W trudnym dla siebie i rządu czasie Donald Tusk postanowił poprosić Sejm o wotum zaufania. – Jeśli dostanę wotum zaufania, w Brukseli będzie poczucie, że w Polsce jest stabilnie – przekonywał w swoim przemówieniu. Ostatecznie rząd Donalda Tuska poparło 237 posłów, przeciwnych było 203 parlamentarzystów.
Po długim i gorącym dniu w Sejmie w końcu doszło do głosowania nad wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska. Zakończyło się ono wynikiem 237 głosów za i 203 przeciw, co oznacza, że Sejm wyraził wotum zaufania. Wczesnym wieczorem posłowie koalicji przekonywali, że inaczej być nie może i byli spokojni o końcowy wynik.
Wcześniej w sejmowej sali premier przemawiał w sprawie afery taśmowej, a także odpowiadał na ponad 100 pytań posłów. Premier podkreślił, że każdy z nagranych urzędników musi indywidualnie wytłumaczyć się przed opinią publiczną. Zaznaczył przy tym, że wykonane nielegalnie nagrania są dziełem "grupy przestępców". Szef rządu przypomniał, że doszło już do pierwszych zatrzymań w tej sprawie.
Premier zasugerował przy tym, że ujawnienie nagrań może mieć związek również z tym, że "za dwa dni, w Brukseli, będziemy decydowali, kto będzie rządził instytucjami w Europie". Podkreślał, że okazanie mu wotum zaufania przez Sejm będzie dla Brukseli znakiem, że “że w Polsce jest stabilnie”.
Tusk sugerował też dość otwarcie, że za nagraniami może stać Rosja. – Ten, kto podjął decyzję o podsłuchiwaniu i ujawnieniu podsłuchów, pisze scenariusz w konspiracji, a jego efektem są straty dla państwa polskiego, a nie zyski. Nie wiem jakim alfabetem jest pisany, ale wiem, kto może być beneficjentem chaosu politycznego czy obniżenia reputacji państwa polskiego, nie mam co do tego żadnych wątpliwości – oznajmił premier.
Następnie Tusk starał się odpowiadać na liczne pytania posłów. Później zarządzono przerwę, po której doszło do głosowania.