
Współcześni rowerzyści jak ci z 1899 roku, czyli rzeszowski regulamin sprzed 115 lat. Bardzo stylowy!
REKLAMA
W zeszłym tygodniu, w okolicach warszawskiego Placu Zbawiciela doszło do bójki między rowerzystą a kierowcą samochodu. Ten pierwszy zwrócił temu drugiemu uwagę i... tyle wystarczyło, aby panowie, jako argumentu użyli siły. I poszło o rzeczy ważne, dla rowerzystów najważniejsze - o rowerową ścieżkę, która jest wyznaczonym miejscem tylko i wyłącznie dla rowerów. Miejsce wręcz święte, mające zapewnić bezpieczeństwo na drodze zarówno kierowcom, rowerzystom jak i pieszym.
Kierowca samochodu, za zwrócenie mu uwagi, że porusza się po pasie przeznaczonym dla rowerów, rowerzystę z jednośladu zrzucił i wyraźnie zakomunikował, że na drogach polskich obowiązuje jedna zasada - rację ma zawsze silniejszy. Jest źle, ale bywało... gorzej. Okazuje się bowiem, że z kulturą drogową w Polsce zawsze były problemy. My się w tej kwestii prowadzimy źle od dawien dawna. Dokładnie - od 1899 roku. Właśnie wtedy, urząd miasta Rzeszów wprowadził regulamin jazdy na rowerze.
I tak, z dokumentu odkopanego przez blogerkę Lisak.net.pl wynikało, że rowerzystom zabraniało się "jeździć w ogrodach publicznych, po drogach i chodnikach przeznaczonych dla pieszych, po ulicach i placach targowych podczas targów, w dzień Wszystkich Świętych i w dzień zaduszny po ulicy Kościuszki, Rynku, Mickiewicza i Cmentarnej, wreszcie po placach przeznaczonych dla ćwiczeń wojskowych".
Regulamin zakazywał także przywiązywania psów do rowerów, sadzania na nich małych dzieci oraz jeździć po mieście w większych grupach. Paragrafy regulaminu jasno mówiły także o zasadach, jakie powinny obowiązywać w ruchu drogowym. "Kolarz winien wymijać w lewo, wyprzedzać w prawo, jechać na skrętach i skrzyżowaniu ulic powoli i wczas ostrzegać dzwonkiem. Mowa była także o prędkości: "Nie wolno jechać szybko, to jest w tempie przewyższającym chyżość raźnego kłusu koni." Każdy kolarz był bacznie obserwowany nie tylko przez innych uczestników rzeszowskiego ruchu drogowego, ale przede wszystkim przez... policję:
"Na wezwanie organów policyi winien każdy kolarz zsiąść z koła i wylegitymować się kartą legitymacyjną, paszportem, kartą wizytową itp. Jeżeli nie może się wylegitymować, winien udać się ze strażą do najbliższego lokalu władzy bezpieczeństwa i tam na żądanie złożyć koło, celem zabezpieczenia grzywny."
Regulamin wszedł w życie 25 kwietnia roku 1899. Po 115 latach wiemy jedno. Czasy się zmieniają, kultura polskiej jazdy - nie.
