Lidia Geringer de Oedenberg odeszła z SLD i oburzyła tym zarówno lewicę, jak i prawicę
Lidia Geringer de Oedenberg odeszła z SLD i oburzyła tym zarówno lewicę, jak i prawicę

– Mój mariaż z SLD uważam za zakończony. Papiery rozwodowe są już w drodze – tak zaskakującą deklarację złożyła w weekend Lidia Geringer de Oedenberg. Teraz rozstanie europosłanki z partią tuż po uzyskaniu reelekcji do Parlamentu Europejskiego krytycznie oceniają jednak nie tylko sympatycy lewicy.

REKLAMA
Choć Lidia Geringer de Oedenberg przekonuje, że na pozostanie w szeregach Sojuszu Lewicy Demokratycznej nie pozwalają jej dłużej trwające w partii Leszka Millera intrygi oraz "walka na kłamstwa", najczęściej pojawiającym się komentarzem po ogłoszeniu jej decyzji jest porównanie do rozwodu tuż po uzyskaniu pokaźnego posagu.
Europosłanka zaledwie kilka tygodni wcześniej, startując z list SLD, zapewniła sobie przecież kolejną kadencję w Parlamencie Europejskim. „Dla SLD odejście L. Geringer to duża strata. Ale taki manifest miesiąc po wyborach śmierdzi koniunkturalizmem. I to bardzo mocno” – komentował na Twitterze Michał Tracz z TVN24. - „Ma dosyć kłamstw, ale też zapewnioną po 3 kadencjach emeryturę dzięki SLD” - wtórował mu mec. Marek Zalewski z dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej.
„Skoro Lidia Geringer de Oedenberg wystąpiła z partii, z której ramienia zdobyła mandat, powinna jednocześnie zrzec się go" – oceniał tymczasem Cezary Paprzycki z Federacji Młodych Socjaldemokratów. „Ta Geringer to się wstydzić powinna. W Japonii to chociaż honor mają i wiedzą co zrobić w przypadku zdrady politycznej” - ironizował Bartosz Byczkiewicz ze Stronnictwa Demokratycznego.
Na wróżenie o przyszłości politycznej byłej już europosłanki SLD pokusili się tylko politycy Prawa i Sprawiedliwości. Przy okazji sięgając po wypróbowane w walce z Platformą antyniemieckie fobie, których wykorzystanie w tym przypadku umożliwiło nazwisko europosłanki. „Z takim nazwiskiem to tylko do Platformy. Będzie jak u siebie...” to komentarz reprezentującego małopolski PiS Grzegorza Nieradki z Instytut Nafty i Gazu w Krakowie.