Ksiądz Robert M. były proboszcz Katedry Polowej Wojska Polskiego.
Ksiądz Robert M. były proboszcz Katedry Polowej Wojska Polskiego. Fot. Wojciech Surdziel / Agencja Gazeta

Blisko 200 tysięcy złotych w różnych walutach znaleźli prokuratorzy w sejfie byłego proboszcza Katedry Polowej Wojska Polskiego. Do przeszukania doszło w sierpniu. W ubiegłym tygodniu ksiądz usłyszał zarzut powoływania się na wpływy w instytucjach w zamian za udzielenie korzyści majątkowej.

REKLAMA
Adwokat księdza Krzysztof Wąsowski domaga się od prokuratury zwrotu pieniędzy. – Złożyliśmy zażalenie na sposób przeprowadzenia przeszukania. Zabezpieczono nie tylko przedmioty, które były przedmiotem postępowania ale także te które w sposób arbitralny uznano, że można je zabezpieczyć. Chodzi oczywiście o pieniądze. Mój klient nie ma żadnego zarzutu przyjmowania od kogokolwiek pieniędzy – mówi mecenas Wąsowski.
Nieoficjalnie wiadomo, że prokuratorzy nie zajęli wszystkich przedmiotów z sejfu. Pozostawili w nim przykładowo pistolet służbowy księdza Roberta M.
Największe znaczenie dla śledztwa miało znalezienie w sejfie księdza sztabki złota o wartości 130 tysięcy złotych. Prokuratura twierdzi, że sztabkę ksiądz. M. dostał od dwóch biznesmenów z Leżajska za załatwienie sprawy w "instytucjach państwowych". Certyfikat sztabki, czyli unikalne numery wraz z oznaczeniem próby, był dokładnie taki, jak wskazali w zeznaniach zatrzymani podkarpaccy biznesmeni.
Cała sprawa dotyczy właśnie śledztwa dotyczącego powoływania się na wpływy w Ministerstwie Rozwoju i Infrastruktury. Duchowny osobiście zna się z szefem klubu parlamentarnego PSL, Janem Burym. Na początku lipca agenci CBA przeszukali dom posła, biuro poselskie, a także pokój w hotelu sejmowym. Wcześniej (4 lipca) CBA wkroczyło do gabinetu wiceszefa resortu infrastruktury i rozwoju Zbigniewa Rynasiewicza.
W sprawie afery zwanej podkarpacką na liście podejrzanych jest już pięć osób.