Blada skóra nie wygląda zbyt atrakcyjnie w letniej sukience, a samoopalacz kojarzy ci się z żałosnymi pomarańczowymi smugami? Podpowiadamy, jak go właściwie używać, żeby ciało nie przypominało wojskowych nadruków, zwanych moro. Na sobotę zapowiadają 30 stopni ciepła. Niezależnie od tego czy to prawda, czy kolejna pogodowa pomyłka, my musimy mieć piękne ciała gotowe do odsłony.
Opalanie jest niemodne, bo niezdrowe – na temat promieniowania UV mogłyście już na łamach styl.natemat.pl przeczytać kilka razy. Natomiast opalenizna – nie ma się co oszukiwać, nadal jest pożądana.
Szczególnie latem, kiedy odsłaniamy nogi i ramiona. Obnażona blada skóra rzadko kiedy wygląda apetycznie. Musi być super gładka i bardzo jasna, wręcz śmietankowa (ideał: Marion Cotillard lub Liv Tyler).
Natomiast my, Słowianki najczęściej reprezentujemy fototyp I lub II (najpierw opalamy się na czerwono, mamy bardzo jasne karnacje, podatne na poparzenia słoneczne), co oznacza, że nie powinnyśmy w ogóle wychodzić na słońce i smażyć się na leżaku, a w sezonie letnim "schodzić" poniżej filtra SPF 50+.
Ale bez kokieterii, która z nas tak robi? Która sumiennie się smaruje 50-tką, nie wychodzi na słońce pomiędzy 11 a 16 i co dwie godziny dokłada kolejne warstwy kremu?
Dlatego zamiast się narażać na poparzenia słoneczne, przebarwienia, zmarszczki, polecamy nowoczesne opalanie z tubki. Najnowsze samoopalacze przetestowane przez naszą redakcję znajdziecie tu. A poniżej kilka zasad, jak ich używać, żeby osiągnąć efekt złocistobrązowej skóry.
1. Piling
Pewnie znasz to hasło już do znudzenia. Ale nie bez powodu się je powtarza. Powód? Piling złuszcza zrogowaciały naskórek, wygładza skórę, dzięki czemu bardziej równomiernie się ona „opala”. Najlepiej zrób piling na dzień przed nałożeniem samoopalacza. Nie masz go w domu? Wymieszaj sól lub cukier, z oliwą (w proporcji 1:3).
2. Rękawiczka
Do niektórych samoopalaczy już jest dołączona, podobnie, jak do farb do włosów. Jeśli nie ma jej w zestawie, polecamy najzwyklejsze lateksowe rękawiczki jednorazowe. Chronią wnętrza twoich dłoni przed nieestetycznymi brązowo-pomarańczowymi plamami, które ciężko później domyć. Nawet pumeksem.
3. Ilość
Niektóre samoopalacze same w sobie już koloryzują, bo oprócz substancji, która odpowiada za efekt opalania, zawierają pigment koloryzujący. Czyli działają, jak dwa w jednym: samoopalacz i brązer. I wtedy dokładnie wiadomo, jaką ilość kosmetyku nanieść i w jaki sposób go rozprowadzić, żeby skóra wyglądała na opaloną równomiernie. Natomiast większość samoopalaczy jest biała lub bezbarwna. I wtedy należy kierować się zasadą: mniej znaczy lepiej. Rozłóż swoje "opalanie" na dwie tury. Pierwszego dnia nałóż na skórę niewielką ilość kosmetyku. Nawet jeśli gdzieś pojawią się niewielkie nierówności, łatwiej będzie je wyrównać, niż jeśli nie wysmarujesz ciała na heban.
4. Czas
Złota zasada złocistej opalenizny - wymaga ona czasu. I cierpliwości. Dlatego najlepiej nałóż samoopalacz wieczorem, w spokoju, dokładnie. I odczekaj 10-15 minut aż się wchłonie w skórę i wyschnie.
5. Kolor
Odcień samoopalacza, to oczywiście kwestia gustu. Ale pomimo wszystko powinien naśladować naturalną opaleniznę - iść w kierunku złocistego brązu a nie marchewkowo-ceglanym. Na niektórych samoopalaczach masz wiadomość: dla jasnych/ ciemnych karnacji. I wtedy nie ma problemu z podjęciem decyzji - dopasowujesz go do swojej karnacji.
Samoopalacze
Alternatywa dla domowego samoopalacza
Jeśli pomimo wszystkich prób, po użyciu samoopalacza wyglądasz, jak wojskowa maskownica, polecamy prostszą, choć droższą technikę. Czyli opalanie natryskowe.
Tę usługę znajdziesz albo w gabinetach kosmetycznych, albo w internecie (zabieg z przyjazdem do domu).
Jak wygląda opalanie natryskowe? Rozbierasz się i wchodzisz do namiotu. Następnie kosmetyczka rozprowadza samoopalacz „karabinkiem”. Maleńkie krople kosmetyku, niemal jak prysznic, pokrywają twoje ciało. Przed ubraniem się, należy chwilę odczekać aż kosmetyk wyschnie. Pierwszy prysznic możesz wziąć dopiero po 12 godzinach od zabiegu. Bardzo ważne jest, aby wybrać odpowiedni kolor opalenizny, jaki chcesz docelowo mieć. Polecam jedynkę, maksymalnie dwójkę. Te z numerem trzy, to już kolor osoby ciemnoskórej lub uprawiającej kulturystykę.
Efekt utrzymuje się do tygodnia i po kilku dniach warto zrobić piling, bo opalenizna schodzi nierówno. Koszt takiego opalania to 40-100 złotych.