– Do tej pory amerykańska pomoc, udzielana komukolwiek, służyła tylko rozwojowi amerykańskich koncernów zbrojeniowych. Nigdy mieszkańcom państw, w których interwencja następowała – mówi w "Bez autoryzacji" Joanna Senyszyn z SLD. Jak podkreśla, gdyby Amerykanie chcieli interweniować zbrojnie w Iraku i poprosili o pomoc Polskę, powinniśmy odmówić. – Niestety, w stosunku do USA wykazujemy politykę bardzo wasalną, podobnie jak do Watykanu – podkreśla Senyszyn.
PO w najnowszym sondażu CBOS ma już 8 pkt proc. przewagi nad PiS. Platformie uda się utrzymać taką przewagę do wyborów?
Joanna Senyszyn: Sondaże są bardzo zmienne i później niekoniecznie potwierdzają się w wyborach. Najlepszy przykład to SLD, który w sondażach stale ma około 11-12 proc. poparcia, a w wyborach do PE miał niższy wynik. Z kolei Kongres Nowej Prawicy zawsze miał niższe poparcie, ale w samych wyborach potrafił zmobilizować elektorat niezadowolony z klasy politycznej i to sprawiło, że na nich zagłosowano.
I widać to w całej Europie, bo przecież w innych krajach antyestablishmentowi eurosceptycy poradzili sobie jeszcze lepiej.
Kryzys spowodował, że bardzo wielu obywateli jest niezadowolonych. W Unii Europejskiej na 508 milionów osób aż 120 mln żyje poniżej granicy minimum socjalnego, a 27 mln nie ma pracy. Obywatele uważają, że odpowiedzialność za to ponosi klasa polityczna i potem w wyborach głosują na osoby, które są przeciwne establishmentowi. Na tej zasadzie działała partia Palikota, a gdy połączyła się z Kwaśniewskim, Kaliszem, Siwcem, którzy są uosobieniem establishmentu, nie zdobyła głosów, bo wyborcy doznali rozdwojenia jaźni. Nie wiedzieli, kogo mają popierać. I tym należy teraz tłumaczyć sukces Korwin-Mikkego.
Sondaże zapowiadają jego kolejny sukces, w wyborach do polskiego parlamentu. Zaczyna się nawet mówić o koalicji z PiS, widzi Pani taki układ w Sejmie?
To tak odległe spekulacje, że trudno je prowadzić. Póki co Korwin-Mikke ma kłopoty ze znalezieniem partnerów w Parlamencie Europejskim. Farage już powiedział, że cieszy się wprawdziwe z obecności w PE jeszcze bardziej radykalnego i jeszcze gorzej wychowanego i jeszcze bardziej antyunijnego polityka, ale i tak nie widać ugrupowań, które by chciały z Korwin-Mikkem, jako osobą nieprzewidywalną, mieć do czynienia. Narazie trzeba poczekać, zobaczyć jak Kongres Nowej Prawicy będzie się zachowywał, dopiero za kilka miesięcy będzie można coś powiedzieć o perspektywach dotyczących polskiego Sejmu. Moim zdaniem Korwin-Mikke znajdzie się w sytuacji Palikota: nie zrealizuje żadnych swoich obietnic.
Zmieniając temat na bardziej międzynarodowy: Barack Obama nie wyklucza kolejnej interwencji militarnej w Iraku...
Do tej pory amerykańska pomoc, udzielana komukolwiek, służyła tylko rozwojowi amerykańskich koncernów zbrojeniowych. Nigdy mieszkańcom państw, w których interwencja następowała. Obecnie też nie sądzę, by takie działanie mogło przyczynić się do poprawy sytuacji.
Gdyby USA poprosiły Polskę o pomoc w takiej interwencji...
Polska nie powinna się do tego mieszać.
Ale przecież sami prosiliśmy Stany Zjednoczone m.in. o zwiększoną obecność wojskową w Europie ze względu na wydarzenia na Ukrainie.
Nie powinniśmy prosić o jakąkolwiek pomoc w sprawie Ukrainy, bo to należy zostawić Unii Europejskiej jako całości. Polska niepotrzebnie wypowiadała się samodzielnie w sprawie tego konfliktu. Sikorski czy Tusk robili to raczej we własnym interesie, a nie interesie Polski. Oczywiście teraz nie można więc wykluczyć, że Polska odpowiedziałaby pozytywnie na tego typu propozycję Amerykanów.
Uważam to za błędną politykę. Stara zasada mówi, wciąż obowiązująca w geopolityce, mówi że przyjaciół należy szukać blisko, a wrogów daleko. My tej zasady nie stosujemy, wręcz odwrotnie: szukamy blisko wrogów, a przyjaciół daleko. W stosunku do USA, niestety, wykazujemy politykę bardzo wasalną, podobnie jak w stosunku do Watykanu. Może wreszcie trzeba się wybić na niepodległość w stosunkach z tymi państwami.