
– Sprawiedliwości stało się zadość – pisze na swoim Facebooku Dorota Zietnal, partnerka Sebastiana Grzywacza, którego nie wpuszczono z psem przewodnikiem do warszawskiej restauracji Blue Cactus. Sąd uznał "wysoką szkodliwość społeczną czynu". Właściciele restauracji zostali ukarani grzywną oraz muszą ponieść koszty procesowe.
REKLAMA
Sprawa miała miejsce prawie rok temu. Niewidomemu Sebastianowi Grzywaczowi, partnerowi Doroty Ziental, odmówiono wstępu do restauracji Blue Cactus w Warszawie. Sprawę opisały media, a w internauci nie kryli swojego oburzenia. Niektórzy z nich wprost nazywali zaistniałą sytuację "głupotą" i domagali się zwolnienia odpowiedzialnych za to osób.
W odpowiedzi zarząd spółki prowadzący lokal wydał jedynie oświadczenie, w którym zarzucał jednostronne przedstawienie sprawy i prosił o wstrzymanie się z komentarzami. Sprawa trafiła do sądu, a teraz znalazła swój finał. – Sąd bez cienia wątpliwości uznał wiarygodność naszych zeznań, informując w uzasadnieniu o ważnym interesie publicznym tej sprawy – pisze Ziental.
– Nie zranili mnie, nie skrzywdzili, nie oczekuję żadnych przeprosin – stwierdził Grzywacz. –Chodzi tylko o to, żeby następnym razem byli świadomi jakie jest prawo, żeby wpuścili takich ludzi – powiedział krótko po zajściu w feralnej restauracji.
