– Pani Torańska stosuje metody gangsterskie – grzmi Adam Bielan w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w porannym programie "Jeden na jeden" stacji TVN24. – To nie jest mój wywiad – mówi telefonicznie z TVP Info. To reakcja europosła na rozmowę, która dopiero dziś ukazała się w "Newsweeku", a o której głośno już od kilku dni.
Swoją wersję na łamach naTemat przedstawiła wczoraj Teresa Torańska. Dziś druga strona konfliktu, Adam Bielan, zabrał głos w tej sprawie podczas rozmowy w TVN24 i TVP Info.
Były rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości w programie "Jeden na jeden" wielokrotnie podkreślał, że wywiad został "całkowicie zmanipulowany". Tłumaczył także, że jego publikacja nie była z nim uzgadniana i to on, a nie dziennikarka, ubiegał się o kontakt. Twierdzi, że w rozmowie telefonicznej, a potem bezpośredniej zaznaczył, iż nie życzy sobie, aby rozmowa w ogóle się ukazała.
Bielan zapowiada – Złożę stosowne doniesienie do organów ścigania. Polityk będzie domagał się także odszkodowania na drodze cywilnej. – Walczę o to, by przestrzegać prawa – dodaje.
Europoseł twierdzi, że jego słowa zostały tak wykorzystane, by zaszkodzić pamięci Lecha Kaczyńskiego. Użył barwnej metafory – To tak jakby pan udzielał wywiadu w tygodniku o dzieciach, a użyto by pańskich słów w artykule o pedofilii.
Bielan nie wyklucza powrotu do PiS, ale podkreśla, że nie prowadzi żadnych rozmów w tym kierunku. Mówiąc o obecnej polityce Jarosława Kaczyńskiego nie był zbyt wylewny. Na koniec odniósł się do wysłuchania publicznego na temat katastrofy smoleńskiej w Parlamencie Europejskim – nie chciał oceniać prawdopodobieństwa zamachu, ale zwrócił uwagę, że "fakty i ekspertyzy tam występujące są szokujące".
W podobnym tonie Bielan wypowiedział się kilka minut później w rozmowie telefonicznej z TVP Info. Europoseł podkreślał, że najbardziej zabolała go końcówka wywiadu, gdzie na pytanie "czy nie przyszło panu na myśl, że Lech Kaczyński nie nadawał się na prezydenta?" napisano, że odpowiedział "to jest temat na inną rozmowę". Bardzo mocno zaznaczył, że może to wprowadzić czytelnika w błąd, a on uważał Lecha Kaczyńskiego za "najlepszego prezydenta w wolnej Polsce".
Polityk nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć czy słowa wydrukowane w "Newsweeku" są nieprawdziwe, ale usilnie podkreślał, że mamy do czynienia z manipulacją.
Poseł nie uważa, że może ponieść konsekwencje prywatne czy polityczne w związku z jego słowami opublikowanymi przez "Newsweeka", ponieważ jak mówi – To nie jest mój wywiad. Wielokrotnie podkreślał, że Torańska złamała prawo prasowe i grozi jej nawet do dwunastu miesięcy pozbawienia wolności. Bielan zaznaczył też, że nie wie, co można będzie znaleźć w kolejnej części wywiadu, która ukaże się w przyszłym tygodniu, bo takowego nie udzielał.