Prof. Jan Hartman napisał list "Do młodego korwinisty"
Prof. Jan Hartman napisał list "Do młodego korwinisty" Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Gazeta
Reklama.
W liście „Do młodego korwinisty”, jaki ukazał się na internetowej stronie „Polityki”, Hartman przypomniał, że w drugiej połowie XIX wieku Europa miała wolny rynek i zapewniała ludziom nieograniczoną konkurencję. Osoby przedsiębiorcze stawały się bogate, a mniej zdolni pracowali po kilkanaście godzin dziennie w fabrykach.
– Najgłupsi byli sami sobie winni i zdychali z głodu. Ich dzieci też. Tak po prostu, na bruku Londynu, Paryża, Warszawy… Zupełnie jak nieraz dziś jeszcze w Indiach – napisał filozof, dodając, że w ówczesnej Europie podatki były niskie, a wzrost gospodarczy ogromny.
Idylle zaburzyli jednak „lewacy”, którzy zaczęli organizować strajki i mówić o skróceniu dnia pracy, emeryturach czy zakazie zatrudniania dzieci. Niemniej „lewactwa” można się pozbyć. Pytanie tylko, czy warto zupełnie rezygnować z ich postulatów.
– Podatki byłyby dwa razy niższe. Ot, tyle, co potrzeba na wojsko, policję, trzy klasy podstawówki i parę innych niezbędnych rzeczy. (…) Za to przychodziłyby do Was nowe rachunki: za szkołę, za wizytę u lekarza, za studia. A potem, w miarę rozwoju normalnej zdrowej gospodarki, byłyby jeszcze rachunki za korzystanie z dróg, transportu publicznego (żadne tam 3,60 za bilet tramwajowy!), a wyjście do teatru kosztowałoby niezłą dniówkę – napisał Hartman.
Filozof przyznał, że w takim społeczeństwie normalnym ludziom nie brakowałoby wolności. Gorzej mieliby ludzie nienormalni, np. geje, bo „w zdrowym społeczeństwie takich nie potrzeba”.
– I jeszcze jedno. Wiesz, ja jestem nie tylko lewakiem, ale w dodatku pejsatym lewakiem. Przyjaciel Twojego idola, Stanisław Michalkiewicz, regularnie przypomina o tym miłośnikom Nowej Prawicy. Jesteś pewien, że nienawiść do „pejsatych” jest fajna? Bo nienawiść do Polaków już chyba taka fajna Ci się nie wydaje? – dodał Hartman.
źródło: Polityka.pl