Organizuje prorosyjskie manifestacje w Warszawie, jeździ na front, by wspierać separatystów w walce z ukraińską armią, jest przedstawiany przez rosyjskie media jako żywy dowód na to, że w Polsce też są sympatycy Putina. "Nie reprezentuję polskiego, proatlantyckiego rządu. Reprezentuję wolnych Polaków" – mówi student politologii i lider narodowo-radykalnej Falangi Bartosz Bekier.
W minioną sobotę pod ambasadą Ukrainy w Warszawie powiewały flagi samozwańczych Republik Ludowych: Ługańskiej i Donieckiej. Były transparenty typu „Ocalmy noworosyjską społeczność od ukraińskiej armii” i „Żydowski faszyzm do piachu”. Były okrzyki demonstrantów domagających się „zakończenia operacji antyterrorystycznej we wschodniej Ukrainie”.
Bartosz Bekier wystąpił jako jeden z najważniejszych mówców. Dopiero wrócił z Donbasu, gdzie regularnie jeździ jako akredytowany dziennikarz Xportal.pl, by wspierać prorosyjską rebelię.
Pada przed Putinem
„Jako dziennikarze staramy się przede wszystkim dywersyfikować jednostronną, euroatlantycką normę w dyskursie medialnym, informować naszych czytelników o wątkach celowo pomijanych, lub przekłamywanych” – mówił niedawno o swojej misji w wywiadzie dla „Głosu Szczecińskiego”.
Zasłynął jednak nie z „niezależności”, a z tego, że jednoznacznie opowiada się po stronie separatystów i podziwia Władimira Putina. W czerwcu jego sylwetkę przedstawił znany rosyjski serwis internetowy Lenta.ru. Teza artykułu była taka, że zaangażowanie Bekiera potwierdza, iż wielu Polaków nie popiera oficjalnego stanowiska polskiego rządu.
„Z jego punktu widzenia Władimir Putin to odpowiedni przywódca narodowy, wspierający tradycyjne wartości, zakazujący parad gejowskich i niepadający na kolana przed USA” – napisano o liderze Falangi, który wcześniej gościł np. u syryjskiego dyktatora Baszara Al-Assada.
Polski głos w służbie Rosji
Czytając teksty i wywiady Bekiera trudno nie ulec wrażeniu, że to treści jak z najbardziej prymitywnej rosyjskiej propagandy. Dobrym przykładem jest jego pogląd na zestrzelenie nad Ukrainą malezyjskiego samolotu. Szef Falangi przypuszcza, że zrobili to Ukraińcy, by potem zrzucić winę na separatystów.
"Na konferencji prasowej rosyjski minister obrony zaprezentował zapisy radarów, z których wynika, że w momencie katastrofy za Boeingiem 777 podążał ukraiński myśliwiec Su-25. To oczywiście nie jest przesądzający dowód, ale Kijów powinien odpowiedzieć, co wojskowa maszyna robiła w cywilnym korytarzu powietrznym, podążając za samolotem, który został zestrzelony. Ciężko wytłumaczyć również fakt, że feralny lot MH17 jako jedyny został skierowany nad zamknięty dla cywilnego ruchu lotniczego obszar działań wojennych" – stwierdził.
M.in. dzięki takim słowom Bekier jest ciepło przyjmowany przez separatystów. W maju gościł w Doniecku, gdzie spotkał się z samozwańczym przywódcą Donieckiej Republiki Ludowej Denysem Puszylinem.
"Na krótkie słowa otuchy i solidarności z ofiarami walk, które wyraziłem publicznie podczas uroczystości w centrum miasta, zwykli mieszkańcy reagowali okrzykami: 'Niech żyje wolna Polska', 'Słowianie razem', 'Niech Bóg was błogosławi'. Żegnano wtedy wyruszających na front żołnierzy, lecz również nam, Polakom, miejscowe kobiety wpięły pomarańczowo-czarne szarfy symbolizujące opór Donbasu" – relacjonował.
To podczas wiecu w Doniecku wygłosił przemówienie, w którym stwierdził, że reprezentuje "wolnych Polaków, którzy są przeciwni terrorystycznym bazom NATO w Polsce".
Ramię w ramię z działaczem Samoobrony
"Polski faszysta" – pisze o Bekierze ukraiński politolog i badacz ruchów narodowych Anton Shekhovtsov. Przypomina, że w prorosyjskiej propagandzie na polskim polu lider Falangi nie jest osamotniony. Współpracuje z Mateuszem Piskorskim, byłym działaczem Samoobrony, który często występuje np. jako ekspert telewizji Russia Today
Shekhovtsov nie bagatelizuje roli polskich sympatyków Putina. "Zaangażowanie Bekiera po stronie ekstremistów z Doniecka nie jest jednostkowym incydentem. To dowód na coraz dalej idącą współpracę między skrajną prawicą w Rosji, a skrajnymi ruchami na zachodzue Europy" – podsumowuje politolog.