W niewielkiej odległości od stolicy Meksyku wulkan Popocatepetl obudził się. Jak to wulkan - wygląda groźnie. Z miasta można obserwować gazy wydobywające się z góry. Główne miasto Meksyku zamieszkuje w przybliżeniu 21 milionów ludzi. To nie jedyne wielkie miasto, które leży w cieniu czynnego krateru.
Jak podaje Reuters, meksykańskie centrum zapobieganiu kataklizmom zwiększyło poziom zagrożenia do trzech w siedmiostopniowej skali. Popocatepetl w swojej historii wielokrotnie już wyrzucał z siebie mniejsze i średnie ilości lawy. Dwanaście lat temu tysiące mieszkańców przyległych do wulkanu miejscowości zostało ewakuowanych z powodu zagrożenia.
Czy tym razem Meksykanie powinni się bać? Mimo lat badań, wulkany wciąż są w dużej mierze tajemnicą dla badaczy, więc nic nie jest pewne. Wiemy tylko, że wciąż nie potrafimy ich ujarzmić, a niektóre z nich mogą nawet doprowadzić do upadku naszej cywilizacji.
Chaos, strach i śmierć
Próbkę niszczącej siły mogliśmy zaobserwować dwa lata temu, gdy pył i gazy z wulkanu doprowadził do sparaliżowania ruchu lotniczego, po erupcji Eyjafjallajokull na Islandii. Straty finansowe to jednak nic przy stratach ludzkich.
Bardzo niebezpieczna w przypadku wybuchu wulkanu jest lawina piroklastyczna. Jest to opad z dużą prędkością mieszaniny gazów wulkanicznych i materiału piroklastycznego, czyli popiołu i okruchów skalnych. Taka chmura może osiągać bardzo wysokie temperatury sięgające nawet tysiąca stopni Celsjusza.
W 79 roku przez taką lawinę zniszczone zostały Pompeje, Herkulanum i Stabie w wyniku wybuchu Wezuwiusza (dzisiejsze Włochy). Naiwnością jednak byłoby sądzić, że takie erupcje to domena historii. Obecnie mimo lepszych procedur awaryjnych coraz więcej ludzi jest zagrożonych, ze względu na większe zagęszczenie populacji.
Jedną z potężniejszych współczesnych katastrof spowodowanych przez wulkan była ta na wyspie Martynika. Tamtejsza góra Montagne Pelée w 1902 roku wybuchła zabijając około trzydzieści tysięcy ludzi w ówczesnej stolicy – Saint-Pierre – położonej siedem kilometrów od wierzchołka. Sama erupcja niebyła jedną z największych, oznaczono ją na cztery w ośmiostopniowej skali eksplozywności wulkanicznej. Istnieją takie wulkany, które mogą zagrozić całemu globowi.
Zabójcze potężne wulkany
Pyły i gazy wydobywające się z wulkanów mogą obniżyć temperaturę na całej Ziemi. Te po wybuchu Krakatau w 1883 roku przykryły aż 70 procent powierzchni planety i przyczyniły się do mroźnej zimy na wszystkich kontynentach, która mogła zabić wielu ludzi. Najgroźniejszego jednak cywilizacja jeszcze nie doznała.
Twory zwane superwulkanami, wybuchają na szczęście bardzo rzadko. Jeden z nich może eksplodować w każdej chwili, zalewając setki kilometrów sześciennych lawą, wyrzucając na dużej powierzchni skały i pokrywając atmosferę pyłem i gazami. Erupcja superwulkanu takiego jak Yellowstone, doprowadziła by do natychmiastowej śmierci milionów ludzi w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Następnie wpływałaby na całą Ziemię poprzez zmianę globalnego klimatu i zwiększenie występowania ekstremów pogodowych przez wiele lat. To doprowadziłoby do klęski głodu, a przez to wojen i chorób.
Możliwe, że jednak poradzilibyśmy sobie z taką katastrofą. Już raz w naszej historii gatunek Homo sapiens, o mały włos, ale przetrwał wybuch superwulkanu. Toba na Sumatrze, który pozostawił po sobie potężną kalderę, około 75 tysięcy lat temu prawie wybił naszych przodków.