Artykuł tygodnika „Wprost”, który ujawnił aferę podsłuchową, został napisany m.in. przez Piotra Nisztora. W związku z aferą prokuratura przedstawiła już zarzuty Łukaszowi N., menedżerowi restauracji Sowa & Przyjaciele, w której nagrywano rozmowy gości. Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że Łukasz N. zasugerował śledczym, że sprzęt służący do nagrywania dostarczył mu… Piotr Nisztor. Dziennikarz zapewnia, że taka wersja wydarzeń jest nieprawdziwa. – To groteskowy, wręcz niedorzeczny zarzut wobec mnie – podkreślił Nisztor.
Z nieoficjalnych ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że Łukasz N. zasugerował prokuratorom, że sprzęt służący do nagrywania rozmów otrzymał od Piotra Nisztora, dziennikarza będącego współautorem artykułu o
aferze podsłuchowej. Odnosząc się do tych ustaleń, Nisztor zauważył, że Łukasz N. może powiedzieć wszystko, by tylko poprawić swoją sytuację. – Nie znam Łukasza N., nie znam nawet jego nazwiska, nigdy go nie widziałem – zapewnił Nisztor.
Tymczasem Łukasz N. został zwolniony do domu po tym, jak wpłacił kaucję w wysokości 40 tys. złotych. Wcześniej menedżer restauracji Sowa & Przyjaciele usłyszał zarzuty. – Usłyszał dwa zarzuty z art. 267 Kodeksu karnego dotyczące nagrywania i ujawniania nagrań. Na tym etapie śledztwa nie udzielamy informacji o treści jego wyjaśnień ani o tym, czy się przyznał – powiedziała Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.