią grupy pchnęła tego młodego, zaburzonego mężczyznę – cierpiał na zespół Aspargera i leczył się psychiatrycznie – do zbrodni, która pochłonęła w sumie osiem żyć – w tym jego własne. To tragiczny, skrajny przykład, który pokazuje jednak, jak ważna dla młodych ludzi jest akceptacja rówieśników. Jak cierpią, kiedy nie są częścią grupy, nie cieszą się jej akceptacją i popularnością. I jak wiele są w stanie zrobić, by ją zdobyć.
Popularne dzieciaki trzymają się razem, siedzą przy jednym stole w kafeterii i stanowią hermetyczną grupę, dostęp do której jest pilnie strzeżony. Biletem wstępu jest uroda, przynależność do cheerleaderek (dziewczyny) lub drużyny futbolowej (chłopcy) i łamanie zasad – te obrazki znamy z dziesiątek głupawych amerykańskich seriali dla nastolatków. W Polsce w futbol amerykański się nie gra, nie ma grup cheerleaderek, a i kafeterii nie uświadczysz – ale problemy nastolatków są takie same. Wszyscy chcą być lubiani.
– Akceptacja ze strony środowiska – najpierw rodziny, później rówieśników– jest szalenia ważna w rozwoju. Potrzeba akceptacji jest obecna właściwie od pierwszych chwil życia, zmieniają się tylko obiekty, od których oczekujemy akceptacji. Potrzeba akceptacji, bycia lubianym, popularnym jest naturalna. To, co stało się nienaturalne, to obecna cały czas informacja zwrotna, której nie można wyłączyć, jest dostępna 24 godziny na dobę, nawet jeśli jej nie chcemy. Wszyscy korzystają z internetu, "lajkują", polecają, udostępniają, komentują – mówi Lucyna Kicińska, ekspert telefonu zaufania Fundacji Dzieci Niczyje.
Telefon w Fundacji wciąż dzwoni
W Fundacji telefon nie milknie ani na chwilę. Psychologowie, pedagodzy i wolontariusze odbierają dziennie 400-500 telefonów i dziesiątki e-maili. Często pierwsze, co słyszą po odebraniu telefonu, to słowa: „Już dziesiąty raz do was dzwonię, ale ciągle było zajęte”. To pokazuje, jaka jest skala problemu.
– Kwestia akceptacji przez rówieśników, problemy w kontaktach z nimi to najczęściej poruszany problem. Także wszystko, co się z tym wiąże – niezrozumienie, niska samoocena, kłótnie, sprzeczki, nieporozumienia oraz to, do czego mogą prowadzić, a więc spadek poczucia własnej wartości, depresja, obniżony nastrój, co z kolei może prowadzić do samookaleczania czy myśli samobójczych – mówi Kicińska.
To, z czym dorosły – choć nie zawsze – poradzi sobie z łatwością, bo nie mierzy już swojej wartości tym, czy jest „lubiany” i „popularny”, dla nastolatka może być prawdziwą tragedią, powodem utraty pewności siebie i spadku poczucia własnej wartości. To dlatego desperacko próbują wpasować się w grupę. Powodem złego samopoczucia, obniżenia poczucia własnej wartości czy strachu może być komentarz w internecie czy za mała ilość "lajków". – Dziś problemem jest to, że w internecie można powiedzieć i przeczytać wszystko, przez całą dobę. W dodatku dzieciom trudno zrozumieć, że istotniejsze jest pięć osób, z którymi są blisko naprawdę niż 500 w internecie– dodaje.
Pod presją
Jedna z dziewcząt, które, nie mogąc sobie poradzić z presją otoczenia, zdecydowała się z korzystać z telefonu zaufania, pisze w internecie tak:
– Akceptacja daje poczucie, że widocznie, skoro mnie lubią i akceptują, to mam w sobie coś fajnego; jeśli grupa odrzuca, to maleją możliwości budowania własnej wartości. To jest niezwykle istotny moment, w którym taki młody człowiek uczy się budowania relacji w przyszłości – mówi psycholog Iza Kobierecka z bowarto.com, która prowadzi między innymi treningi skutecznej komunikacji dla nastolatków.
– W okresie dojrzewania ludzie zaczynają sprawdzać, jak funkcjonują w grupie rówieśniczej – rodzice zwykle akceptują dziecko takim, jakie jest, zaś z wiekiem dzieci muszą radzić sobie w nowych okolicznościach, poznawać swoje umiejętności w grupie – dodaje Kobierecka. To dla nich pierwsza zewnętrzna weryfikacja.
Nie chcę, ale się boję
Nastolatki, które, chcąc zdobyć szacunek w grupie, często poniżają inne. Chcą pokazać, jakie są silne, fajne, i jak bardzo nie przejmują się ewentualnymi konsekwencjami swoich zachowań. Nie musi to jednak znaczyć, że są okrutne. Dokuczają innym, bo sami chcą poczuć się lepiej, zyskać w grupie lepszą pozycję. Chcą być lubiane i akceptowane, robią więc rzeczy wbrew sobie, których bez presji otoczenia być może by nie zrobiły.
– Bardzo często jest tak, że dzieci stają się agresywnie w stosunku do innych dlatego, że się boją, iż jeśli staną w obronie słabszych, same staną się ofiarą. Przyłączają się do agresywnej grupy, bo będąc w niej nie zostaną zaatakowani. Ale to oznacza, że sami muszą atakować. Tak nakręca się spirala przemocy, która może mieć naprawdę poważne konsekwencje – mówi Kicińska. –Dzieci i nastolatki są w stanie dopuszczać się okrucieństwa i robić rzeczy wbrew sobie tylko po to, żeby nie wypaść z grupy, zdobyć „szacunek” w oczach innych. Dopuszczają się takich zachowań z obawy, że inaczej staną się ofiarą grupy lub z niej wypadną– dodaje.
Odrzucenie rodzi agresję
– W momencie odrzucenia przez grupę pojawia się wiele trudnych emocji – jedną znich może być agresja, która może być skierowana przeciwko sobie albo innym. Osoba, która cierpi z powodu braku akceptacji, może chcieć ukarać sprawców tego cierpienia albo szuka kogoś słabszego, żeby się na nim wyżyć, symbolicznie go ukarać – mówi Lucyna Kicińska.
Ekspertka podkreśla, jak istotne jest, żeby nie lekceważyć problemów, które dorosłym mogą wydawać się błahe. Dla nastolatków, które dużą część swojego poczucia własnej wartości budują na tym, jak postrzega je grupa, komentarz o wyglądzie czy niezaproszenie na imprezę może urosnąć do rangi tragedii. A wtedy może zdarzyć się tak, że wydarzy się prawdziwa tragedia. Jak ta w Kalifornii.
To piękny dzień, jednak nawet najpiękniejszy dzień jest piekłem, jeśli musisz spędzać go w samotności (...).W czasie tych dwóch lat w szkole nie doświadczyłem niczego poza samotnością i smutkiem (…) Nie wiem, dlaczego dziewczyny mnie odrzucają, robię wszystko, co tylko mogę, żeby się im podobać – ładnie się ubieram, jestem wyrafinowany, mam ładny samochód, jestem uprzejmy (…) a jednak nie dają mi szansy.
Nastolatka
która zdecydowała się skorzystać z telefonu zaufania
Ostatnio moje koleżanki zaczęły palić papierosy. Ja nie chciałam próbować, bo wiem, że to szkodliwe i w ogóle nie wydaje mi się to fajne. Ale dziewczyny przyłączyły się do starszych kolegów i chodzą za szkołę palić… Ja nie wiem, co wtedy ze sobą zrobić. Parę razy byłam tam z nimi ale głupio się czułam. Próbowali mnie namawiać do palenia. Teraz siedzę sama na przerwach, z dziewczynami nie jest już tak jak wcześniej. Ostatnio spytały, czemu nie chcę z nimi palić i czy to znaczy że nie chce się z nimi zadawać. Stwierdziły chyba, że do nich nie pasuję. Nie wiem co mam zrobić bo, nie chce stracić koleżanek. Myślałam o tym, żeby spróbować zapalić, albo jakoś inaczej im pokazać, że warto się ze mną przyjaźnić. Co o tym myślicie?
Nastolatka
która ma problemy z rówieśnikami
Grupka osób z naszej klasy chyba się na mnie uwzięła...Ciągle mi dokuczają i przezywają. Czasem mnie ciągną za włosy albo wyrzucają plecak gdzieś daleko, zabierają zeszyty. Mam tego dość i w szkole robię się coraz bardziej smutna. Moja przyjaciółka mi mówi, żebym nie zwracała na nich uwagi ale to nie takie proste. Czasem to już mi się nie chce iść do szkoły. Jak się poskarżę Pani to będzie jeszcze gorzej.
Nastolatka
ofiara prześladowania
Mam na imię Iza i chodzę do drugiej gimnazjum. Parę dni temu kilku chłopaków ze starszej klasy zaczęło mnie zaczepiać i wyśmiewać w szkole. Potem okazało się, że dziewczyna z mojej klasy, nagrała mnie na komórkę jak się przebierałam na wf i dała im to. Jestem na nią wściekła i potwornie się boję, że to nagranie rozejdzie się po szkole. Od dwóch dni zrywam się z lekcji z moją przyjaciółką. Wczoraj powiedziała mi żebym do was napisała. Błagam, co mam robić?