Jan Filip Libicki, były polityk PiS, a dzisiaj senator PO ściągnął na siebie falę krytyki, kiedy z dumą napisał, że to on jest odpowiedzialny za odebranie emerytom prawa do darmowych leków. Ale to, co dla niektórych jest powodem do wstydu, dla innych jest powodem do dumy. Libickiego do swojej partii zaprasza Janusz Korwin-Mikke.
Prezes Kongresu Nowej Prawicy zapewnia, że Platforma Obywatelska nie ma racji, strasząc ikonografiką opisującą zgubne skutki życia w „Korwinistanie”. Jego zdaniem „prawa kobiet” są seksistowskie, a panie wcale ich nie potrzebują – powinny mieć jedynie przywileje. Poseł do Parlamentu Europejskiego przekonuje, że nie potrzebny jest też program Erasmus, bo studenci i tak jeżdżą Europie.
Korwin-Mikke zapewnia, że w „jego świecie” średnia pensja wynosiłaby ponad 8 tys. zł. Nie wyjaśnia tylko, jak chciałby tego dokonać. Na razie walczy o wynik w wyborach parlamentarnych w przyszłym roku, próbując przyciągnąć kolejnych liderów list. Teraz skierował zaproszenie do
Jana Filipa Libickiego, senatora PO, który głosował przeciw darmowym lekom dla emerytów.