Prof. Bogdan Chazan stał się w kilka dni najbardziej znanym lekarzem z grupy tych, którzy wyżej stawiają swoją wiarę niż pełną pomoc pacjentom. Upadlające sytuacje, w jakich znalazły się jego pacjentki, które zostawił bez oczekiwanej pomocy, opisywał ostatnio zarówno "Newsweek", jak i "Wprost". Lekarz postanowił przestać milczeć i wydał w sprawie tych publikacji specjalne oświadczenie.
Prof. Bogdan Chazan, szef Szpitala Ginekologiczno-Położniczego im. Świętej Rodziny w Warszawie stał się przedmiotem zainteresowania zarówno najnowszego "Newsweeka" (który opisuje prowokację dziennikarską, podczas której profesor odmówił pacjentce dostępu do antykoncepcji), jak i "Wprost" (gdzie opisywane jest, jak lekarz zmuszał pacjentkę do urodzenia płodu skazanego w zasadzie na śmierć niedługo po narodzinach). Obie publikacje rozgrzewają debatę publiczną nad Wisłą od niedzieli.
W poniedziałek na teksty "Newsweeka" i "Wprost" postanowił odpowiedzieć sam zainteresowany. Do mediów trafiło specjalne oświadczenie znanego już przede wszystkim z ortodoksyjnej wiary, a nie dokonań medycznych lekarza.
Jak widać, profesor nawet nie ma zamiaru twierdzić, że opisywane przez "Newsweeka" i "Wprost" historie nie miały miejsca. Przyznaje, że oczekujące profesjonalnej i zgodnej z najlepszą medyczną wiedzą pomocy kobiety na jego umiejętności nie mogły liczyć. Co więcej, prof. Bogdan Chazan podkreśla, że rzeczywiście w obu przypadkach nie kierował pacjentek do kolegów po fachu, którzy nie mieszają obowiązków zawodowych z ortodoksyjną wiarą.
Dla niego zdaje się to jednak zupełnie normalne, że zamiast oczekiwanego wsparcia medycznego trzeba pogodzić się jedynie z alternatywnym sposobem rozwiązania problemu ze zdrowiem, czy prokreacją. Zgodnego z światopoglądem lekarza, a nie jego pacjenta...