Przed oczami mam raport, z którego wynika wprost: 35 lat to najlepszy wiek dla człowieka. Dom, dzieci, stabilna praca, kariera już imponująca, ale jeszcze nie schyłkowa. I drugi, który opisuje czwartą dekadę życia jako czas depresji, samotności i największej presji. Gdzie leży prawda?
Przeciętny 35-latek postawił już pierwsze i najważniejsze kamienie milowe: ma pierwsze dziecko, jest po ślubie, ma stałą pracę i własny dom. Przeciętny 35-latek zarabia dobrze w odniesieniu do swojej branży, ale szczyt kariery jeszcze przed nim (przypada mniej więcej na 39 rok życia). 35-latek cieszy się też dobrym zdrowiem.
Nic dziwnego, że z badań przeprowadzonych przez firmę AVIVA, wynika, że 35 lat to najlepszy wiek w życiu. Ankieterzy na jej zlecenie przebadali ponad 2 tys. osób.
Wyniki brytyjskiego sondażu zdaje się potwierdzać "Diagnoza Społeczna 2011" - ogólnopolskie badanie ludności przygotowywane przez zespół psychologów i socjologów. Z "Diagnozy" wynika, że Polacy są coraz bardziej zadowoleni z życia. Odsetek deklarujących się jako dosyć szczęśliwych wzrósł przez ostatnich 20 lat o 10 punktów procentowych. Bardzo szczęśliwych - o 6 pkt. Taki stan psychiczny deklaruje już co dziesiąty z nas. Polacy wieku 31-44 lata mają według badania wysoką wolę życia, są też zadowoleni ze swojego zdrowia i sytuacji finansowej.
Stres i depresja
Zgoła inne wyniki pokazuje jednak ankieta przeprowadzona na zlecenie BBC. Obraz 35-latków jest w niej znacznie ciemniejszy: presja w pracy i w związku sprawia, że czwarta dekada życia to czas na depresję.
21 proc. ankietowanych na zlecenie BBC przyznaje, że czują się samotni, mniej więcej tyle samo deklaruje, że czują się źle w swoich związkach lub w pracy. 28 proc. przyznaje, że zwolniło się z powodu złych relacji w firmie.
Według BBC 35-latkowie martwią się o finanse i mają wysokie wymagania dotyczące życia rodzinnego i zawodowego.
Skąd takie rozbieżności w sondażach? - Bardzo wiele zależy od założeń badania, operacjonalizacji pojęcia. Ludzie mogą być jednocześnie szczęśliwi i zestresowani, zależy jak zadamy pytania - ocenia dr Katarzyna Iwańska, psycholog z Collegium Civitas.
- Warunki bytowe jeszcze nigdy nie były tak dobre, ale w ludziach cały czas jest niepokój, czy aby spełnili swoje życiowe potrzeby - dodaje dr Ewa Woydyłło, psycholog. - W związku z tym rośnie stres, a wraz z nim pojawia się podatność na choroby, skłonność do używek, częstsze sięganie po lekarstwa.
Nie wychowujemy odpornych
Katarzyna Iwańska zwraca uwagę, że dla dzisiejszych 35-latków najważniejsza jest praca. - Jeśli ona jest dobra, mamy większą szansę być szczęśliwymi - mówi. - Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedyś do szczęścia wystarczała praca, dom, rodzina. Teraz oczekiwania bardzo się zmieniają i przyszłym trzydziestolatkom do szczęścia będzie potrzeba już znacznie więcej. Ludzie chcą więcej zarabiać, kupić mieszkanie, co dziś nie jest takie łatwe. Sytuacja na rynku pracy wpływa na poczucie bezpieczeństwa.
Zdaniem dr Ewy Woydyłło, brytyjskie badania pokazują, że to zmiany cywilizacyjne przyczyniły się do sytuacji, w której z jednej strony jesteśmy szczęśliwsi, a z drugiej mniej radzimy sobie ze stresem. - Obecnie mamy bardzo dużo przywilejów i wygód, które nie sprzyjają kształtowaniu odporności - mówi psycholog. - Podam prosty przykład. Dawniej, gdy padał deszcz, woda po prostu lała się na głowę. Trzeba było wykonywać prace na zewnątrz, nie używano parasoli. Dziś po prostu chowamy się w domu.
- Jak boli głowa, to natychmiast kupuje się proszek - dodaje dr Ewa Woydyłło.
Psycholog zwraca uwagę, że do życia w zmieniających się warunkach musimy przystosowywać już dzieci. - Nie wolno ich chronić przed trudnościami, które wynikają z normalnych zdarzeń. Tak, żeby nie dochodziło do sytuacji szybkiego zaspokojenia każdej potrzeby, albo natychmiastowej ulgi w każdym problemie.
Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedyś do szczęścia wystarczała praca, dom, rodzina. Teraz oczekiwania bardzo się zmieniają i przyszłym trzydziestolatkom do szczęścia będzie potrzeba już znacznie więcej.