
Jacek Rostowski przyznał, że treść ujawnionych przez „Wprost” nagrań była dla niego zaskoczeniem. Wynika z niej bowiem, że w lipcu 2013 roku Marek Belka oczekiwał, iż premier odwoła „hrabiego von Rostowskiego” ze stanowiska ministra finansów – Ja mogę tylko powiedzieć, że żyłem w przeświadczeniu, iż z prezesem Belką mam świetne stosunki – oznajmił Rostowski na antenie radia RMF FM.
REKLAMA
Goszcząc w studiu RMF FM, Rostowski podkreślił, że przebieg rozmowy, jaką odbyli Bartłomiej Sienkiewicz i Marek Belka, nie miał wpływu na to, że w listopadzie odszedł on z rządu Donalda Tuska. Rostowski sam bowiem zrezygnował ze stanowiska, o czym, również w lipcu 2013 roku, poinformował premiera.
– Właśnie w lipcu, nie wiem, czy przed tą rozmową, bo dokładnej daty tej rozmowy nie znam, czy po, powiedziałem panu premierowi, że definitywnie będę chciał odejść podczas rekonstrukcji – powiedział Rostowski, zaznaczając, że Tusk zachęcał go do pozostania na stanowisku. – To nie tacy ludzie mogą doprowadzić do mojego odejścia – dodał były minister, wskazując na Belkę i Sienkiewicza.
W zamian za usunięcie z rządu Rostowskiego szef NBP miał pomóc w finansowaniu deficytu budżetowego. Zdaniem byłego ministra i ta część „hipotetycznego dealu” była niemożliwa do przeprowadzenia.
– Ustawa, która ma być pod obradami Rady Ministrów, pozwala na zakup skarbowych papierów wartościowych przez Narodowy Bank Polski, ale tylko i wyłącznie w warunkach kryzysu systemu finansowego. I taki jest zresztą wymóg traktatów unijnych. I jest to monitorowane przez Europejski Bank Centralny. Czyli nie było żadnej, ale to żadnej możliwości, aby użyć zapisów tego rodzaju dla wspierania ambicji politycznych czy celów politycznych rządu, – wyjaśnił Rostowski.
