Patrick Barclay, jeden z najlepszych angielskich dziennikarzy, widział już wielu trenerów i zawodników. Ale postać Portugalczyka Jose Mourinho szczególnie go zafascynowała. Od lat śledzi każdy jego krok, słucha każdej wypowiedzi, analizuje osobowość. Efektem jest książka "Mourinho - anatomia zwycięzcy", która niedawno ukazała się w Polsce. Z Barclayem spotkaliśmy się w warszawskim hotelu Polonia i porozmawialiśmy o tym jaki jest naprawdę najlepszy w zgodnej opinii trener piłkarski świata.
- Dlaczego akurat Jose Mourinho? Co jest w nim takiego specjalnego, że właśnie on stał się bohaterem pana książki?
- On jest najwybitniejszym przedstawicielem nowej generacji trenerów, ludzi którzy zaczęli wykonywać ten zawód w bardzo młodym wieku. Poza tym to człowiek, który w niezwykłym stopniu identyfikuje się ze swoimi graczami. On nie jest żadnym panem i władcą, a dwunastym piłkarzem swojej drużyny.
- Jest kolegą, przyjacielem a nie wymagającym szefem?
Raczej buduje taką bliskość w kontaktach z graczami, która wiele daje w dzisiejszym czasach. Chyba pamiętacie mecz rewanżowy Chelsea z Barceloną w Lidze Mistrzów. Zaraz po końcowym gwizdku Mourinho wkroczył na boisko i, ciesząc się, wskoczył na plecy swojego obrońcy Johna Terry'ego. Wyobrażacie sobie innych trenerów, którzy robią taką rzecz? Arsene'a Wengera albo Alexa Fergusona? Ja nie, poza tym myślę, że gdyby tak zareagował ktoś inny, mógłby swojemu piłkarzowi połamać kręgosłup (śmiech)
Tak Mourinho zachowywał się przed i po meczu Chelsea z Barceloną:
- Mourinho to teraz najlepszy trener na świecie?
- Stanowczo tak.
- A może w historii futbolu?
- To jest bardzo ciężko ocenić bo rola trenera, podobnie jak sama piłka nożna, bardzo się zmieniała na przestrzeni lat. I wybaczcie, ale nie jestem w stanie porównać umiejętności Mourinho do takiego chociażby Briana Clougha (wybitny angielski trener z lat 70. i 80. - red.)
- Wcześniej napisał pan biografię trenera United sir Alexa Fergusona. Co takiego ma w sobie Mourinho czego nie ma Szkot?
- Odpowiem tak na to pytanie. Teraz w Anglii tytuł pewnie zdobędzie Manchester United, tak? A ja jestem przekonany, że gdyby po tym sezonie Manchester City zatrudnił Mourinho, w 2013 roku mistrzostwo Anglii pozostałoby w Manchesterze, tyle że trafiłoby do odwiecznego rywala. Alex Ferguson powinien się modlić, by Mourinho pozostał w Realu (śmiech)
- Ferguson zdobył więcej trofeów, swoich pracodawców nie zmienia tak często.
- Ale spójrzmy też na ich wiek. Gdy Ferguson miał 49 lat był rok 1990 i jeszcze do końca nie potrafił przekuć swojego doświadczenia z Aberdeen w sukcesy z Manchesterem United. A Mourinho? On mając 49 lat z drugim prowadzonym przez siebie klubem (Inter Mediolan, wcześniej było Porto - red.) wygrywał Ligę Mistrzów. I wyrównał tym samym osiągnięcia najlepszych trenerów w historii. Spójrzmy nawet na niego w tej chwili. Był już mistrzem Portugalii, potem Anglii, potem Włoch, a teraz jego Real Madryt pewnie wygra wieczorem z Atletico (rozmawiamy w środę koło 18.00, sprawdziło się - red.) i jest na najlepszej drodze by w lidze nareszcie wygrać z Barceloną.
- A Guardiola? Jest od Mourinho osiem lat młodszy a w ostatnich latach wygrywa prawie wszystko
- Tak, ale spójrzmy na okoliczności. W Barcelonie jest od wielu lat, wcześniej był jej piłkarzem. Zna cały system i specyfikę z klubu. Podczas gdy Mourinho rzucany jest z miejsca na miejsce i wszędzie odnosi sukces. Proszę, nie potraktujcie tego jako krytykę Guardioli. Uwielbiam gościa, uwielbiam patrzeć jak gra jego zespół. Ale widzę między nimi subtelną różnicę.
- Pana książka jest bardziej takim portretem psychologicznym człowieka niż typową biografią człowieka sportu. To celowy zabieg? Czy może wynika z pana charakteru albo wykształcenia?
- Świetne pytanie. Tak, zgadzam się z tym co pan powiedział. Tyle tylko, że w piłce nożnej dzisiaj kluczowa jest psychologia. Dobry trener musi przede wszystkim być dobrym psychologiem. Gdy zaczynałem pisać pierwszą wersję książki, w wolnym czasie chodziłem na siłownię. Miałem tam kolegę, zapytał co robię. - Piszę książkę o Jose Mourinho, właśnie zbieram do niej materiał - odpowiedział. On od razu skierował mnie do znajomego psychologa. - Ma fioła na punkcie futbolu, na pewno mógłby ci zafundować jakąś pogłębioną analizę osobowości Mourinho - usłyszałem od niego.
- Spotkał się pan z nim?
- Tak, zresztą jego wypowiedzi wiele wniosły do mojej książki. Wiecie, co sobie uświadomiłem? Zawsze myślałem, że jak chcesz jakąś osobę dokładnie przeanalizować, musisz znać o niej prawdę. Musi poznać jej prawdziwe oblicze. Tymczasem trener to taki zawód, gdzie, jeśli chcesz być dobry, musisz cały czas kłamać.
Mourinho i jego własny chat show w telewizji Setanta Sports:
- Trochę jak polityk…
- Trener jest gorszy od polityka! Dla niego kłamanie to istota pracy, jeden z najważniejszych jej elementów. Podam wam przykład. Załóżmy, że jeden z was jest trenerem Porto. I następnego dnia gracie w pucharze kraju z czwartoligowcem. Są beznadziejni, tragiczni. Wysyłasz na ich mecz swojego asystenta i on wraca do klubu, śmieje się i mówi. - Są dramatyczni. Możemy wystawić drużynę naszych czternastolatków a i tak pojedziemy ich 5:0. Wychodzisz z gabinetu, przed drzwiami dziennikarz, zagaduje do ciebie. - Co pan sądzi o przeciwniku? A ty odpowiadasz: - W piłce nożnej nikogo lekceważyć nie można. I do tego rywala też podchodzimy bardzo poważnie. Gdybyś był Pinokiem, miałbyś już długi nos. Ale trener piłkarski musi tak działać. My w Anglii mówimy, że piłka nożna to takie "white lie" (białe kłamstwo - red.)
- A trenerzy, którzy starają się manipulować sędziami?
- Mourinho mi kiedyś opowiedział ciekawą historię. Był mecz Porto z Manchesterem United, w Lidze Mistrzów w 2004 roku. Jest przerwa, drużyny schodzą do szatni. Mourinho zamyślony, zastanawia się co może przekazać piłkarzom. Z kolei Ferguson od razu kieruje się do sędziego, o coś ma pretensje, coś mu mówi do ucha. Nawet niekoniecznie mówił to, co naprawdę myślał. On po prostu w ten sposób przygotowywał swoją drużynę na drugą połowę. Prowadził misterną grę. Mourinho twierdzi, że tamtego wieczora, obserwując tę sytuację, dużo się nauczył.
- Pana bardziej interesują trenerzy niż zawodnicy. Dlaczego tak jest?
- Tak bo piłkarze są młodzi i nudni. Wybaczcie te słowa (śmiech). Szczególnie mało ciekawi są ci piłkarze w dzisiejszych czasach. Weźmy Alexa Fergusona, to świetny przykład. Gdy zdecydował się przerwać naukę, zaczął pracować w fabryce i działać w związkach zawodowych. Potem został półprofesjonalnym piłkarzem. O czwartej po południu kończył swoją pracę, jechał trzy godziny pociągiem na trening, wracał do domu o pierwszej w nocy, musiał się wyspać, zregenerować. I potem znowu to samo, o świcie pobudka i let's go do fabryki. Tacy byli zawodnicy za moich młodzieńczych lat. A dziś? Mogę się założyć, że czasem robicie wywiady z jakimś piłkarzem Legii Warszawa, prawda?
- Owszem, zdarzało się.
- Domyślam się też jak wygląda taka rozmowa. Pytacie: - Co pan robił by zostać piłkarzem? On na to: - Trenowałem w Akademii Legii Warszawa, ciężko pracowałem, starałem się być coraz lepszy i lepszy. Wy dopytujecie, chcecie wiedzieć co działo się potem. A on mówi: - Potem trafiłem do drużyny seniorów. Stałem się bardziej znany, ale też więcej trenowałem. Ewentualnie, jeśli to prawda, doda na koniec, że ma dwójkę dzieci. Niestety, tak to teraz wygląda.
- Mourinho jest trenerem - makiawelistą? Człowiekiem, który rzadko mówi publicznie to co naprawdę myśli?
- Nie da się ukryć.
Kompilacja najciekawszych zachować Jose Mourinho:
- Rozmawiał pan z nim w trakcie pisania książki?
- Nie, ona nie była autoryzowana. Z jednego prostego powodu. Chciałem by była ona obiektywna. By nie była taką laurką wychwalającą pod niebiosa Jose ale też pokazywała różne jego oblicza. To nie jest pierwsze książka o Mourinho. Wcześniej takową napisał jego kolega, dziennikarz portugalski Luis Lourenco. Ale, no właśnie. Jego kolega. Dlatego ta książka jest raczej nudna. Ja z kolei dowiedziałem się od kolegi, że Jose nie lubi gdy ktoś pisze coś o nim bez jego zgody. Dlatego też nie kontaktowałem się z nim. Żeby nie mieć problemów.
- Kiedyś w końcu musieliście się spotkać...
- To się stało gdy ukończyłem pierwszą wersję książki. Wtedy po raz pierwszy w życiu rozmawiałem z Mourinho. On był mocno zaskoczony gdy zobaczył, że napisałem o nim książkę. Ale był też sympatyczny i bardzo wdzięczny. Gdy dostał ją ode mnie, oczy świeciły mu się jak małemu dziecku w czasie Świąt Bożego Narodzenia, gdy czeka na rozdanie prezentów.
- Przeczytał ją? Mówił panu co o niej sądzi?
- Konkretnej opinii nie wyraził ale opowiem wam jedną historię. Gdy skończyłem wersję drugą, tę, którą macie teraz w waszym języku (Barclay pokazuje leżącą przed nami wersję polską - red.) widziałem Mourinho i chciałem zrobić to samo. Podchodzę, wręczam mu ją a on się tylko uśmiecha i mówi mi sympatycznym tonem, że już ją posiada. Na podstawie tego można chyba stwierdzić, że raczej mu się spodobała. Gdyby było przeciwnie, pewnie bym usłyszał: - Tak, Patrick już ją przeczytałem. Do zobaczenia w sądzie.
ROZMAWIALI: JAKUB RADOMSKI I DOMINIK SENKOWSKI
Patrick Barclay jest jednym z najlepszych angielskich dziennikarzy. Pisał dla "The Guardian", "The Independent", "The Observer" i "The Sunday Telegraph". Niedawno w "The Times". Oprócz Mourinho napisał też biografię Alexa Fergusona pt: "Football - Bloody Hell!" Jest stałym komentatorem Sky Sports. Pochodzi ze Szkocji, kibicuje Dundee FC. W czasie Euro, będzie w Warszawie, telewizyjne studio ma się znajdować w okolicach Starówki.
To pierwsza część naszej rozmowy z Patrickiem Barclayem. Niebawem na naTemat ukaże się część druga, w której porozmawiamy o reprezentacji Anglii, polskiej drużynie z lat 70. i Euro 2012.