- W małym mieście gej czy lesbijka nie mogą być sobą. Kochać czy żyć tak, jak naprawdę by chcieli. Dlatego wyjechałem - mówi Piotrek. - Nieliczne dostępne dane potwierdzają intuicyjne przypuszczenia, że im mniejsza miejscowość, tym mniejsza akceptacja - potwierdza szef Instytutu Nauk Społeczno-Ekonomicznych dr Rafał Jaros.
Słowo “intuicja” użyte przez doktora Jarosa jest chyba słowem-kluczem do zrozumienia, dlaczego ten tekst w ogóle powstał. Nie trzeba bowiem specjalistycznych badań, aby dojść do tego, że w dużych miastach, jak Warszawa, Wrocław czy Kraków, osób homoseksualnych jest coraz więcej. Pojawia się zatem pytanie - dlaczego polscy homoseksualiści migrują do dużych miast?
Przede wszystkim wynika to z tego, że wciąż jesteśmy społeczeństwem homofobicznym. Co trzeci Polak to homofob! Geje jak i lesbijki czują się w małych miastach zagrożeni. Małe miejscowości, mieściny i wsie nie są otwarte na gejów i lesbijki tak, jak na przykład stolica. I nie rozchodzi się tylko o bezpieczeństwo. Ale o normalność. Tu na poznanie życiowego partnera szanse są większe, podobnie jest z akceptacją w miejscu pracy. Do tego dochodzi rozwijające się życie kulturalne. Także to adresowane bezpośrednio do społeczeństwa homoseksualnego. Mając 2014 rok, niestety - na palach jednej ręki można policzyć miasta, gdzie geje i lesbijki mogą czuć się dobrze.
- Z rodzinnego miasta wyjechałam mając 19 lat. Tuż po maturze. Oficjalnie - na studia. Nieoficjalnie - już wtedy wiedziałam, że podobają mi się dziewczyny - mówi mi Klaudyna, która do Warszawy przyjechała 8 lat temu. - Nie uciekłam z rodzinnego miasta dlatego, że czułam się zagrożona, ale dlatego, że miałam w głowie jedną myśl - jeżeli chcę żyć z kobietą, to na pewno nie tu.
Decyzja Klaudyny o wyjeździe była dobrowolna i podyktowana chęcią ułożenia sobie życia według własnych zasad. Ułożenia sobie życia w szczęściu. Niestety, często jest jednak tak, że osoba homoseksualna wręcz ucieka z rodzinnych stron. Na własnej - dosłownie - skórze, przekonał się o tym Wojtek:
- To, że jestem gejem wiedziałem od zawsze. I od zawsze wiedziałem, że muszę to ukrywać, strzec przed światem, jak największej tajemnicy. Myślałem - Boże, a jak oni się domyślą? I tak do 16 roku życia, do momentu, gdy nie obejrzałem dokumentu o niemieckich gejach. Zobaczyłem, że można o swojej orientacji mówić swobodnie wśród przyjaciół. Mało tego. W tym dokumencie byli też geje, którzy o swojej orientacji rozmawiali swobodnie z rodzicami. Byłem w szoku, że można żyć bez strachu, zupełnie na luzie. Byłem młody i naiwny, wierzyłem, że jak zacznę mówić o sobie otwarcie, to będzie jak w tym dokumencie.
Gdy spytałem, co było dalej, Wojtek poważnieje. I dodaje:
- Najpierw powiedziałem o sobie przyjaciółce. Nie była zaskoczona, nie robiła z tego też wielkiej historii. Domyślała się. Po latach wyznała mi jednak, że miała nadzieję, ze mi “przejdzie”. Jak się można domyśleć - nie przeszło. Potem o wszystkim powiedziałem mamie, i niestety - tacie. I tu się zaczął koszmar. Mój ojciec dostał piany. Dosłownie. Zaczął wykrzykiwać, że jestem pedałem i żebym broń Boże nie mówił o tym nikomu. Że to wstyd na całą okolicę Chełmży. Dokładnie powiedział - parafię. Matka się oczywiście popłakała. Momentu, w którym odtrąca cię matka i ojciec, to koszmar, jakiego nie życzę nikomu. Do matury żyłem w domu, w którym mnie nie chciano. Nikomu już o sobie nie powiedziałem.
- Teraz mam 34 lata, mieszkam w Warszawie, na nowo ułożyłem sobie życie i do wydarzeń sprzed kilkunastu lat nie lubię wracać. W stolicy mieszkam od 14 lat i dziś mogę otwarcie powiedzieć, że jestem gejem. Tak po prostu, łatwo, jak to, że jestem Polakiem. - dodaje na końcu naszej internetowej rozmowy Wojtek.
Coraz częściej zdarza się jednak, że geje i lesbijki, dzięki powszechniejszemu dostępowi do internetu, poznają się w swoich rodzinnych miejscowościach. Serwisy randkowe, czaty - to “niestety” jedyny sposób, aby poznać kogoś o podobnych, albo tych samych preferencjach seksualnych w małych mieścinach i wsiach. No właśnie, okazuję się, że dziś homoseksualiści już na poziomie rodzinnych stron łączą się w pary. I jako pary migrują do dużych miast. Tak było w przypadku Piotrka i Michała:
- Ja to się śmieję, że jesteśmy homo-słoikami - zdradza mi Piotrek, który od roku mieszka w Krakowie, gdzie przeprowadził się wraz ze swoim chłopakiem. - My już zupełnie inaczej patrzymy na tę całą sytuację, bo mamy po 20 lat, jesteśmy z innego pokolenia. Nasi rodzicie są z zupełnie innego pokolenia. Do Krakowa wyjechaliśmy z Częstochowy nie dlatego, że nas po ulicach ganiano z siekierami, choć myślę, że tak by się nasze randki w publicznych miejscach kończyły, ale dlatego, że szukaliśmy pracy, lepszego życia, są tu nasi przyjaciele, którzy o nas wiedzą. I dodaje: - Rodzice o nas nie wiedzą, myślę, że to nie ten czas i moment. Na pytanie, czy w Krakowie czują się bezpiecznie, pada stwierdzenie: Tak samo, jak wszędzie, ale faktycznie większa tolerancja otoczenia, powoduje większe poczucie bezpieczeństwa.
Co ciekawe, w sporządzanym corocznie raporcie o sytuacji politycznej i prawnej mniejszości seksualnej w Europie, Polska znajduje się w jednej grupie z Rumunią i Bułgarią. W grupie oczywiście z najgorszym wynikiem. Ba, w Polsce geje mają się gorzej niż ci w Albanii!
Wszyscy bohaterowie mojego tekstu deklarują, że przeprowadzka do dużego miasta była dobrą decyzją. Klaudyna spotkała miłość i jest z Agnieszką od dwóch lat. Wojtek nie ma partnera, czuje się jednak w Warszawie bardzo dobrze i nie myśli o powrocie do rodzinnych stron. Jak mówi - bardziej marzy mu się migracja do innej stolicy, jak na przykład Berlin.
A Piotrek i Michał? Panowie czują się świetnie i mają już zupełnie inne myślenie, inne podejście. Zdrowsze. I to napawa optymizmem, że kiedyś może być w tym kraju normalnie.
Bardzo niewiele jest w Polsce badań prowadzonych na temat akceptacji dla homoseksualistów w zależności od miejsca zamieszkania respondentów. Nieliczne dostępne dane potwierdzają intuicyjne przypuszczenia, że im mniejsza miejscowość, tym mniejsza akceptacja. Zależność ta dotyczy również osób młodych. W małych miejscowościach niemal wszyscy się znają, trudno o anonimowość w jakiejkolwiek sferze życia.
W mniejszych miejscowościach silniejsza jest pozycja Kościoła, bardziej liczy się zdanie księdza. A ludzie deklarujący się jako głęboko wierzący niestety przejawiają mniej miłosierdzia dla bliźniego, który nie jest taki jak oni sami, szczególnie pod względem preferencji seksualnych. Potwierdzają to wyniki badań socjologicznych.
O wiele trudniej zobaczyć parę jednopłciową na ulicy małego miasta niż np. w Krakowie. Wynika to z dwóch tendencji. Z jednej strony prawdopodobnie homoseksualiści częściej wyjeżdżają z małych miejscowości w poszukiwaniu bardziej tolerancyjnego środowiska do życia. A z drugiej strony ci, którzy zostają, wolą się nie ujawniać w obawie o brak tolerancji dla swojej seksualności. I w świetle dostępnych wyników badań wydaje się, że ich obawy nie są pozbawione podstaw.
Polscy geje emigrują nie tylko z małych miejscowości do dużych miast. Część z nich poszukuje akceptacji dla siebie poza granicami naszego kraju. Bo nawet Warszawa, choć jest ostoją tolerancji dla mniejszości seksualnych na tle Polski, to w porównaniu do stolic zachodniej Europy wypada już blado. Na szczęście z roku na rok zmienia się to na lepsze. Bo wzrost akceptacji dla różnorodności jest naturalną drogą rozwoju współczesnych społeczeństw.