"Za tę jakość zapłacił 100 zł" napisał na Twitterze siatkarz Wojciech Żaliński.
"Za tę jakość zapłacił 100 zł" napisał na Twitterze siatkarz Wojciech Żaliński. Fot. Twitter

MŚ w siatkówce rozgrywają się dwutorowo. Z jednej strony fenomenalne występy polskiej kadry i rozbudzanie apetytów na medal, z drugiej strony wpadki organizacyjne i nieszczęsne kodowanie transmisji, które nadal oburza nie tylko kibiców, ale też dziennikarzy, polityków czy samych siatkarzy. Czy odkodowanie finału z ewentualnym udziałem Polaków uratuje wizerunek stacji? Niekoniecznie.

REKLAMA
– To jest chyba wielka radość, sprawić przyjemność tylu milionom ludzi. Możemy powiedzieć, że jest pan filantropem – takimi słowami do właściciela Polsatu Zygmunta Solorza-Żaka zwróciła się dziennikarka tej stacji Karolina Szostak. Krótka rozmowa stała się hitem internetu, a drwin z "entuzjazmu" Szostak nie było końca. Nie wiadomo, co właściwie w tej rozmowie jest bardziej niesamowite: radość z jaką dziennikarka rozmawia ze swoim szefem czy fakt, że zakodowanie MŚ przez Polsat nazwała "filantropią".
Nowy PZPN
– Dziękuję panu bardzo w imieniu kibiców – zakończyła Szostak rozmowę z Solorzem. Ale kibice nadal nie wybaczyli ograniczenia transmisji siatkarskiego mundialu. Nawet świetna gra Polaków nie jest w stanie zmazać wizerunkowej plamy Polsatu. Najlepszym tego przykładem jest baner, który pojawił się na trybunach wrocławskiej hali w czasie meczu Polska-Wenezuela. Tradycyjne hasło kibiców piłkarskich, w wulgarny sposób krytykujące PZPN, zostało teraz skierowane w stronę Polsatu. Niby drobiazg, ale dobrze oddający stosunek wielu fanów siatkówki do decyzji o kodowaniu meczów.
logo
Teraz po latach stacja Solorza-Żaka może zastąpić TVP, które dotychczas wiodło prym w uprzykrzaniu życiu kibicom sportowym.
Dotychczas TVP wielokrotnie narażała się fanom sportu. Wystarczy wspomnieć ostatni mundial z Brazylii, gdzie telewizja nie pokazała ceremonii otwarcia. Na gorąco tłumaczono się tym, że całą Europa została odcięta od sygnału telewizyjnego, ale szybko internauci udowadniali, że to tylko "polski problem".
Bez wpadek nie odbyły się również relacje z olimpijskich Igrzysk w Londynie. Mecz polskich badmintonistów transmitowano z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem. Kibice znali już wynik spotkania, a TVP "na żywo" relacjonowała potyczkę. Jeszcze większe oburzenie wzbudziła decyzja o przerwaniu relacji TVP 2 z emocjonującego meczu tenisistki stołowej Natalii Partyki. Gdy Polka zaczęła się rozkręcać, transmisję przerwano, aby nadać zgodnie z ramówką... odcinek serialu „07 zgłoś się”. Kibice gremialnie narzekali również, że telewizja publiczna puszcza więcej reklam niż relacji na żywo. Dobrym podsumowaniem zgrzytów w TVP może być poniższe zdjęcie, gdzie ówczesny trener reprezentacji siatkarzy Andrea Anastasi został podpisany w bardzo oryginalny sposób.
logo
Fot. screen TVP
Czas na Polsat
TVP miał szereg wpadek, ale to Polsat zakodował siatkówkę, która jest w Polsce uwielbiana i od 15 lat promowana przez... Polsat. Ciężko wytłumaczyć kibicom siatkówki przyjeżdżającym do Polski, że u nas nie ma otwartych transmisji meczów. Ironicznie skomentował to były bułgarski zawodnik i trener ekipy Bułgarii Plamen Konstantinow. – Skoro bierzecie pieniądze od ludzi za możliwość oglądania meczów, to ja nie będę reklamował was za darmo – odpowiedział dziennikarzom Polsatu, którzy chcieli z nim nagrać zaproszenie na spotkania MŚ.
To nie jedyny krytyczny głos sportowego środowiska. Jerzy Dudek na swoim oficjalnym fanpage'u na Facebooku określił decyzję Polsatu "niecodzienną sytuacją". – Polska nie gra na MŚ w piłce nożnej, a transmisja w TV jest odkodowana! MŚ w siatkę w Polsce to doskonała promocja siatkówki, a meczów w TV zobaczyć nie można – tylko w PPV! Chyba to absurdalne? Z reklam można ściągnąć więcej niż z kibiców! Szkoda – napisał były bramkarz FC Liverpoolu i Realu Madryt.
Z kolei siatkarz Wojciech Żaliński na Twitterze pochwalił się obrazem z transmisji meczu MŚ w siatkówce w PVV. Zawodnik drużyny Czarni Radom z przekąsem napisał, że "za tę jakość zapłacił 100 zł". Polsatowi oberwało się również od dziennikarza muzycznego Hirka Wrony, posła Twojego Ruchu Armanda Ryfińskiego czy nawet kabaretu Neo-Nówka. Wszyscy oni publicznie wyrazili swoje nierozumienie z kodowania imprezy organizowanej przez Polskę.
logo
Fot. Twitter
logo
Fot. Twitter
logo
Fot. Twitter
O porażce marketingowej "słonecznej stacji" mówi wprost komentator Eurosportu Tomasz Lach. – Wielka impreza sportowa i kodowanie transmisji? To jest bardzo słabe. Polsat pochwalił się, że dobrze im się to sprzedaje, ale nie chce mi się w to wierzyć – mówi w rozmowie z naTemat.
Lach zaznacza jednak, że kibicie siatkówki nadal pozostaną przy Polsacie, bo po MŚ stacja dalej będzie się nią zajmowała. Niesmak pozostanie, ale mecze gdzieś trzeba oglądać, a poza telewizją Solorz-Żaka niewiele jest możliwość do śledzenie siatkarskich transmisji.
Dziennikarz Eurosportu sugeruje, jednak że Polsat mógłbym w przypadku awansu biało-czerwonych do finału, odkodować najważniejszy mecz turnieju. – Głosy oburzenia są i będą się wzmagać, a ogromna presja na Polsat zacznie się już przy półfinałach, gdzie Polacy mogą dotrzeć. Nie wiem jak to wygląda od strony prawnej, skoro tyle ludzi wykupiło dekodery Polsatu i płatne transmisję PPV. Możemy sobie wyobrazić jaki byłby to skandal – przekonuje.
Tak źle, tak niedobrze
Polsat jest w impasie. Z jednej strony odkodowanie finału MŚ z udziałem Polaków byłoby prezentem dla tych, którzy nie mogą oglądać mundialu, a z drugiej strony policzek dla tych, którzy za to zapłacili. Szczególnie ogromne emocje budziłby finał Polska-Rosja.
– Niektórzy kibice czekają na taki mecz całe życie i kibice będą szukać transmisji, gdzie tylko się da. Już teraz bardzo dużo ludzi ogląda MŚ nielegalnie w internecie albo w zagranicznych stacjach telewizyjnych – mówi Lach.
Prezes PZPS Mirosław Przedpełski

Gdy w 2008 roku Polsat kupował prawa do mundialu, był wielki boom na siatkówkę, a światowa gospodarka miała się dobrze. Potem nastąpił kryzys gospodarczy i zapłacone za prawa pieniądze nie są teraz do odzyskania. Nie można jednak obciążać tylko Polsatu. Podejście wszystkich jest takie, że jak prywatna firma kupiła prawa, to niech się teraz martwi. Ale to nie jest tylko sprawa prywatnej firmy. Mówimy przecież o reprezentacji Polski. Miliony ludzi się tym interesują. Kibicom trudno to wytłumaczyć. Polsat powinien wcześniej alarmować o kłopotach Czytaj więcej

Przypomnijmy, że podobna sytuacja miała miejsce 12 lat temu przy okazji piłkarskich MŚ w Korei i Japonii. Mecze mundialu miał pokazywać Polsat. Był to szczególny turniej, bo Polska wróciła na MŚ po 16 latach. Zainteresowanie imprezą sięgało zenitu. Na tej fali dekodery Polsatu sprzedawały się jak świeże bułeczki. Na krótko przed rozpoczęciem turnieju TVP zakupiło prawa do transmisji 9 spotkań za 9 mln dolarów. Wielu kibiców poczuło się oszukanych, bo specjalnie wykupili satelitę Polsatu, a później za pieniądze podatników kupiono prawa dla telewizji publicznej.
Wygląda na to, że niezależnie od tego, jaką decyzją podejmą przedstawiciele Polsatu, spotkają się z ogromną falą krytyki. A wystarczyło nie kodować turnieju, o czym pisaliśmy przed rozpoczęciem mundialu. Cytując Karolinę Szostak: "Dziękuję panu (Zygmuntowi Solorzowi-Żakowi - red.) bardzo w imieniu kibiców".