Przez publikację "Wprost" cały świat ma okazję poznać opinię Radosława Sikorskiego o sojuszu Polska-USA. Jak mówi w "Bez autoryzacji" były premier Józef Oleksy, to nie dyskwalifikuje go jako ministra. – On ma taką skłonność do nonszalanckiego języka – mówi z kolei o nazwaniu zachowania Polski "murzyńskością".
Radosław Sikorski jest w stanie prowadzić politykę zagraniczną Polski po opublikowaniu jego rozmowy z Jackiem Rostowskim?
Nie tylko jest w stanie, ale musi to czynić, a jego zdatność oceni premier.
Czy gdyby coś takiego powiedział minister spraw zagranicznych w pana rządzie, to pan by go zdymisjonował?
Gdyby to powiedział publicznie i na poważnie, to pewnie tak. Ale nie zapominajmy, że to rozmowa prywatna, nieprzeznaczona do żadnego użytku, ani nie mająca stanowić obrazu polskiej polityki zagranicznej. To delikatna sytuacja, trzeba poczekać, aż premier się z nią zapozna i podejmie decyzję.
Nie chodzi nawet o to, że Sikorski tak mówi czy uważa, ale że to ujawniono i teraz dyplomaci, z którymi Sikorski będzie negocjował będą znali jego prawdziwą opinię o sojuszu z USA.
Oczywiście osoby i środowiska, które są nieprzychylnie nastawione do Polski uzyskały niezły żer do krytyki, a nawet do kpin. Ale ważne, że same Stany Zjednoczone podchodzą do tego ze znacznie mniejszą sensacyjnością niż my w Polsce, bo liczą się w końcu fakty, a nie pojedyncze opinie i słowa. Nie spieszę się z nagłymi ocenami, choć na pewno to nie jest pomocne.
A nie razi pana to określenie o „murzyńskości”?
No tak, to bardzo nonszalanckie…
Kilka lat temu ujawniono, że Sikorski na jednym ze szczytów unijnych żartował, że Barack Obama ma polskie korzenie, bo jego dziadek zjadł misjonarza. Więc to druga taka sytuacja. To problem Sikorskiego?
On ma taką skłonność do nonszalanckiego języka. Myślę, że niektórzy się już do tego przyzwyczaili i potrafią odsiewać to, co jest jego poważnym oświadczeniem jako ministra, a co jest krotochwilą. On lubi być krotochwilny, ale piastuje zbyt ważne stanowisko, żeby zbyt często takie krotochwile używać. Ale trzeba zostawić sprawę do oceny premierowi.
Te taśmy, opublikowane przed szczytem w Brukseli, przekreślają szanse Sikorskiego na stanowisko szefa unijnej dyplomacji?
Nie wiemy przede wszystkim jakie on miał te szanse. To raczej w Polsce się tym ekscytowaliśmy. Nie orientuję się na ile to była mocna kandydatura.
Taśm jest więcej, pewnie na innych ministrów. Co, jeśli będą publikowane przed ważnymi wydarzeniami z ich udziałem, tak jak ta z Sikorskim przed szczytem w Brukseli?
To już wskazuje na dwuznaczność tej akcji i na dziwną rolę tygodnika „Wprost” jako przekaźnika podrzucanych mu materiałów. Trzeba to wszystko ocenić i wyciągnąć wnioski.
Premier Tusk nie radzi sobie z tym kryzysem? Powinien być bardziej stanowczy wobec współpracowników?
Stanowczość jest potrzebna, ale potrzebna też jest powściągliwość i takie raptowne decyzje, bez analizy całości, mogą nie służyć sprawie. Zwłaszcza, że nie znamy pełnego tła tej akcji.
Prezydent powinien bardziej zaangażować się w tej sprawie? Na razie jego wypowiedzi to raczej ogólna ocena, niż konkretne propozycje.
No i dobrze, bo to w pierwszej kolejności sprawa rządu. Prezydent powinien zajmować się tym o tyle, o ile wpływa to na wizerunek kraju, bezpieczeństwo. Na razie prezydent Komorowski nie przekracza tej granicy racjonalnego zainteresowania i nadawania sprawom biegu.
W najbliższych wyborach parlamentarnych będziemy mieli frekwencję znaną z wyborów do Parlamentu Europejskiego, czyli nieco ponad 20 proc.?
Nie wiem, czy 20 proc., ale na pewno część ludzi z irytacją machnie ręką, bo przecież już nie brakuje złych opinii o tzw. elicie politycznej i o partiach politycznych. Takie dowody niskiego poziomu, dwuznaczności w zachowaniach tych, którzy są powołani do kierowania cudzymi losami, wyrządzają dużą szkodę Platformie Obywatelskiej i demokracji.
Czy tylko Platformie? Przecież nie tylko ministrowie jadali u Sowy i w innych restauracjach, gdzie nagrywano. Na opozycję pewnie też są taśmy.
Wyłania nam się nowa rzeczywistość, taśmowo-podsłuchowa. Demokracja musi sobie z tym dać radę…
Ale jest realna wymiana kadrowa czołówki polskiej polityki?
Nie, masowo się tego nie da załatwić. To kwestia obyczajów, kultury politycznej, odpowiedzialności za słowo, nie tylko to, wygłaszane z trybuny. To będzie proces.