Zaczyna się gorący okres letnich praktyk i staży. Młodzi ludzie, głównie studenci, mając dwa, trzy miesiące wolnego, starają się... no właśnie, dorobić? Czy może dorzuć kolejny wpis o darmowym stażu do swojego CV? Serwis pracuj.pl przekonuje, że jeden na pięciu pracodawców oferujących staż, płaci za niego pieniądze. A jak jest w praktyce? – Każdy student, który wchodzi na rynek pracy, najlepiej w czasie studiów, musi być przez jakiś czas „murzynem” – przekonuje Tomek, który ma za sobą dwa staże.
Bez praktyk i staży ani rusz. Kiedy na rynku pracy jest jej jak na lekarstwo, o czym najlepiej świadczy bezrobocie na poziomie 13 proc., to nawet walka o staże i praktyki jest zaciekła. Potwierdza to Paulina Zaręba z Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami. – Na 80 miejsc w firmie Nestle w zeszłym roku było 2 tys. kandydatów, a tym już 4 tysiące – wyjaśnia Zaręba. Naturalnie chodzi o staże płatne, ale i o te darmowe nie jest tak łatwo.
O tym, że sytuacja na tym polu się poprawia, mówi raport serwisu pracuj.pl. Według jego danych, wśród blisko 800 aktualnych ofert skierowanych do młodych ludzi, co piąta zawiera informację o tym, że praktyka i staż są odpłatne. Szczególnie często taką informację umieszczają firmy doradcze, informatyczne czy finansowe, które szukają talentów i zależy im na zainteresowaniu swoją ofertą tych najlepszych.
– Coraz więcej pracodawców zauważa potrzebę realizowania wysokich jakościowo staży i praktyk – przekonuje w rozmowie z naTemat.pl Paulina Zaręba z PSZK. I to tych z wynagrodzeniem. – Nie są one prowadzone w celu zastąpienia etatowych pracowników firmy tanią siłą roboczą, ale przyczyniają się do wyłaniania talentów i długofalowego inwestowania w kapitał ludzki organizacji – wyjaśnia Zaręba. Dodaje, że na polskim rynku dotyczy to głównie dużych korporacji o międzynarodowych standardach , które oferują wysokie jakościowo staże i praktyki. Jednak coraz więcej firm, również małych i średnich zaczyna dostrzegać profity płynące z takich aktywności. Zaręba podkreśla, że w instytucjach publicznych kwestia staży wygląda nieco inaczej, gdyż kwestie
biznesowo-rynkowe są tu mniej zasadne. – Staż zazwyczaj nie kończy się zatrudnieniem, gdyż do tego musi być rozpisany odpowiedni konkurs bądź spełnione określone wymogi prawne – przekonuje.
Gorzej w praktyce
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Czwórka naszych rozmówców ma odmienne doświadczenia ze stażami i praktykami – w tym jedna z nich przygodę z nimi ma przed sobą, to w jednym są zgodni: staż to synonim darmowej pracy i niespecjalnie ich to oburza. Maciej z Warszawy wyjaśnia, że branża, w której chce pracować jest trudna, bo chętnych jest zdecydowanie więcej niż miejsc. Dodatkowo nęka ją kryzys, więc oszczędza się nie tylko na pracownikach, ale i na stażystach.
– Każdy student, który wchodzi na rynek pracy, musi być przez jakiś czas murzynem – mówi Maciej. Tłumaczy, że po pierwsze student nic nie potrafi, wiec za naukę nikt mu nie zapłaci. A po drugie na jego miejsce są inni chętni, którzy będą tyrać za darmo. I koło się zamyka. W jego opinii, gdyby dzisiaj debiutował na rynku pracy, to znów musiałby zaczynać od kilkumiesięcznej pracy za darmo.
Podobne doświadczenia ze stażami ma Karolina, również ze stolicy. – Nigdy nie byłam na płatnym stażu, słyszałam, że podobno takie są, ale nigdy się z nim osobiście nie spotkałam. Bezpłatne, owszem – wyjaśnia. W rozmowie z naTemat.pl zdradza, że nie było łatwo, a staż trwał około 3 miesięcy. – Jednak nie żałuję, po roku od jego zakończenia dostałam propozycję pracy w tej firmie, w której odbywałam staż i tak rozpoczęła się moja burzliwa droga kariery, która trwa do dziś – śmieje się. Dzisiaj pracuje w miejscu, w którym czuje się spełniona i doceniana. Na umowie o pracę.
Dla niej pieniądze nie były główną motywacją w poszukiwaniu stażu. – Jeżeli trafiłaby się ciekawa bezpłatna oferta, ale perspektywiczna, to pieniądze nie byłyby podstawowym kryterium – wyjaśnia Karolina, która jest aktywna na rynku pracy od kilku lat. Zaznacza, że aby dostać za coś pieniądze, trzeba się najpierw wykazać. – Rozumiem pracodawców, którzy nie chcą zatrudniać kota w worku – dodaje.
Ofert z bezpłatnymi praktykami nie omijał również Michał z Katowic. Należy on do pokolenia (rocznik 1988), które miało znacznie większą konkurencję wśród rówieśników niż osoby, który aktualnie wchodzą na rynek pracy (roczniki 1993-1996). – Zaczynając znów od zera i mając możliwość bezpłatnej praktyki – przyjąłby ją, bo „nie ma czasu na to, żeby wybrzydzać”. Tłumaczy, że gdy zrezygnował z poprzedniej pracy, znalezienie nowego pracodawcy zajęło mu pół roku. – Podejrzewam, że płatnego stażu szukałbym nawet dłużej – dodaje. Jego zdaniem za praktyki płacą głównie duże korporacje, ale od stażystów wymagają doświadczenia. Ogłoszenie o płatnym stażu widział dwa razy w życiu i zaznacza z przekąsem, że może wynika to z branży w której działa i „może wszystkie sekretarki np. w KGHM są na płatnych stażach”. – Odkąd wszedłem w media, płatny staż to taki sam mit, jak umowa o pracę – podobno jest, ale nikt tego nigdy nie widział – ironizuje.
Świeżym okiem
Specjaliści tłumaczą, że czasy się zmieniają i podejście pracodawców do stażystów również. Wynika to także z odmiennego podejścia studentów i młodych ludzi do etosu pracy. – Postrzeganie pracy zmienia się. Rośnie świadomość wśród młodzieży i oczekiwania wobec pracodawców – tłumaczy Zaręba. – Młodzi ludzie nie chcą wyłącznie żyć pracą, przesiadywać w biurze więcej niż 8 godzin. Są bardziej elastyczni, mobilni i cenią sobie swój wolny czas – dodaje.
– Traktują oni staż jak pierwszą pracę. Kiedyś robiło się praktyki wyłącznie dla pieczątek w indeksie, teraz muszą one mieć określony cel, któremu będą służyć – wyjaśnia przedstawicielka PSZK. W jej opinii osoby z pokolenia Y są bardziej roszczeniowi niż ich koledzy starsi o 10 lat, ale nie uważa tego za wadę.
Jak swój pierwszy staż wyobraża sobie 19-letnia Julia, studentka z Warszawy? – Cudownie byłoby trafić na staż w miejscu, które byłoby w stanie zapewnić praktyki i jednocześnie za nie płacić. Twierdzę nawet, że jest to życzenie każdego studenta. Myślę jednak, że głównym celem stażu jest zdobycie właściwego doświadczenia, pewnych umiejętności i zaznajomienie się ze środowiskiem, z którym stażysta w przyszłości ma nadzieję obcować. Tym bardziej, że taki staż może poskutkować zatrudnieniem studenta w firmie, jeśli ten sprawdzi się na danym stanowisku. To już jest konkretna korzyść – wyjaśnia Julia.
Czy zdecydowałaby się na bezpłatne praktyki? – To zależałoby od mojej aktualnej sytuacji. Jeśli w danym momencie priorytetem byłyby pieniądze, prawdopodobnie szybko zrezygnowałabym z danego stażu i zajęłabym się szukaniem innego, płatnego. Jeśli jednak wysoko oceniłabym swoje szanse na zatrudnienie w firmie, widziałabym szansę rozwoju w tym miejscu i niezwykle podobałoby mi się aktualne stanowisko, to myślę, że warto przeczekać kilka solidnych tygodni, aby osiągnąć taki cel – tłumaczy dziewczyna.
Staż idealny
Według danych Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami wynika, że wśród oczekiwań studentów wobec stażów i praktyk, wynagrodzenie znajduje się dopiero na szóstym miejscu (67 proc. stawia je na pierwszym miejscu). Młodzi ludzi bardziej cenią sobie opiekę mentora (80 proc.), walor edukacyjny (85 proc.), możliwość podjęcia pracy po stażu (87 proc.), otrzymanie referencji (87 proc.) i najważniejsze – realny udział w projektach i działaniach firmy (90 proc.).
Paulina Zaręba tłumaczy, że idealny model stażu musi zacząć się od właściwej rekrutacji, bo firma nie można przyjmować każdego chętnego. Miejsce pracy praktykanta musi być dla niego przygotowane. – Dobrym zwyczajem jest podpisywanie umowy. Powinno się również określić cele edukacyjne - czym staż musi się zakończyć, czego w jego czasie nauczy się praktykant i jaki będzie zakres jego obowiązków – podkreśla. Dodatkowo stażystą powinien zajmować się mentor, a firma zapewnia im ubezpieczenia zdrowotne. I na koniec stażu dostają oni pełną informację i ocenę swojej pracy, a także potwierdzenie odbycia stażu. Brzmi jak pieśń przyszłości? Są firmy w których to standard. Warto być czujnym i sprawdzić dokładnie przyszłego pracodawcę, żeby na stażu nie stać się "Krzysiem" z poniższego filmiku.