
Od tamtej pory wiele się zmieniło. Podczas debiutanckiej sesji handlowano akcjami pięciu firm, a obroty wyniosły dwadzieścia milionów, czyli dwa tysiące dzisiejszych złotych. Po 23 latach GPW jest największą giełdą w Europie Środkowo-Wschodniej, na warszawskim parkiecie notowanych jest prawie tysiąc spółek, a jednego dnia przez główny rynek przechodzi nawet miliard złotych. Na początku lat dziewięćdziesiątych handlowało się raz w tygodniu, teraz inwestorzy mogą śledzić notowania codziennie na ekranach swoich smartfonów. Wreszcie pożyczone pecety, na których pracowali pierwsi maklerzy, zastąpił najnowocześniejszy system transakcyjny na świecie – taki sam, jaki pracuje m.in. na nowojorskiej Wall Street. Z parkietu zniknęli też sami maklerzy, którzy składają dziś zlecenia zdalnie, zza monitorów komputerów. I mało który nosi jeszcze czerwone szelki…
Nie zmieniło się jedno - giełda napędzała i wciąż napędza polską gospodarkę. Tysiące przedsiębiorców zdobyło tu pieniądze na rozwój swojego biznesu. Byli wśród nich ci najwięksi i ci, którzy firmy rozwijali w garażach. Kiedyś inwestorów elektryzowały prywatyzacje państwowych gigantów, dziś coraz częściej spoglądają w stronę rosnącego jak na drożdżach rynku start-upów. Bo właśnie wśród małych firm rodzą się najciekawsze i najbardziej innowacyjne przedsięwzięcia.
Success story
Takim projektem był sześć lat temu nikomu wówczas nieznany Alior Bank. Firma dostała zezwolenie na rozpoczęcie działalności 1 września 2008 roku. Dwa tygodnie później upadłość ogłosił amerykański bank Lehman Brothers. Rozpoczął się największy kryzys ekonomiczny w historii. Czy można wyobrazić sobie gorszy moment na start instytucji finansowej? Alior był pierwszym bankiem na świecie uruchomionym po upadku Lehman Brothers i zarazem największym od 30 lat start-upem w europejskim sektorze bankowym. Wielu twierdziło, że będzie też ogromną inwestycyjną porażką.
Potencjał tkwiący w start-upach dostrzeżono też na warszawskiej giełdzie: dwa tygodnie temu prezes GPW Adam Maciejewski, prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz Artur Kurasiński z Auli Polskiej podpisali list intencyjny w sprawie wsparcia stołecznych start-upów. Celem projektu jest pobudzenie innowacyjności polskiej gospodarki, wykreowanie wizerunku miasta sprzyjającego nowatorskim przedsięwzięciom i propagującego przedsiębiorczość, a także przyciągnięcie do Warszawy jak największej liczby przedsiębiorców i inwestorów. W kolejce czeka kolejna inicjatywa giełdy - platforma crowdfundingowa, dzięki której młodzi przedsiębiorcy będą mogli zbierać pieniądze na uruchomienie swoich biznesów bezpośrednio przez internet.
Giełda oferuje wiele możliwości - zarówno inwestorom ostrożnym jak i tym, którzy lubią ryzyko. Wystarczy założyć rachunek inwestycyjny w jednym z domów maklerskich i już możemy przeprowadzać pierwsze transakcje. Do dyspozycji są akcje kilkuset spółek polskich i zagranicznych, obligacje emitowane przez firmy i samorząd (gminy, miasta) oraz - dla bardziej zaawansowanych - cała paleta tzw. instrumentów pochodnych, jak kontrakty terminowe czy opcje. Kto nie chce od razu wykładać swoich pieniędzy, może potrenować "na sucho" dzięki aplikacji GPWTr@der - wiernej symulacji rynku giełdowego. A kiedy już jesteśmy gotowi do inwestycji pojawia się to najważniejsze pytanie: w co zainwestować?
Nie ma na nie oczywiście jednej dobrej odpowiedzi. Ilu inwestorów, tyle strategii. Jedni liczą na szybki zysk, kupując i zaraz sprzedając idące w górę akcje największych firm, inni godzinami studiują wykresy spółek próbując dostrzec ukryte w nich prawidłowości. Są i tacy, którzy lokują swoje oszczędności w obligacjach - ze względu na wysokie oprocentowanie i stosunkowo niskie ryzyko inwestycyjne są dobrą alternatywą dla bankowych lokat. Jedno jest pewne: na giełdzie każdy znajdzie coś dla siebie. A że to się opłaca, niech ponownie zaświadczy historia - kiedy w 1991 roku Wiesław Rozłucki ruszał z projektem giełdy, w uruchomienie GPW zainwestowano ok. 10 milionów złotych. Dziś warszawski parkiet wart jest półtora miliarda.