Proboszcz parafii w Marwałdzie u którego znaleziono na komputerze treści pornografii dziecięcej zniknął. Miejscowi nie wiedzą co się z nim dzieje. Nikt nie ma z nim kontaktu. Jedynie są ludzie zdziwieni, gdyż nie każdy wiedział, że już wcześniej był skazywany za podobne czyny.
Parę miesięcy temu proboszczowi parafii w Marwałdzie, księdzu Grzegorzowi G. skradziono m.in. laptopa i karty pamięci. Policja odnalazła złodziei i łup. Tyle, że jak donosi "Gazeta Wyborcza" zamiast od razu zwrócić księdzu skradzione mienie postanowili przeskanować laptopa. Okazało się, że znajduje się na nim treść pornograficzna z udziałem osób poniżej 15. roku życia. Śledczy zabrali z plebanii kolejne dwa komputery i dyski, by sprawdzić, czy i na nich znajdują się podobne nagrania i zdjęcia.
Mimo że są dowody na to, że duchowny posiadał zakazane treści, to nie wiadomo, czy kogoś molestował. Na razie nikt w Marwałdzie nie chce zgłosić na policji przestępstwa. Do tego miejscowi sami mówią, że nie mieli żadnych sygnałów o tym, żeby ksiądz coś takiego zrobił. Mimo wszystko czują niesmak, że taka osoba mogła pracować z nieletnimi, np. z ministrantami i ministrantkami. Zwłaszcza, że był już po jednym wyroku i nikt ich o nim nie poinformował.
Ksiądz wiedząc o tym, że może mieć problemy i trafić do więzienia, zapadł się jak kamień w wodzie. Teorii o tym, dokąd się udał jest wiele. Jedni uważają, że wrócił do rodziny w okolicach Szczytna. Inni twierdzą, że ukrywa się po okolicznych lasach, jest także teoria, że przebywa u kolegi w Gietrzwałdzie. Natomiast kuria w Olsztynie wkrótce ma zająć się sprawą 48.-letniego duchownego.