Mamy pierwsze zatrzymania w związku z ujawnieniem taśm „Wprost”. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali menedżera VIP roomu restauracji Sowa & Przyjaciele, a także Dariusza P., byłego majora Biura Ochrony Rządu.
ABW zatrzymuje podejrzanych o założenie podsłuchu w restauracji Sowa & Przyjaciele. Prawdopodobnie to dzięki nim można było nagrać rozmowę ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z szefem NBP Markiem Belką. Za nielegalne założenie podsłuchu grozi im do trzech lat pozbawienia wolności.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała menedżera VIP roomu restauracji Sowa & Przyjaciele, gdzie spotykali się politycy nagrani na taśmach ujawnionych przez "Wprost" - donosi "Gazeta Wyborcza". Oprócz niego wśród osób podejrzewanych o założenie podsłuchu jest też Dariusz P., były major Biura Ochrony Rządu. Potwierdza to jedną z dotychczasowych wersji, która mówiła, że za aferą mogą stać niezadowoleni członkowie którychś ze służb.
Jak ustalili funkcjonariusze ABW, menedżer restauracji był zatrudniony tam od niedawna. Wcześniej przez dwa lata pracował w innym lokalu, w którym pojawiały się elity władz. W tamtej restauracji spotykali się m.in. Donald Tusk z Radosławem Sikorskim czy Januszem Palikotem. O obu spotkaniach poinformowano w mediach, stąd podejrzenia, że wspomniany menedżer mógł mieć udział w nagrywaniu spotkań polityków w restauracji Sowa & Przyjaciele.
Drugi z podejrzanych, Dariusz P. został trzy miesiące temu zwolniony z pracy w Biurze Ochrony Rządu. Powodem utraty pracy było przekazywanie informacji do mediów o spotkaniach rządowych oficjeli. Były oficer odpowiadał m.in. za zabezpieczenie miejsc spotkań ochranianych osób.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa dla Warszawy Pragi. Na razie śledczy przeszukują mieszkania i lokale, które mogą mieć związek z osobami podejrzanymi o nagranie rozmowy ministra Sienkiewicza z szefem NBP.
Podejrzanym grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Śledztwo można było rozpocząć tylko po otrzymaniu od osób pokrzywdzonych, czyli ministra spraw wewnętrznych lub Marka Belki doniesienia. Takowe złożył Sienkiewicz.
Prokuratura poza samą sprawą nielegalnych podsłuchów zajmie się również wątkami, które pojawiają się na taśmach. Zbadana zostanie treść rozmowy Sienkiewicza z Belką. Prokurator Generalny Andrzej Seremet dodał, że wystąpił do dysponenta taśm, czyli tygodnika "Wprost" o udostępnienie oryginalnych kopii nagrań.
Jak na razie jedyne konsekwencje personalne po ujawnieniu taśm wprost to decyzja Sławomira Nowaka o usunięciu się w polityczny cień. Były minister transportu zdecydował, że odchodzi z Platformy Obywatelskiej. Wydał w tej sprawie nawet specjalne oświadczenie. Sam premier przyznał także, że nie widzi możliwości jakiejkolwiek współpracy z Nowakiem tak długo, jak to on stoi na czele Platformy.
Nie ma za to mowy o dymisji ministra Sienkiewicza. Jakkolwiek Donald Tusk podkreślił, że język, którego używano na nagraniach pozostawia wiele do życzenia, to prawdopodobnie nie ma tak nic, co byłoby niezgodne z prawem.
Jednocześnie zapewnił, że do sprawy będzie wracał w tygodniu na kolejnych konferencjach prasowych.
Z kolei sami zainteresowani, czyli Sienkiewicz i Belka, byli w poniedziałkowy wieczór gośćmi "Kropki nad i". Ten pierwszy przekonywał, że jego słowa o "okradaniu" właściciela Mennicy Polskie Zbigniewa Jakubasa to "skrót myślowy", podobnie jak to, że "dotuje linie lotnicze pod stołem". Z kolei Marek Belka przyznał, że będzie musiał tłumaczyć się ze słów o "piep**onej Radzie Polityki Pieniężnej".