Minister zdrowia, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", zdradza swoje plany na najbliższe miesiące. Bartosz Arłukowicz wskazuje, że w polskim systemie zdrowotnym najważniejsza jest zmiana wycen procedur medycznych.
Wywiad udzielony "GW", niestety, raczej nie uspokoi pacjentów bojących się o dostęp do leków. Arłukowicz w swoich wypowiedziach broni się, jak może, ale żadnych konkretów, nie przedstawia.
O brakujących lekach na raka
- Braki w zaopatrzeniu występują również w innych państwach Europy. (…) Dostawca leku jest zobowiązany zapewnić ciągłość dostaw, a jeśli ma z tym kłopot, musi pomóc w pozyskaniu leków - wskazuje minister. Problem dostawców to główna przyczyna tego, że pacjenci chorzy na raka nie byli ostatnio odpowiednio leczeni.
Drugą jest problem kontraktowania i wycen usług medycznych i fakt, że małe placówki nie planują leczeń długofalowo, tylko doraźnie. - W sytuacji awaryjnej mają trudności, by zapewnić ciągłość leczenia pacjentów - wyjaśnia Arłukowicz w "GW".
O spuściźnie po Ewie Kopacz
Obecny minister zdrowia to prawdziwy tytan pracy. Zaczyna o 8, a kończy o 22. Przy tym zaznacza jednak, że nie jest wszechmocny. - Powszechne jest przeświadczenie, że minister zdrowia może wszystko, od wyleczenia kogoś, po załatwienie kontraktu dla szpitala (…) - zauważa szef resortu. Zapytany, czy pomaga, stwierdza jasno: "Mam duszę lekarza i pewnie zawsze tak będzie".
Minister, jak przyznaje, zauważa kilka problemów pozostawionych przez Ewę Kopacz, między innymi ustawę refundacyjną, którą trzeba poprawić, a także system kontroli NFZ.
Były polityk SLD wyjaśnił, że największą "bolączką" polskiego systemu zdrowia są wyceny. - Zaproponuję niezależny od NFZ, obiektywny sposób ustalania cen procedur medycznych(…). Dziś mamy do czynienia z sytuacja, w której NFZ sam wycenia, kontroluje i płaci za wykonane procedury - przyznaje minister w wywiadzie dla "Wyborczej".
O sprawach ważnych i ważniejszych
Zapytany o klauzulę sumienia dla farmaceutów, Arłukowicz twardo oświadcza, że byłoby to dyskryminowanie pacjentów. - Pacjent musi mieć prawo dostępu do leku w aptece -
twierdzi minister, który zapewnia, że na pewno przedstawi swoje zdanie o tej sprawie.
Bartosz Arłukowicz ocenia też, że czas skończyć mówić o in vitro i po prostu wprowadzić ustawę.
- To nie jest kaprys, tylko skuteczna metoda leczenia bezpłodności. To pomoc niesiona ludziom i państwo powinno ją wspierać - uważa szef resortu zdrowia. Zapytany o refundację in vitro, odpowiada jednak, że najpierw potrzebne są regulacje, a dopiero potem można pomyśleć o finansowaniu.
Pytanie tylko - czy nowemu ministrowi zdrowia uda się spełnić chociaż połowę obietnic?