Trzy tygodnie po opublikowaniu w "Newsweeku" głośnego wywiadu Teresy Torańskiej z Adamem Bielanem były polityk PiS-u postanowił przedstawić swój, zupełnie inny punkt widzenia. W rozmowie z Michałem i Jackiem Karnowskimi z tygodnika "Uważam Rze" przedstawia zgoła odmienne tezy.
Adam Bielan powtarza tezy z pierwszych telewizyjnych wywiadów po opublikowaniu rozmowy Torańskiej. Ocenia, że "Newsweek" posługuje się metodami brukowców, wywiad nazywa manipulacją, a osobom zaangażowanym w jego wydanie zarzuca złą wolę. Relacjonuje, że kierował apele do wydawcy tygodnika i ma w planach napisanie do właściciela licencji. Milczy jednak na temat pozwu, jaki chciał złożyć w sądzie przeciwko Teresie Torańskiej zarzucając jej stosowanie "gangsterskich metod".
Mówiąc o swoim wywiadzie dla "Newsweeka" i rzekomych manipulacjach, Bielan oskarża, że "zrobili to ludzie zaangażowani w zwalczanie go za życia, w niszczenie potem pamięci. Czy oni nie mają serc i sumień?". Od tego retorycznego pytania Bielan sprawnie przechodzi do ogólnej refleksji nad stanem polskich mediów powtarzając słowa znane z kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego o wpływie "mediów z kapitałem niemieckim" na polską opinię publiczną. "Nie chodzi tylko o mój przypadek, ale coraz wyraźniejsze ambicje kreowania polskiej polityki., wpływania na nią, wspierania partii przyjaznych Niemcom".
W rozmowie dla tygodnika "Uważam Rze" wieloletni spin-doctor Prawa i Sprawiedliwości opowiada o przygotowaniach do kampanii prezydenckiej oceniając "na pewno batalia byłaby ciężka, ale nie mission impossible. Notowania prezydenta z miesiąca na miesiąc się poprawiały. Uważam, że w starciu z Bronisławem Komorowskim wygrałby". W rozmowie z Karnowskimi nie brakuje z resztą peanów na cześć zmarłego prezydenta i opinii takich jak ta, że w porównaniu z Lechem Kaczyńskim inni politycy są "małostkowi". O kampanii mówi "Byłoby to (…) starcie prezydenta, który zawsze mówił prawdę z takim kandydatem, który mówi tak, że trudno wyłowić myśl z potoku słów".
Bez dłuższej dyskusji Bielan odrzuca zarzuty, że były prezydent nie potrafił zbudować silnego zaplecza. "To nieprawdziwa teza. Miał silne i własne zaplecze, kroczył za nim coraz szerszy krąg bliskich i wiernych współpracowników". O byłym szefie Kancelarii Prezydenta Piotrze Kownackim, który ma odmienne zdanie, Bielan mówi: "był w kancelarii krótko. Po jego odejściu kancelaria zaczęła pracować znacznie sprawniej". Polityk kwestionuje tym samym wiele relacji bliskich współpracowników zmarłego prezydenta, które w książce "Daleko od Wawelu" zebrali Michał Majewski i Paweł Reszka.
Polityk zmiennym jest
Zresztą w przeciągu kilkunastu miesięcy, które minęły od rozmowy z Teresą Torańską Bielan zmienił zdanie z wielu sprawach. W "Newsweeku" czytamy o Kaczyńskim "Łatwo się denerwował. - I wybuchał? - Był cholerykiem". Z kolei pytany o to stwierdzenie przez Karnowskich odpowiada "Był człowiekiem ciepłym i dobrym, stanowczym i zdecydowanym". Dalej Karnowscy pytają "Nie chciał [Lech Kaczyński - przyp. naTemat] się uczyć czytania z promptera?". Ich rozmówca stwierdza, że prezydent "nie chciał z niego korzystać. Był naturalny, prawdziwy, nie chciał, by inni pisali mu przemówienia. Ostatni dzień życia spędził właśnie na układaniu przemówienia". Z kolei Teresie Torańskiej relacjonował, że "potrzebował na to wielu godzin. I kiedy miał ważne wystąpienie - na cały dzień wyłączał się z innych zajęć. Próbowaliśmy go namówić, żeby nauczył się czytać z kartki. (…) Podawaliśmy przykłady polityków amerykańskich, którzy potrafili czytać z telebimów jak zawodowi prezenterzy. Nawet mu aparaturę specjalną sprowadziliśmy do ćwiczeń. Nie chciał. Twierdził, że jest ograniczony i się nie nauczy".
W rozmowie poruszane są też wątki sytuacji politycznej na prawicy. Wywiad-rzekę z Michałem Kamińskim ocenia sceptycznie, sugerując, że powstała na potrzeby bieżącej polityki. Dodaje, że Jarosław Kaczyński budzi skrajne emocje, więc od miłości do niego bardzo blisko jest do nienawiści. Zapewnia jednak, że sam nie ma w zwyczaju źle mówić o tych, z którymi współpracował. Ocenia jednak, że próby budowania opozycji poza PiS-em kończą się w objęciach władzy. Solidarna Polska, choć według Bielana przetrwa, jest tworem "rachitycznym" a jednym powodem jej powstania są "niezmierzalne" ambicje osobiste Zbigniewa Ziobry. Na pytanie, czy chce wrócić do Prawa i Sprawiedliwości Bielan przyznaje: "Ta partia jest mi dziś najbliższa, ale co będzie w przyszłości, zobaczymy".
Reklama.
Udostępnij
Konrad Piasecki
dziennikarz RMF FM i TVN24
Powrotna droga @AdamBielan do PiS zaowocowała wywiadem w URze z tezami jakich prezes by się nie powstydził. Bolesna to będzie droga.. CZYTAJ WIĘCEJ
Kataryna
blogerka
Bielan w wywiadzie dla URze mówi jakby już (znowu) z PiSu był. CZYTAJ WIĘCEJ