Przedstawiając w Sejmie informację ws. afery podsłuchowej, premier Donald Tusk poprosił Sejm o wyrażenie jego rządowi wotum zaufania. Szef rządu, który w czwartek wylatuje do Brukseli, podkreślił, że przed wyjazdem musi upewnić się, że stoi za nim sejmowa większość. – Bez tego mandatu nie będę skuteczny, dlatego kończę wystąpienie wnioskiem o wotum zaufania dla rządu – oświadczył Tusk. Wydaje się, że Tusk może liczyć na głosy posłów PSL. Jan Bury powiedział bowiem, że ludowcy "nie będą klękać przed przestępcami". Głosowanie odbędzie się najwcześniej ok. godziny 21:00.
Tusk rozpoczął swoje przemówienie od przeprosin za "bulwersujące, momentami skandaliczne zachowanie osób, jakie zostały nagrane w czasie nielegalnego podsłuchiwania urzędników państwowych, w tym ministrów". Tusk zaznaczył, że przeprosiny dotyczą wulgarnego języka, jakiego używano w czasie rozmów. Poinformował też, że urzędnicy byli podsłuchiwani co najmniej od 1,5 roku, a proceder dotyczył "dziesiątków, a może setek ludzi".
Tusk wskazuje na wątek energetyczny
Premier podkreślił, że każdy z nagranych urzędników musi indywidualnie wytłumaczyć się przed opinią publiczną. Zaznaczył przy tym, że wykonane nielegalnie nagrania są dziełem "grupy przestępców". Szef rządu przypomniał, że doszło już do pierwszych zatrzymań w tej sprawie.
– Mówimy o osobach zaangażowanych w działalność gospodarczą, która jest ściśle związana z energetyką. Sytuacja, jaka ma miejsce w ostatnich dniach, poprzedzona była działaniami służb państwowych wobec importerów i dystrybutorów węgla na dużą skalę. Ten wątek może być wątkiem pobocznym, ale jest on obecny w tej sprawie – powiedział Tusk, dodając, że przed sądem okaże się, czy "wątek energetyczny" ma ścisły związek z podsłuchiwaniem urzędników.
– Tło jest szerokie, bo dotyczy kilku zdarzeń związanych z aktorami tego przedstawienia, z jakim mamy do czynienia w ostatnich dniach. Z osobami, które działały w dziedzinie połączeń gazowych między Polską a Rosją. W tym tle jest handel węglem zza wschodniej granicy na wielką skalę – zauważył Tusk.
"Scenariusz nie powstał w polskim Sejmie"
Premier zasugerował przy tym, że ujawnienie nagrań może mieć związek również z tym, że "za dwa dni, w Brukseli, będziemy decydowali, kto będzie rządził instytucjami w Europie". – Polska nie była i nie jest bez szans, by być obecna przy najważniejszych rozdaniach – zaznaczył Tusk, dodając, że na szczeblu unijnym będzie omawiana także koncepcja unii energetycznej.
Na sali zabrakło jednego z głównych bohaterów afery podsłuchowej Radosława Sikorskiego. Polityka nie było w Sejmie, ponieważ przebywa już w Brukseli, wypełniając obowiązki ministra spraw zagranicznych.
Premier zaznaczył, że afera podsłuchowa wpisuje się w "pisany w konspiracji scenariusz, który nie powstał w polskim Sejmie ani w żadnej instytucji polskiego życia publicznego".
– Ten, kto podjął decyzję o podsłuchiwaniu i ujawnieniu podsłuchów, pisze scenariusz w konspiracji, a jego efektem są straty dla państwa polskiego, a nie zyski. Nie wiem jakim alfabetem jest pisany, ale wiem, kto może być beneficjentem chaosu politycznego czy obniżenia reputacji państwa polskiego, nie mam co do tego żadnych wątpliwości – oznajmił premier.
Następnie posłowie opozycji przez wiele minut zadawali Tuskowi pytania. Rundę poselskich zapytań kończył Antoni Macierewicz. – To panowie wyraziliście zgodę, a pan minister Sienkiewicz aprobował ten kierunek działania, przejmując urząd, na podpisanie umowy ze służbą wywiadu zagranicznego Federacji Rosyjskiej – mówił Macierewicz przypominając, że rządzący "nigdy się z tego nie rozliczyli". – Czy wie pan, jacy wysocy urzędnicy pana rządu i urzędu prezydenckiego współpracowali ze spółką Hawe? – dopytywał Macierewicz.
Po godzinnej przerwie premier powrócił na mównicę i zaczął odpowiadać na zadane mu pytania. – W komentarzach do całej sprawy pojawiają się pytania czy skojarzenia z innymi zdarzeniami w Polsce i na świecie. Przewija się sprawa Watergate i inne bulwersujące sprawy – mówił Tusk, zwracając jednak uwagę, że obecna afera to przypadek zupełnie inny.
– Jest zasadnicza różnica między sytuacją, w której rząd podsłuchuje obywateli czy opozycję, a kiedy członkowie rządu są podsłuchiwani. Tak naprawdę z punktu widzenia tej podsłuchowej tradycji mamy odmienną sytuację, jest ona bezpieczniejsza. Lepiej, kiedy władza pada ofiarą podsłuchów niż obywatele – mówił Tusk.
Pozycja Polski za granicą nadal taka sama
Premier twierdził, że sytuacja Polski na arenie międzynarodowej pozostała taka sama. Zdaniem Tuska ani premier Wielkiej Brytanii David Cameron, ani szef rządu Węgier Wiktor Orban, nie czują się urażeni słowami Sikorskiego na ich temat. Tusk twierdzi, że wykazali się sporym dystansem do tej sytuacji. – Lepiej to przyjęli, niż niektórzy to przyjęli w Polsce – mówił Tusk. Dlatego zdaniem Tuska polski minister spraw zagranicznych Polski wciąż może liczyć się w grze o stanowisko szefa unijnej dyplomacji.
– Generalnie nie ma atmosfery w Unii, aby takie afery podsłuchowe dyskwalifikowały przywódców. Stuprocentowym kandydatem do stanowiska szefa Unii jest Jean Claude-Juncker, którego rząd stracił władzę w wyniku afery podsłuchowej. W Europie starannie rozróżnia się to, czy ktoś jest skrajny, lub to czy jest odpowiedzialny za łamanie prawa. Śmiem twierdzić, że nasze szanse w związku z aferą nie zmalały – mówił Tusk. Następnie zasugerował, że mogą się one zmniejszyć, jeśli Sejm odpowiednio nie zagłosuje.
Pytania o bezpieczeństwo energetyczne
Premier odniósł się też do oskarżeń o to, że rząd nie dba o bezpieczeństwo energetyczne kraju. – Nasi poprzednicy dużo o tym mówili, ale nic nie zrobili. Nie będę tu wyolbrzymiał naszej roli, ale zbudowaliśmy gazoport – mówił Tusk. Premier zaznaczył, że choć obiekt nie jest ukończony, to już teraz można mówić, że powstał i że gwarantuje nam bezpieczeństwo energetyczne.
– To mit, że jak nie zdążymy z terminem, to cały plan (budowy gazoportu dla bezpieczeństwa energetycznego – przyp. red.) legnie w gruzach i Rosja będzie nam dyktowała warunki. Dywersyfikacją jest to, że mamy gazoport, że go skończymy. Chcę podkreślić, że zagrożenie, że będziemy płacili za gaz i że go nie dostaniemy, jest zerowe. Już rozmawiamy o tym problemie ze stroną katarską – mówi Donald Tusk o tym, że Polska ma otrzymać w odpowiednim terminie dostawy gazu z Kataru.