Co ma wspólnego oskarżenie Romana Giertycha wobec redaktora naczelnego "Wprost" i zwolnienie felietonisty Andrzeja Saramonowicza z tygodnika? Obie te sprawy łączy wątek rosyjski. Giertych pyta publicznie o to, co Latkowski "robił w Rosji przez parę lat, kiedy uciekał przed polskim wymiarem sprawiedliwości", a Saramonowicz uważa, że dostał wymówienie z pracy po krytycznych tekstach wobec Moskwy. Właściciel tygodnika nie podał powodów swojej decyzji.
O decyzji właścicieli tygodnika "Wprost" Saramonowicz poinformował na swoim profilu na Facebooku. – Jako felietonista napisałem między wrześniem 2013 r. a marcem 2014 r. 27 tekstów. Pisałem w nich wiele krytycznych rzeczy o PiS, Platformie, SLD, Kościele, Jarosławie Kaczyńskim, Donaldzie Tusku, Januszu Palikocie itd. W lutym - w związku z sytuacją na Ukrainie, zacząłem pisać o Rosji – relacjonuje.
Dziennikarz zamieszcza całą treść czterech felietonów, w których pisał o Rosji w kontekście sytuacji na Ukrainie. Opublikowane zostały również daty ich wysłania do redakcji oraz daty publikacji. Po wysłaniu czwartego artykułu, Saramonowicz dostał wiadomość od redakcji: "Na podstawie paragrafu 11 Umowy o dzieło z dnia 30 września 2013 r. rozwiązujemy z Panem w.w. umowę ze skutkiem natychmiastowym, który upłynie w dniu 18 marca 2014. r. W imieniu zarządu AWR "Wprost" spółka z o.o. podpisał je Michał Lisiecki".
– Rozwiązanie umowy ma datę 14 marca 2014. To jest ten sam dzień, w którym przysłałem do redakcji "Wprost" czwarty po rząd felieton dotyczący Rosji – pisze dziennikarz na swoim profilu. I dodaje. – Pozwolę sobie – stosując metodę "Wprost" z afery podsłuchowej – tego nie komentować. Każdy może wyciągnąć z tej historii takie wnioski, jakie uzna za zasadne.
To kolejny rosyjski wątek związany z "Wprost", który publikuje ostatnio zapisy z podsłuchanych rozmów polityków. W niedzielnych "Faktach po faktach" mec. Roman Giertych pytał o przeszłość redaktora naczelnego tygodnika. – Chciałem się zapytać pana Latkowskiego, co robił w Rosji przez parę lat, kiedy uciekał przed polskim wymiarem sprawiedliwości – powiedział były wicepremier.
Po tych słowach dziennikarz "Wprost" Michał Majewski postraszył Giertycha na Twitterze i wspomniał, że były polityk jest również epizodycznym bohaterem kolejnych nagrań. – Giertych, swoją drogą, epizodycznie pojawia się w nagraniu Sikorski-JVR. Wpada na chwile. Ooo, mecenas – wita go Sikorski – pisze Majewski. Jego zdaniem Giertych "wkopał się" i przegra ewentualny proces z Sylwestrem Latkowskim.
O barwnej przeszłości Latkowskiego i pobycie w Rosji pisał w naTemat.pl Michał Gąsior: "Tak 10 lat temu opisywał całą sytuację, o ironio, tygodnik "Wprost": "Ścigano Latkowskiego listem gończym za wymuszenie rozbójnicze (12 tys. marek od dwóch mieszkańców Gorzowa Wielkopolskiego). Uciekł za granicę, podróżował po Europie. Żona wystąpiła o rozwód i odebranie mu praw rodzicielskich. Wrócił do kraju. Nadal się ukrywał, zaczął pisać powieści. (…) W sierpniu 1998 r. oddał się w ręce prokuratury. Został skazany na cztery i pół roku więzienia (odsiedział 17 miesięcy)".
Sam zainteresowany wspomina ten okres w życiu z nostalgią. – Zima. Początek lat dziewięćdziesiątych. Podróż z Niemiec przez Skandynawię do Rosji, Petersburga. Na kanwie tej podróży napisałem powieść "Wozacy". Dlaczego? Byłem wtedy uciekinierem. To była trasa mojej ucieczki – zdradzał przed laty w jednym z magazynów podróżniczych. Wtedy też zaprzeczył, by doświadczenia nabyte podczas podróży były przydatne w pracy. – A w jaki niby sposób miałyby się przekładać na to co robię – odpowiadał.