Rozmowy z udziałem Radosława Sikorskiego, Jacka Rostowskiego czy Pawła Grasia pokazują wulgarny język polityki. – Wizerunek publiczny bardzo rozjeżdża się z wizerunkiem prywatnym, to widzimy teraz. A to daje podstawy, by wątpić w kompetencje moralne klasy politycznej – ocenia w "Bez autoryzacji" Wanda Nowicka, wicemarszałek Sejmu z Twojego Ruchu.
Wanda Nowicka: Nie, staram się nie używać przekleństw, chociaż nie powiem, że zawsze udaje mi się ich uniknąć.
A pani koleżanki polityczki?
Też raczej nie, rzadko. Kobiety w polityce raczej nie używają takiego języka.
Ale w męskiej części, jak można usłyszeć na taśmach PO, przekleństwa są powszechne.
Jednak przed kobietami oni trochę się mitygują. Zdarza się, że coś im się wyrwie, ale wtedy przepraszają. To z jednej strony świadczy o tym, że taki język jednak jest używany, a z drugiej, że te hamulce całkowicie nie puszczają.
Poza wulgaryzmami na tych taśmach żenujące poczucie humoru, żarty z domów publicznych. To dowód na to, że politycy to bardzo seksistowska grupa?
Czasem mogę mieć wrażenie, że takie kawały są dość powszechne. Ale przy kobietach panowie unikają takich wypowiedzi, kobiety łagodzą obyczaje. Chociaż to nie znaczy, że takie wypowiedzi się nie zdarzają.
Politycy, czy szerzej mężczyźni, mają prawo do takich żartów, jeśli nie ma wśród nich kobiet, a rozmowa nie jest publiczna?
To nie kwestia tego, czy mają prawo. W wolnym kraju ludzie używają języka nie tylko w sposób nieskrępowany. Pytanie jak to oceniać. Oczywiście należy to ocenić jako bardzo naganne. Nie tylko używanie tego języka, ale i dwulicowość polityków i polityki. Ten wizerunek publiczny bardzo rozjeżdża się z wizerunkiem prywatnym, to widzimy teraz. A to daje podstawy by wątpić w kompetencje moralne klasy politycznej.
Tak duża różnica między sferą publiczną a prywatną rodzi pytanie co jest prawdziwe, która twarz. Z punktu widzenia społeczeństwa obnażenie tej prawdziwej twarzy wystawia klasie politycznej jak najgorsze świadectwo. To klasa polityczna bez klasy, naprawdę. To trudne do zaakceptowania i naganne, ale to nie jedyny problem z tą sytuacją.
Ale to chyba jednak lepiej, kiedy politycy się powstrzymują, niż gdy używają wulgaryzmów i seksistowskich stwierdzeń w życiu publicznym, jak na przykład Janusz Palikot?
Potępiam używanie wulgaryzmów i w sferze prywatnej, i w sferze publicznej, nie znajduję dla tego żadnego usprawiedliwienia. Ale nie wyobrażam sobie, że lekcją z tej afery powinno być to, że teraz politycy, którzy prywatnie mówią rynsztokiem, mieli tą swoją twarz obnażać. Klasa polityczna, rządząca, tego egzaminu nie zdała. Jeśli przyczyni się do prawdziwej zmiany charakterów, obyczajów, wymusi zmianę zachowań w sferze prywatnej.
Chciałabym, żeby w tej chwili politycy mieli świadomość, że mogą być nagrani w każdej sytuacji, a zatem powinni się pilnować w każdej sytuacji. I nawet jeśli nie czynią tego szczerze, z punktu widzenia rezultatu, jeżeli te obyczaje uległyby zmianie, można by liczyć na to, że w przyszłości ta zmiana mentalności polityków byłaby trwała. Ale to długotrwały proces, a teraz mamy bardzo poważny kryzys polityczny.
Te taśmy obnażyły jak bardzo państwo jest bezbronne, jak absolutnie nie potrafi nas ochronić. Jeżeli zagrożeniem jest spisek kelnerów, to to jest czysta groteska, trudno sobie wyobrazić, żeby państwo potrafiło nas ochronić przed innymi zagrożeniami. Kiedy pojawiła się taśma z nagraniem ministra Sienkiewicza przypomniała mi się tryumfalna konferencja, którą on zorganizował po wizycie prezydenta Obamy.
Chwalił się jak fantastycznie służby się spisały, ochroniły to całe przedsięwzięcie. Okazuje się, że to lipa – widocznie nie zagrażało nam żadne realne zagrożenie, bo gdyby ono było, to nie ma podstaw sądzić, że służby byłyby w stanie nas przed tym obronić.
Sikorski miał rację – nie co do formy, ale treści – mówiąc, że sojusz z USA to mrzonka, która tworzy nam iluzję bezpieczeństwa?
Tutaj akurat minister Sikorski ma sporo racji. Taka jednostronna polityka rządu, wywodząca się jeszcze z czasów PiS-owskich, bezkrytyczne zapatrzenie się na Stany Zjednoczone, jako jedynego partnera, jest krótkowzroczne. Polityka zagraniczna powinna być bardziej wszechstronna, patrząca w różne strony.