
W Indiach mieszka ponad 900 mln wyznawców hinduizmu i mniejszość islamska. Liczy 170 mln ludzi i wkrótce może wypowiedzieć wojnę większości. Do otwarcia nowego frontu dżihadu wezwał lider Al-Kaidy Ajman al Zawahiri. Starcie tych dwóch grup może wywołać największą wojnę religijną na świecie.
REKLAMA
Odnoszące kolejne sukcesy Państwo Islamskie spycha do defensywy Al-Kaidę. Przewyższa ją zarówno radykalizmem, jak i sukcesami militarnymi. Dlatego przywódca Al-Kaidy Ajman al Zawihiri wezwał do otwarcia nowego frontu – tym razem w Indiach. W przeciwieństwie do radykałów z Iraku i Syrii, zwalczających niewielkie mniejszości i inne odłamy islamu, rzuca wyzwanie ogromnej grupie innowierców – opisuje Jarosław Giziński w „Rzeczpospolitej”.
Ogłaszając świętą wojnę z hinduistami w istocie chce wykorzystać stary konflikt toczący się od połowy XX wieku. Nawet utworzenie w większości islamskiego Pakistanu i w większości hinduistycznych Indii nie zakończyło konfliktu polityczno-religijnego, bowiem w Indiach pozostało 170 mln wyznawców islamu. Czytaj więcej
Źródło: "Rzeczpospolita"
I to wcale nie mniej radykalnych. Już w 1992 roku doszło do starć między hinduistami a muzułmanami, w których zginęło dwa tys. osób. Od lat islamiści są nazywani zagrożeniem dla prastarej religii hinduistycznej. Wzrost napięcia może skończyć się wybuchem krwawej wojny religijnej, w którą zaangażowany będzie niemal miliard ludzi.
Źródło: "Rzeczpospolita"
