O Katowicach nasłuchałam się ostatnio naprawdę samych dobrych rzeczy. Podobno architektura ciekawa, mnóstwo interesujących ludzi i fajnych inicjatyw. Obserwuję projekt „Rajza po Kato”, nie mogę doczekać się, aż jego inicjatorzy i skupieni wokół artyści wydadzą przewodnik. Jestem pewna, że będzie to piękna i bardzo wartościowa rzecz. Póki co, postanowiłam zapytać o Katowice mojego znajomego Ślązaka, który pracuje jako manager w katowickim barze i galerii sztuki Archibar.
Maja Święcicka: Wszyscy znajomi polecają mi Katowice. Ty jesteś rodowitym Ślązakiem, pracujesz w Kato od wielu lat. Warto?
Marcin Gasiński: Powiem Ci, że warto. Dużo się dzieje. Jasne, że to nie Kraków czy Warszawa, ale dzięki temu myślę, że jest tu ciekawiej.
No to poleć mi kilka dobrych miejscówek.
Jeżeli chcesz pozwiedzać najpierw to numer jeden: nikiszowiec Zabytek, chwała miasta. Odrestaurowane osiedle górnicze przy kopalni, z pięknym ryneczkiem i kościółkiem. Wszystko z czerwonej cegły. Naprawdę robi wrażenie. Polecam wejść do podwórek, bo dopiero wtedy załamuje się świat pięknego wychuchanego zabytku, z prawdziwym śląskim placem, gdzie na klopsztandze, bajtle grają w chowanego, a gospodynie domowe siedzą na ławce i klachają.
Piękne!
Numer dwa - Park Śląski. Jeden z największych parków miejskich w Europie. Z lunaparkiem, zoo, planetarium i innymi atrakcjami. Ogrom tej zielonej przestrzeni załamuje stereotyp Śląska jako pejzażu wypełnionego brudem, kopalniami i węglem.
Jest też nowe Muzeum Śląskie na terenie starej kopalni, w większości znajdujące się pod ziemią, z resztą nominowane do najlepszej realizacji architektonicznej w Polsce. Warto nawet przejść się po samym terenie, żeby zobaczyć ciągnący się pejzaż centrum miasta.
A jeżeli chodzi o jakieś imprezy, koncerty, coś się dzieje?
No tak, miasto żyje! Bardzo dużo zyskaliśmy w okresie starań o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Wtedy, oprócz masy imprez, które zmieniły wizerunek miasta, zmieniła się przede wszystkim mentalność społeczeństwa. W tym samym okresie Festiwal Tauron Nowa Muzyka powrócił do Katowic (w tym roku powraca na teren nowego Muzeum Śląskiego), a OFF Festiwal przeniósł się z Mysłowic na Katowicką Dolinę Trzech Stawów.
Oba festiwale ściągają, co roku, ludzi z całej Polski i nie tylko. Dodatkowo mamy Cropp Kultowe, czyli festiwal filmowy prezentujący różnorakie filmy okraszone mianem już kultowych. Tegoroczna edycja będzie już siedemnasta. Miasto Ogrodów oprócz wielu imprez typu Jazz Art, Urodziny Miasta etc. organizuje Katowice Street Art. Festiwal, dzięki któremu co roku artyści z całego świata ingerują i wzbogacają przestrzeń miejską. Warto też wymienić festiwal ARS Cameralis i projekty Design Silesia.
Jestem pod wrażeniem, serio! Powiedz jeszcze, gdzie szukać ciekawych miejsc na dobre śniadanie, albo lunch?
O tym możnaby pisać i pisać! Na śniadanie można wyjść już chyba w każdym zakątku miasta, do polecenia na pewno Krystynka wraca z Wiednia na ul. Kościuszki, niedzielna inicjatywa Przystanek Śniadanie na placu Powstańców Śląskich. Także w Archibarze, oprócz codziennych śniadań, podczas festiwali organizujemy śniadania typu „jesz ile chcesz”.
Jeżeli chodzi o późniejsze godziny, typowa śląska kuchnia, której nie powstydziłaby się moja babcia, podawana jest np. w SZYNK Old Fashioned na ul. Ligonia. Najlepszą włoską pizzę zjeść można na Mariackiej w Len Arte, my w Archibarze serwujemy śląską kuchnię fusion, gdzie można spróbować m.in. Krupniokburgery, „Frytki Śląskie” czy pieczone sznity z plastrami rolady śląskiej.
Polecam też wybrać się do Chorzowa i wstąpić do bistro Mańana, a wieczorem wpaść na frytki do Pokrzep Się na tylnej Mariackiej.
Wiem, że jesteś weganką i choć w większości miejsc znajdziesz już coś dla siebie, to chyba najbardziej sztandarowym miejscem tego typu jest Złoty Osioł. Pierwsza i przez długi czas jedyna wegetariańsko–wegańska knajpa w mieście. Dodatkowo Kominiarz organizuje Wegańską Kuchnie Społeczną i Dobra Karma, gdzie serwują kuchnię według pięciu przemian, w większości odpowiednią dla wegetarian i wegan.
Notuję adresy! Powiedz jeszcze, czy masz jakiś hotel warty polecenia?
Tylko Boutique Hostel Patria. Siedem pokoi zaprojektowanych przez siedmiu śląskich projektantów, każdy pokój inspirowany Katowicami. Zjawisko! O i jeżeli chodzi Ci o jakieś fajne sklepy, to koniecznie Geszeft na Morcinka, Gryfnie na Placu Miarki i Zła Buka w Rondzie Sztuki.
No dobra, a gdzie na imprezę?
Imprezy odbywają się w sumie wszędzie, aczkolwiek najważniejszym miejscem na mapie Katowic, jest Mariacka, zrobiona na wzór Czeskiej Stodolni, porównywana do Łódzkiej Piotrkowskiej. Na całej jej długości trafisz na różne kluby, bary, knajpki... w sumie wszystko tutaj jest.
W weekendy praktycznie nie da się przejść przez tłumy ludzi. Warto wspomnieć o Kato barze, Katofonii, Lornecie z Meduzą (gdzie każdy szanujący się człowiek, kończy melanż!), Magazynie i wielu wielu innych. Na bank znajdziesz tu miejsce, którego klimat ci podpasuje.
Odchodząc trochę dalej zawsze można wpaść na drinka do Archibaru (naprawdę zapraszam!), na piwo do Białej Małpy czy C4, fajne imprezy odbywają się w Klawiaturze, w budynku katowickiego BWA. Maniaków komputerowych zapraszam do Cybermachiny, a jeżeli chcesz bardziej poczilować to niedaleko będzie do Hipnozy czy Teorii.
Szukając grubszego melanżu nie można przeoczyć Inqubatora, gdzie od lat serwują mieszankę najlepszej elektroniki. Co jakiś czas bardzo dobre eventy organizowane są w Stacji Katowice i Szybie Wilson. Ciekaw jestem też Kontenerów Cooltury w Parku Śląskim. Nie byłem, ale zapowiadają się spoko.
Każdy ma tu swoje miejsca, jedne kultowe od wielu lat, inne niszowe albo nowe. Dla mnie nieodżałowanym miejscem był nieistniejący już Cyferblat, czy bardzo krótko istniejący Zero Instytut. Dla innych miejscem, o które trzeba było zahaczyć, był peron 5, teraz już normalnie funkcjonujący przystanek, niegdyś nielegalne miejsce każdego biforu.
Jeżeli zostaniesz tu dłużej i będziesz miała pod ręką jakiegoś tubylca, musisz wybrać się na jedną z wielu hołd w okolicy, gdzie na kocyku z piwkiem w ręku, dostrzeżesz o co w Katowicach tak naprawdę chodzi.