Mecze Barcelony z Realem to forma rywalizacji dwóch hiszpańskich regionów - Katalonii i Kastylii.
Mecze Barcelony z Realem to forma rywalizacji dwóch hiszpańskich regionów - Katalonii i Kastylii. http://elcentrocampista.com/tag/franco/

Wśród kibiców piłkarskich coraz częściej słychać powszechne znużenie meczami Barcelony z Realem. I nie chodzi tu tylko o ostatnią intensywność spotkań między tymi drużynami. Wiele osób ma przede wszystkim dość zajadłości wśród piłkarzy i niezdrowych emocji na boisku. Rywalizacja dwóch wielkich klubów wynika dziś jednak głównie z ambicji sportowych. Rdzennej podstawy konfliktu należy szukać gdzie indziej.

REKLAMA
Podczas dzisiejszego pojedynku Barcelony z Realem Madryt, który rozegrany zostanie na Camp Nou, z pewnością znów nie zabraknie emocji. Obecne animozje między obiema drużynami wynikają głównie z nieustannej rywalizacji gigantów, która wkracza na coraz to nowszy poziom.
Winni są temu trenerzy, działacze oraz kibice. Wszyscy dolewają oliwy do ognia, wzajemnie się prowokując. Emocje od zawsze towarzyszą tym słynnym spotkaniom. „Gran Derbi”, „El Clasico”, „Derbi Español” – to tylko niektóre z popularny określeń dotyczących starć Los Blancos z Blaugraną. Wzajemne antagonizmy miały kiedyś jednak inne postawy, niekoniecznie sportowe.
W meczach Barca - Real uczestniczą nie tylko dwa najsilniejsze od lat hiszpańskie kluby, ale także przedstawiciele najpotężniejszych regionów w kraju: dumnej z autonomii Katalonii i centralistycznej Kastylii. Rywalizacja obu drużyn od początku swej historii miała podłoże polityczne i kulturowe.
W latach 1936 - 1939 Hiszpanię nawiedziła wojna domowa, którą ostatecznie wygrali zwolennicy generała Franco. Władza centralistyczna z Madrytu była przeciwnia wszelkich autonomiom i separatyzmom. Słynny generał był wrogo nastawiony wobec Katalończyków i Basków. Dlatego walka Realu z Barceloną od tamtego czasu przybrała nowy wymiar. Miejsce wyłącznie sportowej rywalizacji, zajęła konkurencja na tle narodowościowo-kulturalnym.
Za Francisca Franco tłumiono dążenia Katalończyków do wolności. Rdzenne znaczenie słynnego motta Barcelony "Mes que un club” („Więcej niż klub”), dziś tak chętnie wykorzystywango przez nich we wszelkich reklamach, związane było wówczas z tożsamością narodowo-polityczną.

Pierwszy raz hasło to wypowiedział w 1968 roku ówczesny prezydent Barcy, by podkreślić, iż jego klub jest wizytówką całego hiszpańskiego regionu. Prawdziwą „Dumą Katalonii”, jak do dziś nazywa się ten zespół.
Po wojnie na boiskach hiszpańskiej La Liga dominował Real Madryt, w którym pierwsze skrzypce grał słynny Alfredo Di Stefano. Niewielu jednak pamięta, iż zanim trafił do stolicy, mógł występować w barwach Barcelony. Ostatecznie wylądował jednak w Realu, a okoliczności tego transferu do dziś są owiane tajemnicą. Wiadomo tylko, że z "Królewskimi" święcił wielkie triumfy, które wspominane są do dziś.
Niektórzy w Katalonii nie potrafią jednak się z tym pogodzić. Kilka latemu adwokat Jordi Medina, który swego czasu dwa razy próbował swoich sił w wyborach na prezydenta Barcelony, swoim tekstem na blogu wywołał istną burzę w środowisku piłkarskim.
Otóż zdaniem Mediny, od lat 50. do 80., kiedy w Madrycie rządził legendarny prezes Santiago Bernabeu, Real "zrabował" 19 tytułów mistrza Hiszpanii. Adwokat twierdził, że dyktatura Franco miała na tyle istotny wpływ na sportową rywalizację, iż wypaczyła ona wyniki rozgrywek.
Medina powoływał się wówczas na trzy argumenty. Jego zdanie, Real, przy pomocy ówczesnego reżimu, „ukradł” rywalowi Di Stefano. Ponadto Franco starał się osłabić ekonomicznie kataloński klub. Trzeci argument dotyczył osoby Jose Plazy, którzy przez 13 lat był szefem hiszpańskich sędziów. Adwokat wypominał, iż w tym czasie Real był mistrzem jedenaście razy, a Barca ani razu.
W Madrycie nikt nie zamierza zaprzeczać faktom historycznym. Czasy dyktatury Franco było trudne dla wszelkich ośrodków opozycyjnych, także dla klubów piłkarskich. Jednak nie wiadomo, czy kiedykolwiek będziemy w stanie obiektywnie stwierdzić, na ile w rzeczywistości polityka oddziaływała na hiszpański futbol. Na ile władze krajowe popierały Real, a tłumiły Barcelonę. Z pewnością dominacji ekipy z Madrytu nie można tłumaczyć tylko reżimowym wsparciem. „Królewscy” odnosili bowiem wówczas także wielkie sukcesy na arenie międzynarodowe. Mieli w swoim składzie zwyczajnie genialnych zawodników.
Dla starszych kibiców Realu Katalończycy to zdrajcy, szargający hiszpańskimi korzeniami. Z kolei w opinii mieszkańców Katalonii, Kastylijczycy jawią się, jako zwykli okupanci.