– Ludzie zdradzają się na potęgę. Dziś zdrada jest łatwiejsza niż kiedykolwiek wcześniej, łatwiej też ją odkryć – a wszystko to zasługa mediów społecznościowych – mówi brytyjska detektyw Rebecca Jane, autorka książki "W szpilkach na tropie. Prawdziwa historia damskiej agencji detektywistycznej".
Podobno w czasie programu na żywo w polskiej telewizji zepsuła Ci się słuchawka, w której słyszałaś tłumaczenie. Zostałaś bez tłumacza, zmuszona do udzielania odpowiedzi na pytania, których nawet nie słyszałaś...
To było straszne. Totalna panika, a później improwizacja.
Dla Ciebie to nic nowego, improwizacja i reagowanie na nieprzewidziane okoliczności są chyba wpisane w pracę prywatnego detektywa.
To wynika z mojego charakteru. Kiedy coś się dzieje, kiedy wiem, że muszę pomóc klientowi, rozwiązać sprawę, działam instynktownie, często improwizując. Moją osobowość przeniosłam na pracę i prawdopodobnie dlatego nasz biznes tak dobrze się rozwija.
Każdy zdradza?
Każdy ma potencjał, by zdradzać. Ale nie każdy zdradza, to kwestia decyzji. Są ludzie, którzy podejmują decyzję i nie zdradzają – na przykład mój mąż. Potencjał ma każdy, ale nie każdy skorzysta z okazji. To ta podstawowa różnica.
Pokutuje stereotyp, że to kobiety bardziej cierpią, jeśli zostaną zdradzone. To prawda?
O nie. Miałyśmy bardzo wielu klientów mężczyzn, którzy byli paranoicznie zazdrośni. Kiedy się do nas zwracali, próbowali ukryć swoje emocje, często udawali, że nic się nie stało. Kobiety dzwonią i opowiadają nam nie tylko to, co dotyczy sprawy, ale też całe swoje życiorysy. Kobiety jednak zdradzają częściej. Mężczyźni lubią flirtować, podoba im się to, ekscytuje ich możliwość, ale niekoniecznie z niej korzystają. Kobiety bardziej kalkulują, staranniej planują.
Wolisz, kiedy klientem jest kobieta czy mężczyzna?
To nie ma większego znaczenia. Zdarzają się fantastyczne klientki, ale bywają też koszmarne. Tak samo jest z mężczyznami. Pamiętam jednak więcej trudnych klientek niż klientów. Kobiety są bardziej uczuciowe, emocjonalne.
Kiedy prowadzisz dochodzenie, które ma wyjaśnić, czy ich partner je zdradza, traktują cię jak przyjaciółkę, zwierzają się?
Tak i w czasie, kiedy trwa śledztwo, jestem tą przyjaciółką. W agencji pracuje wiele kobiet, które nigdy nie poznały konkretnego klienta, nigdy nie stanęły z nimi twarzą w twarz, a jednak mają wrażenie, że doskonale ich znają – i to prawda, w końcu znamy najbardziej intymne szczegóły z ich życia...
Zbyt intymne?
Często się to zdarza, że dowiaduję się rzeczy, których nie muszę wiedzieć i które nic nie wnoszą do śledztwa. Klienci chyba myślą, że muszą powiedzieć absolutnie wszystko. Nie jestem pruderyjna, ale czasem wolałabym, żeby byli bardzie dyskretni.
Po rozwodzie z pierwszym mężem, co było katalizatorem zmian w Twoim życiu i przesądziło o tym, że założyłaś agencję detektywistyczną, wyszłaś ponownie za mąż. Wierzysz w monogamię?
Wierzę, że nie można generalizować. Choć faktem jest, że dziś jest więcej rozwodów niż ślubów.
Z badań opublikowanych na łamach Huffington Post wynika, że dniem, kiedy ludzie zdradzają najczęściej, jest środa.
To ma sens. Środek tygodnia, nikt nic nie podejrzewa, wszystko wydaje się normalne. Nikt, kto ma rodzinę, żonę, męża nie będzie spotykał się z kochanką czy kochankiem w weekend, bo to czas, który poświęca się rodzinie i trudno usprawiedliwić nieobecność. Poza tym dość rzadko zdarza się, że ludzie mają romanse z przypadkowo poznanymi w barze ludźmi – bo ktoś może ich zobaczyć, a ludzie gadają.
Sama się o tym przekonałaś, kiedy Twoje pierwsze małżeństwo przechodziło kryzys...Z plotek dowiedziałaś się, że Twój mąż nie był wierny.
Ludzie kochają plotki. To właśnie w taki sposób zdradzani najczęściej dowiadują się o niewierności partnera – od życzliwych. Gdyby jednak sami nie mówili nikomu o swoich romansach, potrafili być naprawdę dyskretni, trudniej byłoby się o tym dowiedzieć.
Czyli nie ufać nawet przyjaciołom?
Cóż, jeśli chcesz mieć udany romans, czyli taki, na którym nie zostaniesz przyłapana – najlepiej nie mówić nikomu.
Czasem słyszy się, że zdrada umacnia związek. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?
To się zdarza. Miałyśmy klientkę, której mąż zdradzał ją przez siedem lat. Dowiedziała się o tym, przebaczyła mu i nadal są małżeństwem. Oboje mówią, że ta sytuacja uczyniła ich związek lepszym, bo rozwiązali te problemy, które były przyczyną zdrady tego mężczyzny.
W Polsce w ubiegłym roku było ponad 60 tys. rozwodów. Jedną z najczęstszych przyczyn rozstań jest zdrada.
W Anglii jest podobnie. Ludzie częściej się rozwodzą niż biorą ślub. W dużej mierze to zasługa mediów społecznościowych. Co ciekawe, w Anglii najczęściej rozwodzą się ludzie po 60. Ale faktem jest, że media społecznościowe bardzo ułatwiły zdradę. Dziś zdradzamy o wiele częściej niż kiedykolwiek wcześniej, i częściej się o tym dowiadujemy.
15 lat temu, żeby zacząć romans, trzeba było kogoś poznać, stanąć z nim twarzą w twarz. Dziś wystarczy wysłać zaproszenie na Facebooku. Poza tym weźmy taki banał, jak romans dyrektora z sekretarką – kiedyś mieli ograniczony kontakt, od 9-17. Kochanka nie mogła zadzwonić do domu bez narażania się na rozmowę z żoną. Dziś może wysłać wiadomość na Facebooku, smsa, mmsa....
Rozwój technologiczny poszedł na przód, zmieniają się nasze nawyki, ale czy ludzka natura się zmienia?
Nie sądzę. Ludzkie marzenia, potrzeby, pożądanie – to się nie zmienia od tysięcy lat. Ludzie skłonność do cudzołóstwa mają we krwi. Dziś wydaje się to łatwe, stylowe, pożądane w dużej mierze dlatego, że wciąż czytamy o życiu, miłości i zdradach celebrytów w gazetach, na plotkarskich portalach.... Patrzymy na tych celebrytów, którzy urośli do roli autorytetów, i myślimy: skoro oni tak postępują, to i ja mogę.
Jesteśmy też odważniejsi, bo możemy ukryć się za ekranem komputera i udawać, kogo chcemy. Możesz zachowywać się w zupełnie inny sposób, na który być może nie miałbyś odwagi stojąc w kimś twarzą w twarz.
Jaki był najdziwniejszy klient, którego pamiętasz?
Zgłosił się do nas gej, który chciał znaleźć swojego byłego partnera, który zniknął z jego oszczędnościami. Znalazłyśmy go, okazało się, że facet w międzyczasie zmienił płeć. Wyobraź sobie faceta wielkiego jak góra, z ogromnymi silikonowymi piersiami, przedłużonymi włosami (ale tylko od połowy głowy) i długimi paznokciami. Kiedy nas zobaczył, uznał, że nie jesteśmy dla niego żadnym zagrożeniem, zobaczył dwie blondyneczki i zaprosił nas na herbatę...
Często wykorzystujecie w pracy swój wygląd i dotyczące go stereotypy?
Większość ludzi traktuje nas jak nieszkodliwe kobietki, i to często działa na naszą korzyść. Niektórzy myślą, że ponieważ zajmujemy się tym, czym się zajmujemy, jesteśmy obite przez życie, zgorzkniałe, zranione... I to, zdaniem wielu osób, miało z nas uczynić wojujące feministki. Podczas gdy my robimy kawał dobrej roboty, choć może nie zawsze jesteśmy milutkie.
Kiedy zaczynałaś kilka lat temu, nie miałaś pojęcia o pracy detektywa. W ciągu kilku lat stworzyłaś najbardziej popularną agencję detektywistyczną na Wyspach. Jak się uczyłaś fachu?
Wszystkiego można dowiedzieć się, teoretycznie, z książek i internetu. A później uczysz się w akcji, na przykład tego, żeby zawsze mieć w bagażniku trampki. (śmiech) Kiedy teraz o tym myślę, wydaje mi się prawdziwym cudem, że w ciągu pięciu lat naszej działalności nie udało nam się rozwiązać zaledwie jednej sprawy.
Jaka to sprawa?
Zgłosił się do nas mężczyzna, którego porzuciła żona. I związała się z innym. Kiedy do nas trafił, był zrozpaczony. Jak się jednak okazało, powodem jego rozpaczy nie było odejście żony, tylko fakt, że zabrała ze sobą jego ukochaną fretkę...Nie udało nam się odnaleźć tego zwierzaka.
Na rutynę nie narzekasz. Jest jeszcze coś, co może Cię zaskoczyć?
Szczerze wątpię. Pewnie do momentu, w którym pewnego dnia nie podniosę słuchawki i nie usłyszę nowego zlecenia.