
Mija połowa czteromiesięcznego okresu, jaki mają przyszli emeryci na podjęcie decyzji czy pozostaną w ZUS czy część składek będą również odkładać w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Po dwóch miesiącach za OFE opowiedziało się niecałe 150 tys. Polaków... z 14 milionów.
REKLAMA
Zapowiada się drugi udany manewr rządowy na OFE. Najpierw na początku roku skarb państwa przejął od prywatnych funduszy 153 mld zł, a teraz przeciągnie na swoją stronę ok. 98 proc. przyszłych emerytów.
OFE nie mają łatwo. Do końca lipca, kiedy jest czas na decyzję, prywatni ubezpieczyciele nie mogą się reklamować pod groźbą kary do 3 mln zł. Fundusze ratują się wysyłaniem do swoich klientów odpowiednich druków, które trzeba wypełnić i przesłać do ZUS-u, aby pozostać w OFE.
– Nie zaskakuje mnie tak mała liczba oświadczeń. I obawiam się, że gwałtownie ich nie przybędzie. Tak jest zawsze, gdy nie jesteśmy zmuszani do podejmowania decyzji. W tej sprawie problem polega dodatkowo na tym, że niepodjęcie decyzji jest decyzją – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan" dla "Gazety Wyborczej".
Zaskakujące, że znaczący wzrost wniosków zanotowano po głośnym filmiku aktora Jacka Braciaka, na którym krytykuje on reformę OFE.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
