Marek Belka przez lata uchodził za jednego z najbardziej kompetentnych ekonomistów na świecie. Gdy w czasach globalnego kryzysu gospodarka i finanse w Polsce pozostawały bezpieczne, komplement równie często kierowano pod adresem premiera Donalda Tuska, jak i prezesa NBP. Dziś to przeszłość. "Jest najgorszym prezesem banku centralnego w Europie" - pisze o Belce Mark Gilbert z agencji Bloomberg.
"Uwłacza niezależności jego stanowiska i sprawia, że pozycja Belki jest nie do obrony" - tak "aferę taśmową PO" w Polsce komentuje właśnie najbardziej wpływowa na świecie agencja prasowa zajmująca się doniesieniami finansowymi. Już na wstępie w materiale autorstwa Marka Gilberta czytamy, że "jeśli Belka nie zrezygnuje, to rząd powinien go zwolnić".
Co prawda ujawnia to dość kiepską wiedzę redakcji Bloomberga o polskim ustroju. Podobnie zresztą, jak pojawiające się później twierdzenie, iż to rząd Donalda Tuska (określany mianem "reżimu") nasłał agentów specjalnych na redakcję "Wprost". Zachodni dziennikarze zdają się bowiem nie zauważać istnienia nad Wisłą niezależnej prokuratury.
Niemniej jednak, trudno Gilbertowi wytykać więcej błędów w ocenie tego, jak powinien zakończyć się w Polsce wątek związany nie z tym, kto nagrywał, a co nagrane zostało. I tu Bloomberg nie ma wątpliwości, że jedynym wyjściem jest rezygnacja prezesa Narodowego Banku Polskiego.
W ocenie felietonisty Bloomberga, Marka Belkę w pełnieniu stanowiska szefa banku centralnego przeszkadza dziś fakt, iż wszyscy na świecie dowiedzieli się, że w zasadzie szantażował rząd i pogwałcił zasadę niezależności swojej instytucji. W tym kontekście Mark Gilbert zwraca również uwagę na fakt, iż w ostatnich latach banki centralne walczą na całym świecie o zwiększenie swoich wpływów.
"Niezależność banku centralnego musi być więc święta" - ocenia publicysta agencji Bloomberg. I sugeruje, że partnerzy Marka Belki z innych banków centralnych świata powinni delikatnie zasugerować Polakowi, by szybko sam podał się jednak do dymisji.