
Dzięki ruchowi bezwizowemu, co miesiąc do Trójmiasta przyjeżdża co najmniej kilkadziesiąt tysięcy Rosjan z Obwodu Kaliningradzkiego. Wpadają tu przede wszystkim na zakupy, które po wprowadzeniu sankcji stały się jeszcze bardziej atrakcyjne. Wielu chętnie zostaje też na kilka dni, by zwiedzić Gdańsk i poimprezować w Sopocie. Dotąd czuli się tu mile widziani, ale kilka dni temu najbardziej agresywnej nacji Europy "stop" powiedzieć postanowił jeden z sopockich restauratorów. Na drzwiach jego lokalu wisi stanowczy komunikat: "Rosjan nie obsługujemy".
Jeszcze gorzej Rosjanie zachowali się wobec moich znajomych handlujących bursztynem. Targując się o cenę postanowili ostatecznie użyć argumentu, że niedługo przyjdą tutaj i wszystko wezmą sobie za darmo.
Oburzony właściciel restauracji "Piaskownica" podkreśla, że tajemnicą poliszynela w Trójmieście jest też to, iż Rosjanie w Polsce zaczęli sobie pozwalać także na dużo więcej na drogach. Bo wiedzą, że drogówka boi się ich zatrzymywać ze względu na naciski dyplomatyczne.
Jan Hermanowicz ma jednak też już sporo nieprzyjemności ze względu na swoje prywatne sankcje. Na Facebooku właśnie trwa ideologiczna wojna o taką postawę. Co prawda najpierw właściciela "Piaskownicy" pochwalił związany z prawicą podróżnik Wojciech Cejrowski. "Miejsce warte polecenia i wsparcia" - zapewnił swoich fanów. "Dbają tam nie tylko o dobre żarcie, lecz także o przyzwoitość. Serce rośnie, że nie wszyscy przeliczają swój żywot wyłącznie na forsę" - podkreślał.
Oprócz straty rosyjskich pieniędzy i krytyki ze strony środowisk zarzucających mu "sk***ysyństwo i idiotyzm", restaurator może mieć jednak też większe problemy. Już otrzymał sygnał od ludzi przedstawiających się jako mniejszość rosyjska, że składają oni skargę na dyskryminację ze względu na narodowość. Protestowali też rosyjscy handlowcy, którzy również wybierają się do prokuratury.
