Donalda Tuska z Lechem Wałęsą łączy nie tylko to Gdańsk. Okazuje się, że obaj panowie najważniejsze wyzwania podejmują zgodnie z zasadą... "nie chcę, ale muszę". - To niespodzianka, ale lubię czasami zaskakiwać - żartował dziś nowy przewodniczący Rady Europejskiej. Przez kilka ostatnich miesięcy premier Donald Tusk zarzekał się jednak, że o pracy w Brukseli nie myśli.
"Bądźmy poważni...", czyli lato 2013
– Nie, bądźmy poważni – to była pierwsza reakcja Donalda Tuska, gdy w maju ubiegłego roku wraz z Radosławem Sikorskim znalazł się na prestiżowej liście najpotężniejszych ludzi świata magazynu "Foreign Policy". Zapytany na konferencji prasowej o to, czy czuje się jednym z najpotężniejszych ludzi świata przekonywał, że nie ma nawet takich aspiracji.
Miesiąc później o kandydaturze polskiego premiera do wysokiego unijnego stanowiska zaczęło się mówić już bardzo głośno. Wówczas sugerowano jeszcze, że Donald Tusk ma szansę zostać nowym szefem Komisji Europejskiej. On jednak przekonywał, że każdy kolejny dzień utwierdza go w przekonaniu, że odrzucenie brukselskich zalotów to najlepsza decyzja.
"Być polskim premierem to stokrotnie ważniejsza rzecz"
Jeszcze w połowie minionego roku Donald Tusk kolejny raz próbował uciąć wszystkie te spekulacje - Mój wybór jest jednoznaczny, dyskutowałem o tym ważąc racje i podjąłem decyzję, że chcę być dalej polskim premierem. Większego zaszczytu, satysfakcji i determinacji nie będę miał w życiu niż bycie premierem Polski. Być polskim premierem to stokrotnie ważniejsza rzecz dla mnie niż europejskie awanse - mówił w wywiadzie udzielonym Tomaszowi Lisowi.
Trochę zaczęło zmieniać się jednak przed ubiegłorocznym Bożym Narodzeniem. - Pamiętając o ważnej zasadzie w polityce, żeby nigdy nie używać słowa „nigdy”, mogę tylko potwierdzić, że nie wybieram się do Brukseli z jakimiś własnymi ambicjami zawodowymi. Mam poczucie, że dużo roboty jeszcze przede mną w kraju - mówił lider Platformy 20 grudnia 2013 roku.
Jeszcze przed miesiącem nigdzie się nie wybierał...
Premier zaprzeczał tak stanowczo i przekonująco, że nawet spekulacje pojawiające się wciąż w zagranicznych mediach zaczęto nad Wisłą przyjmować z przymrużeniem oka. Jeszcze na początku tegorocznych wakacji Donald Tusk wyśmiewał przecież newsy takich redakcji, jak "Der Spiegel", czy "Financial Times". – Kanclerz Merkel nie jest promotorką mojej kandydatury i nie namawia mnie do objęcia tego stanowiska, przy całej naszej wzajemnej życzliwości – zapewniał 17 lipca.
Nie chciał, ale musi
Dopiero podczas sobotniej konferencji prasowej w Brukseli, gdy przedstawiono go w nowej roli, premier Polski przyznał między słowami, że wszystkie te słowa były niestety wymuszone przez reguły twardej dyplomatycznej gry o przywództwo w Europie, którą Polska postanowiła podjąć.
Jako nowy przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk już z pełną powagą podkreślił, że nie bez znaczenia dla jego ostatecznej decyzji była jednak też obecna rzeczywistość geopolityczna na Starym Kontynencie. - Sytuacja Europy uległa dramatycznej zmianie - przypominał.
Odpowiadając na każde ze 150 pytań w tej kwestii, od wczesnej zimy lub nawet jesieni zeszłego roku: nie wybieram się do Brukseli - zapewniał szef rządu podczas konferencji prasowej w czerwcu 2013 roku. (...) W Polsce jest wystarczająco dużo powodów by troszczyć się o to, co dzieje się w Polsce i wokół Polski. Myślę, że tutaj będę skuteczniejszy.