Od piątku można zniknąć z wyszukiwarki Google.
Od piątku można zniknąć z wyszukiwarki Google. Fot. Shutterstock.com

Google jako pierwsza firma zastosowała się do niedawnego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, który zagwarantował mieszkańcom Unii “prawo do zniknięcia z sieci”. Jeśli chcesz, by twoje nazwisko zniknęło z wyników wyszukiwania, musisz wypełnić udostępniony przez Google formularz.

REKLAMA
Dwa tygodnie temu Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ogłosił, że każdy obywatel Unii ma prawo, by niektóre informacje na jego temat nie pojawiały się w internetowych wyszukiwarkach. W piątek firma Google jako pierwsza dostosowała się do tego wyroku, wprowadzając mechanizm składania wniosków o sieciowe “zapomnienie”. Wystarczy do tego jeden formularz, dostępny na stronach Google.
Jak pisze Komputerswiat.pl, dzięki formularzowi każda osoba prywatna może zwrócić się do Google, by firma usunęła z wyników wyszukiwania informacje zawierające jej imię i nazwisko, które jednocześnie są "niewłaściwe, niestosowne czy też nadmierne w stosunku do celów, dla których są przetwarzane".
"Komputer Świat"

Treści odnoszące się do nas wciąż będą dostępne, ale znikną z wyników wyszukiwania. W praktyce oznacza to, że jeśli zażądamy od Google by o nas zapomniało, internauci będą musieli się solidnie napocić, aby coś z sieci na nasz temat wygrzebać. CZYTAJ WIĘCEJ


O jaki konkretnie przypadki może chodzić? Na przykład takie, jak pewnego biznesmena z Olsztyna, o którym pisaliśmy w naTemat. W latach 90-tych mafiozi dwa razy podpalili mu firmę, bo nie chciał płacić haraczu. Ale po 20 latach po wpisaniu jego nazwiska w wyszukiwarkę Google można odnieść wrażenie, że… to on był gangsterem. Biznesmen twierdzi więc, że Google narusza jego dobre imię i wytoczył firmie proces – pierwszy tego typu w Polsce. Być może po niedawnej decyzji Trybunału sprawę da się rozwiązać szybciej.
Z drugiej jednak strony cała procedura “zapominania”, którą zaproponował Google, jest dość żmudna. Przede wszystkim, firma nie oferuje możliwości automatycznego “wymazania” wszystkich linków, których się wstydzimy lub które chcemy ukryć. Każdy musimy wskazać osobno, a co więcej, uzasadnić, dlaczego powinien on być ukryty.
Co więcej, musimy załączyć skan dowodu naszej tożsamości – Google chce mieć pewność, że prośba naprawdę została wystosowana przez zainteresowaną osobę. Ale to nie koniec – najbardziej cały proces wydłużyć może fakt, że każde zgłoszenie będzie indywidualnie rozpatrywane. Choć więc możliwość “zniknięcia” jest już dostępna, samo “zapomnienie” naszych danych może nastąpić dopiero po dłuższym czasie...