Umiesz liczyć, licz na siebie - tą maksymą zdaje się kierować większość młodych Polaków, kiedy temat schodzi na przyszłą emeryturę. Spodziewamy się, że wysokość świadczeń będzie dramatycznie mała. Mimo to, nie myślimy o niej ani nie planujemy swojej emerytury. To kardynalny błąd.
Mając 20, 30, albo nawet 40 lat (w końcu czterdziestka, to nowa trzydziestka :-) trudno sobie wyobrazić, jak życie będzie wyglądać za 40, 30, albo dwadzieścia kilka lat. Będę biedny? Eee, jakoś to będzie. Nie będę miał pieniędzy na prywatną opiekę medyczną? To tym bardziej teraz chcę sobie dobrze pożyć!
Właśnie dlatego wspólnie z AXA Życie startujemy z akcją, która pokaże, że czekająca nas emerytura nie musi malować się w czarnych barwach. Ale może!
W ciągu trzech najbliższych miesięcy opublikujemy cykl artykułów emerytów i wywiady z nimi. Prosić będziemy o podzielenie się swoimi sposobami na przygotowanie do starości. Będziemy pytać o pieniądze, o zdrowie, o dzieci, o mieszkanie. O wszystko. Chcemy spojrzeć z różnych punktów widzenia. Tym bardziej, że nie oszukujmy się. Trudno nam wyobrazić sobie, jak będziemy na emeryturze i wyglądać i funkcjonować.
Dla zabawy w redakcji naTemat wrzuciliśmy nasze zdjęcia do programu symulującego nasz wygląd, jako 72-latków. Może słusznie sfotografowaliśmy się w biurze. Tu gdzie jesteśmy dziś, będziemy musieli być za trzydzieści kilka lat, jeśli do emerytury nie przygotujemy się finansowo.
Patrzymy na te zdjęcia i się śmiejemy. My na emeryturze? Parę zmarszczek, siwych włosów i co jeszcze? No właśnie. Co jeszcze? Dla nas, i dla naszych znajomych, i dla Was - czytelników.
- To zbyt odległa perspektywa. Nie wiem, co się wydarzy za miesiąc, za pół roku. Po co mam planować i martwić się swoją przyszłością za 40 lat? – zastanawia się Magda, 25-latka. – Bo pracuję na umowie śmieciowej i nie odprowadzam składek. Poza tym o pieniądze muszę się martwić teraz, tym co będzie za kilkadziesiąt lat zacznę się przejmować, kiedy już będzie mnie stać na oszczędzanie – odpowiada Łukasz, 31-latek.
Jak mało obchodzi nas przyszła emerytura pokazała dyskusja, jaka toczyła się w ostatnich miesiącach wokół zmian wprowadzanych przez rząd. ZUS czy OFE? Do końca lipca możemy zdecydować, czy chcemy zostać w Otwartym Funduszu Emerytalnym, czy wolimy przenieść całość składek do ZUS. Do tej pory zrobiło to to ponad 3 proc. z około 14 mln uprawnionych Polaków, a tak mała liczba zaskoczyła nawet resort finansów. Powód? Badanie przeprowadzone przez Instytut Badania Rynku i Opinii Mands na zlecenie Money.pl pokazało, że aż 66,8 proc. osób nie ma pojęcia, jak w praktyce dokonać wyboru i gdzie złożyć deklarację. Zwyczajnie ich to nie interesuje.
Dla tych, którzy jeszcze chcieliby się zdecydować na przekazywanie składek do OFE przypominamy: oświadczenie o pozostaniu w OFE można do końca lipca złożyć osobiście w oddziale ZUS, wysłać pocztą albo wypełnić przez Internet. Wzór dokumentu można pobrać ze strony emerytura.gov.pl (jest też dostępny na stronach internetowych Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Pracy i Powszechnych Towarzystw Emerytalnych).
Rząd optymistycznie liczy, że dzięki tym zmianom i wydłużeniu wieku emerytalnego gospodarka zyska do 2020 roku ok. 40 mld zł. Z drugiej strony - eksperci prognozuję, że w 2060 r. przeciętne świadczenie sięgnie co najwyżej 35 proc. pensji, a to oznacza, że osoba zarabiająca płacę minimalną może dostawać emeryturę w wysokości raptem 480 zł. – Nie wierzę w takie szacunki, bo przemiany są na tyle duże i dynamiczne, że tak naprawdę nie wiemy co nas czeka. Ale nie ulega wątpliwości, że będą to kwoty małe. Zbyt małe. Dla młodych Polaków mam więc jedną radę: zacząć oszczędzać – mówi dr Leszek Mellibruda, psycholog biznesu – Zauważam, że ludzie zaczynają myśleć o emeryturze dopiero jakieś 10 lat wstecz. Wcześniej, do 35-40 roku życia pracują nad swoją teraźniejszością, a budowanie przyszłości odkładają na później. Emerytura to zbyt odległy horyzont czasowy, kiedy nie wiemy co się wydarzy za rok czy dwa.
Gros młodych Polaków to realiści którzy nie wierzą, że państwo będzie w stanie zapewnić im godne świadczenia na starość. Pokolenie obecnych dwudziesto- i trzydziestolatków uważa, że ich składki są marnowane, a wysokość przyszłej emerytury nie będzie mieć nic wspólnego z kwotą, jaką odłożą. Część nie wie nawet, gdzie dokładnie płyną ich pieniądze. – Nie wiem, nie znam, nie interesuję się – pada zwykle, kiedy rozmowa schodzi na temat emerytur.
Mimo to, większość nie ma nawet planu emerytalnego. Myślimy: „jeszcze mam na to czas” albo „na razie za mało zarabiam”. Polaków bardziej pochłania tu i teraz, czyli bieżące wydatki i proza życia. Tymczasem oszczędzanie na przyszłą emeryturę nie wymaga ani dużych wyrzeczeń, ani wielkich pieniędzy. Ale niepewna sytuacja gospodarcza, niskie zarobki i brak wiedzy o systemie emerytalnym i produktach inwestycyjnych składają się na brak jakiegokolwiek zainteresowania tematem.
A dziura budżetowa w ZUS nieubłaganie rośnie i coraz trudniej ją zasypać. Do 2017 roku zabraknie blisko 240 miliardów zł na wypłaty bieżących emerytur. Przyrost naturalny jest coraz niższy. Jak w tym kontekście będzie wyglądać nasza starość? O ile w ogóle dostaniemy jakieś świadczenia?
Natomiast na stronie Komisji Nadzoru Finansowego jest kalkulator emerytalny. Po wpisaniu wysokości zarobków i roku rozpoczęcia pracy wyliczy, ile możesz dostawać przyszłych świadczeń z ZUS. Co, jeśli będą zbyt małe żeby zapewnić spokojne życie i realizację planów po zakończeniu pracy zawodowej? Nad tym trzeba się zastanawiać już teraz, bo bardziej na miejscu może okazać się maksyma: „ jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”.