Nastolatka upozorowała swoje porwanie, by pomóc zadłużonej matce. Zdjęcie ilustracyjne.
Nastolatka upozorowała swoje porwanie, by pomóc zadłużonej matce. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Shutterstock

Piętnastolatka upozorowała swoje porwanie, chcąc zwrócić uwagę organów ścigania na lichwiarza, który prześladował jej rodzinę. Dziewczynka busem przejechała do pobliskiej miejscowości, znalazła piwnicę w bloku, gdzie się schowała, zadała sobie obrażenia wskazujące na porwanie i zadzwoniła po policję. Ale ta wiedziała, że w opowieści nastolatki coś jest nie tak.

REKLAMA
Bo porwania nie było. Nastolatka sama zaaranżowała wszystko. Sprawdziła w internecie, jak powinny wyglądać rany po porwaniu, jak się zachowywać, co mówić policji. Wsiadła więc do busa, pojechała do nieodległej miejscowości i znalazła opuszczoną piwnicę w bloku, gdzie zadała sobie rany, podrapała twarz. Zadzwoniła po policję, której opisała jak cztery osoby porwały ją spod domu i wywiozły w nieznane miejsce – opisuje TVN24.

Karolina opowiedziała drugi raz. Potem trzeci, czwarty, piąty. Słuchali prokuratorzy, słuchał psycholog. - I wydawało nam się, że coś kręci, miesza, gubi się w zeznaniach - dodaje Czerwiński. Informatyk sprawdził komputer dziewczyny. W wyszukiwarkę wpisywała: "chcę zaplanować własne porwanie", "jak upozorować własne porwanie", "jak się ciąć". Wtedy Karolina się rozpłakała. - Nie było porwania, ja chciałam tylko pomóc mamie - powiedziała. Czytaj więcej

Źródło: TVN24
Matka dziewczynki padła ofiarą lichwiarza, który pożyczył jej pieniądze na założenie drugiego sklepu. Ale biznes się nie bilansował i musiała mu oddać samochód i mieszkanie. Upozorowane porwanie zwróciło na niego uwagę śledczych, mężczyzna spędzi w więzieniu 3,5 roku. Sąd czeka też nastolatkę i choć grozi jej ośrodek wychowawczy, zapewne skończy się na dozorze kuratora.
Źródło: TVN24