Mieszkanie zadłużone na 4,5 tys. zł, spisane wypowiedzenie, czynsz nie płacony od prawie roku, a uciążliwi lokatorzy nie opuszczają lokalu. Gdy wreszcie to robią, właściciel zostaje ze zdewastowanym i zalanym lokalem. Historia "wynajmu" z Warszawy pokazuje, jak wiele może lokator. Zbyt wiele?
Przypadki tzw. "czyścicieli kamienic", którzy w brutalny sposób pozbywali się lokatorów, media opisywały już szeroko. Znacznie mniej mówi się o sytuacji, w której lokatorzy zadłużają mieszkanie, unikają kontaktu z właścicielem czy nawet porzucają zdewastowane domy. Swoją historię z dwójką takich najemców opisał w serwisie wykop.pl internauta o pseudonimie Slavson.
Dobre złego początki
W marcu zeszłego roku wynajął on swoje mieszkanie dwójce dorosłych ludzi - Marioli D.Z. i jej synowi Rafałowi D. Jak przekonuje, przez prawie rok czasu nie zwlekali z żadnymi opłatami. Problemy zaczęły się na początku tego roku. Przestali bowiem płacić rachunki, co tłumaczyli trudną sytuacja rodzinną. – Ja głupi im wierzyłem – pisze internauta. Potem kontakt z wynajmującymi się urywa. Ostatecznie sami poprosili o sporządzenie wypowiedzenia i zapewniali, ze starają się o lokal zastępczy – co nie było prawdą, wyjaśnia Slavson.
Właściciel postanawia, że podniesie czynsz o 100 proc. i do dwupokojowego mieszkania wprowadzi kolejnego lokatora. Podziałało - nieuczciwi najemcy porzucili lokal. Sytuację można byłoby określić mianem happy endu, gdyby nie widok, jaki właściciel zastał w swoim mieszkaniu. – Pozapalali wszystkie światła, pocięli meble nożami, odkręcili kranik od pralki i wyszli. Nie muszę wspominać, co się dzieje, kiedy przez całą noc leje się woda w mieszkaniu. Sąsiedzi i piwnice zostali zalani – wspomina.
Teraz Slavson sam wycenia straty. Mieszkanie jest zadłużone na 4,5 tys. zł. Do tego należy doliczyć prawie roczny czynsz, którego nie otrzymał i cały koszt naprawy lokalu. Czy właściciele mieszkań muszą tak kończyć w przypadku, gdy trafią na nieuczciwych lokatorów? – Można dochodzić zwrotu poniesionych kosztów na drodze cywilnej – wyjaśnia Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
Jak chronić się przed nieuczciwymi najemcami? Doradza adwokat Karolina Stachura z "CSW Adwokaci Czekaj Stachura Wilk Kancelarie Adwokackie"
Co może zrobić wynajmujący, aby lokatorzy nie zniszczyli mu mieszkania? Po pierwsze należy pobrać kaucję w gotówce. – Jej wysokość nie może przekroczyć 12-stokrotności miesięcznego czynszu najmu, służy ona zabezpieczeniu należności z tytułu najmu lokalu przysługujących wynajmującemu na dzień opróżnienia lokalu przez najemcę. Może pokrywać straty spowodowane sprzecznym z umową korzystaniem z lokalu. Kolejny sposób to zawarcie tzw. umowy najmu okazjonalnego lokalu. Jak wyjaśnia mecenas "jest ona jest gwarancją skuteczniejszej ochrony wynajmującego przed nieuczciwym najemcą". Umowa taka zawiera: – oświadczenie najemcy w formie aktu notarialnego, gdzie poddaje się on egzekucji i zobowiązuje się do opróżnienia i wydania lokalu na podstawie umowy najmu w terminie wskazanym w żądaniu opuszczenia lokalu; – wskazanie przez najemcę innego lokalu, w którym będzie mógł zamieszkać w przypadku wykonania egzekucji obowiązku opróżnienia lokalu; – oświadczenie właściciela lokalu o wyrażeniu zgody na zamieszkanie najemcy i osób z nim zamieszkujących w lokalu wskazanym w oświadczeniu. CZYTAJ WIĘCEJ
Kogo sądzić?
Przedstawiciel WSL wyjaśnia, że lokatorów można eksmitować w momencie, kiedy zwlekają z opłaceniem czynszu przez okres 3 miesięcy. – Należymy do państw, w których eksmisje przeprowadza się bardzo szybko – dodaje. Tyle w teorii. W praktyce nie można nikogo wyrzucić na bruk. Wyeksmitowanym lokatorom należy się lokal zastępczy. Dopóki gmina go nie znajdzie, mają oni prawo pozostać w dotychczasowym miejscu zamieszkania. Wówczas chociaż powinni nadal opłacać czynsz, najczęściej już tego nie robią.
Ten paradoks stara się wytłumaczyć adwokat Jacek Chojnacki. – W przypadku sądownego zasądzenia eksmisji do czasu znalezienie lokalu zastępczego przez gminę, lokator płaci odszkodowanie właścicielowi w wysokości czynszu.
Adwokat dodaje, że jeśli pieniędzy nie ma, właściciel może wnieść pozew cywilny przeciwko najemcy. Na pocieszenie Chojnacki zaznacza, że takie sprawy są zazwyczaj wygrywane przez właścicieli mieszkań i trwają one około roku.
Na szczęście właściciele mogą walczyć o dodatkowe odszkodowanie w takiej sytuacji. – Mogą pozwać gminę, która odpowiada za znalezienie nowego lokum – tłumaczy Piotr Ciszewski. Problem w tym, że szukanie zastępczego miejsca zamieszkania może trwać bardzo długo. W praktyce nawet 4-5 lat.
Ustawa o ochronie praw lokatorskich z 2001 r. rozróżnia dwa typy lokali zastępczych: tymczasowe i socjalne. – Socjalne przydzielane są rodzinom z dziećmi, osobom starszym i chorym. W ustawie są opisane dokładnie wytyczne jakie muszą spełniać takie lokale, np. na jedną osobę przypada minimum 5 metrów kwadratowych – wyjaśnia Ciszewski.
Z kolei w lokalu tymczasowym mogą być umieszczeni wszyscy, którzy nie są wyszczególnieni w ustawie. Ponadto takie mieszkanie nie jest ustawowo sprecyzowane, co powoduje, że lokalem tymczasowym może być nawet przytułek dla bezdomnych. – Umieszczanie osób wyeksmitowanych w takim miejscu jest w naszej opinii bardzo wątpliwe od strony prawnej – przekonuje jednak przedstawiciel WSL.
Pechowy internauta ze zdewastowanego mieszkania zapowiada, że nie odpuści swoim byłym lokatorom. Ma świadomość, że to co go spotkało, może się jeszcze z tymi samymi najemcami powtórzyć już komuś innemu.
– Spodziewam się, że będą próbowali wynająć jakieś mieszkanie "od zaraz" – przestrzega.