Patryk Arłamowski z Wrocławia zaprojektował urnę wyborczą godną XXI wieku. Z pozoru niewiele różni się ona od tradycyjnej skrzyni na karty wyborcze, a w praktyce zlicza głosy już w momencie wkładania ich do urny. Takie rozwiązanie pozwoliłoby uzyskać pełne wyniki wyborów w ciągu kilku minut. O stworzenie takiego projektu do naukowców zwróciła się jedna z posłanek PO. A potem straciła zainteresowanie.
Świat bez PKW czekającej na worki z głosami jest jednak możliwy.
Dział Badań i Rozwoju firmy Arlamowski Investment opracował inteligentną wersję urny wyborczej, na zlecenie jednej z posłanek partii rządzącej. Nazwiska zleceniodawcy jednak nie poznaliśmy - rzecznik PO twierdzi, że nie zna sprawy - ale wiemy, jak nowoczesna urna miałaby funkcjonować.
Nowość, ale w Polsce
– Podobne rozwiązania wykorzystuje się w Stanach Zjednoczonych, gdzie używane są maszyny do głosowania. Próbowano to również wprowadzić w Rosji, gdzie pomysł się nie przyjął. Natomiast w Brazylii wprowadzono go kilka lat temu i funkcjonuje to skutecznie. To zastosowanie jest piętnastokrotnie tańsze niż te w USA, więc mogłoby się przyjąć także w Polsce – wyjaśnia pomysłodawca projektu Patryk Arłamowski, w TVP Wrocław.
Po oddaniu głosu powstaje jego cyfrowa kopia, która zostaje zaszyfrowana i przesłana do komisji wyborczej. Do urny nie można wrzucić dwóch jednakowych kart (np. skserowanych), bo urządzenie od razu to wykryje. To nie koniec zalet "przejrzystej urny". – Sama policzy głosy, a nie podatni na manipulacje ludzie – przekonuje Arłamowski w rozmowie z naTemat.pl.
Młody naukowiec jest spokojny o zabezpieczenie głosów zliczane przez inteligentną urnę. – Uwierzytelnianie jest podobne jak w bankowości internetowej. Ponadto system wykrywa czy jedna karta była użyta dwa razy, podobnie jak to, czy jedna osoba głosowania więcej niż raz – wyjaśnia. Jego projekt wyprzedza technologicznie - co nie jest trudne - poczciwą PKW, ale także technologię użytą w obecnych dowodach osobistych. Zakłada bowiem stosowanie dokumentów biometrycznych. – To pozwoliłoby głosować wyborcom w całym kraju bez potrzeby wpisywania się do rejestru wyborców czy pozyskiwania jakikolwiek zaświadczenia – dodaje.
Głosowanie po staremu
Sam proces głosownia by się nie zmienił. Wyborcy nadal skreślaliby nazwisko kandydata czy partii, a następnie wrzucali kartę do urny. – Od razu mamy informację czy głos jest ważny czy nieważny – zaznacza Arłamowski.
Jak wygląda kwestia finansowa ewentualnego wprowadzenia takich urn do użytku? – W czasie wyborów korzysta się z ok. 40 tys. urn. Koszt naszego prototypu to 3 tys. zł. To jedna ósma obecnych wydatków na pracę komisji obwodowych – przekonuje młody naukowiec.
Arłamowski podkreśla, że zastosowanie nowinek technologicznych nie spowoduje podwyższenia frekwencji, bo to nie technika, ale politycy powinni przyciągać wyborców. – Sam nie biorę udziału w wyborach, bo nie znalazłem odpowiedniego kandydata – wyjaśnia i dodaje, że wprowadzenie jego pomysłu w życiu zależy od "politycznej woli", której – jak przekonuje, nie widać w szeregach partii, która zachęcała go do stworzenia takiego projektu.
Same zalety?
Wątpliwości co do stosowania nowoczesnej technologi w procesie oddawania głosów ma jednak dr prawa Uniwersytetu Warszawskiego i ekspert Fundacji Batorego Dawid Sześciło. – Obawiam się, że tajność takiego głosowania byłaby zagrożona – wyjaśnia. Zwraca również uwagę, że koszty takiego przedsięwzięcia mogłoby znacznie wzrosnąć. – Kilkadziesiąt tysięcy urn, miliony specjalnych kart i cała obsługa tego systemu, to musi kosztować – wylicza Sześciło.
– Z medialnego punktu widzenia to ciekawy pomysł, ale moim zdaniem jest to niepotrzebne i niebezpieczne – wyjaśnia prawnik. W jego opinii przenoszenie głosowania z papieru do sieci otwierałoby hakerom drogę do ataków na nowy system. – Inteligenta urna nie rozwiązuje wszystkich problemów związanych z procesem wyborczych, a jedynie dodaje kolejne – kończy.
Arłamowski ma jednak odpowiedź na te zarzuty.
– Urna działaby na zasadzie open source, gdzie wyborcy sami mogliby wskazywać obszary, w których można byłoby coś ulepszyć – przekonuje i dodaje, że zawsze będą pojawiały się głosy o teoriach spiskowych i nic tego nie zmieni.