W social mediach panika. Właśnie zaczęła się rozchodzić informacja o tym, że skarbówka będzie gnębić młode pary podatkami od prezentów ślubnych. Księgowa z Warszawy przyznaje w rozmowie z naTemat: – Nowożeńcy skarżą się, że fiskus wypytuje o to, ile zapłacili za organizację, kto co robił, kto gotował.
Fiskus gnębi nowożeńców?
– Choć przepis prawny nie jest nowy, dopiero teraz Urzędy Skarbowe z całą bezwzględnością go egzekwują. Czy młode pary powinny brać tajne śluby w podziemiu? – pyta w swoim stylu jeden z prawicowych portali.
Brzmi to dla przyszłych małżeństw faktycznie apokaliptycznie – tak, jakby fiskus miał przysłać kontrolę już na wesele. Pytanie tylko: czy naprawdę nowożeńcy powinny bać się fiskusa?
Pytają: kto gotował?
Wypytywane przeze mnie młode pary nie przypominają sobie, by po ślubie interesowały się nimi urzędy skarbowe. "Na mieście" jednak słychać historie osób, które musiały spowiadać się skarbówce niemal ze wszystkich detali wesela. – Klienci skarżą się, że muszą po ślubie odpowiadać na masę pytań, bardzo szczegółowych. Kto im gotował na weselu, kto je organizował, ile za to zapłacili, skąd wzięli sprzęt, kto puszczał muzykę, czy był zatrudniony – opowiada nam renomowana księgowa z Warszawy.
Nasza rozmówczyni dodaje, że jej klienci najczęściej nie wiedzą... po co mają o tym opowiadać skarbówce. I nawet po odpowiedzeniu na pytania nie dowiadują się, czemu musieli zadać sobie ten trud. Warto przy tym zaznaczyć, że nawet jeśli ktoś jest skrupulatny i trzyma wszystkie faktury, to zebranie wszystkich danych dotyczących wesela jest i tak nie lada wyczynem.
Podatek od ślubu...
Takie wypytywanie nowożeńców to jednak nic nowego - „jeden z tabloidów” opisywał taki przypadek już dwa sezony ślubne temu. Wówczas małżeństwo ze Szczecinka zostało dokładnie odpytane, pod groźbą kary grzywny: ile kosztował fotograf, wynajem sali, jedzenie i napitki każdego z gości, jaką stawkę wzięła orkiestra.
Skąd zainteresowanie fiskusa tymi informacjami? Urząd skarbowy tłumaczył wtedy, że prowadzi sprawę związaną z lokalną firmą organizującą wesela i stąd pytania do nowożeńców. Takich spraw, gdzie firmy organizujące wesela podpadają skarbówce, jest więcej – i to w związku z nimi może pojawiać się zainteresowanie skarbówki naszym ślubem.
Drugie wyjaśnienie, mniej prawdopodobne, to... chęć sprawdzenia, czy jakiś element wesela nie został aby zaksięgowany "na lewo". Jeśli bowiem dostaliśmy np. catering za darmo, to fiskus może to uznać za darowiznę i zażądać podatku.
... I podatek od prezentów
To drugie wytłumaczenie wpisuje się w obraz polskiego państwa, które próbuje z obywateli ściągać pieniądze, gdzie tylko może: na kursach na prawo jazdy, fotoradarach, w podatkach od prezentów, spadków i w zakazie optymalizacji podatkowej. Teraz przyszła czas na "podatek od ślubu".
Darowizna - prawo stare i znane Podatek od prezentu musimy zapłacić tylko wtedy, gdy jego wartość przekracza limity nałożone przez skarbówkę – taki prezent jest po prostu traktowany jako darowizna.
Poziom limitu uzależniony jest od stopnia pokrewieństwa – najbliżsi (rodzice, brat, dzieci) mogą dać nam podarek wart maks. 9637 zł. Dla dalszych krewnych (np. rodzina małżonka) ograniczenie to wynosi 7236 zł, zaś dla trzeciej grupy (w tym osoby z nami niespokrewnione) jest to 4902 zł.
Fiskus upomni się więc o nas tylko w przypadku, gdy wartość prezentu przekracza daną kwotę. A przyznać trzeba, że chociaż Polacy mają w zwyczaju urządzać wesela z rozmachem i na bogato, to jednak rzadko kiedy prezenty dla nowożeńców warte są więcej niż 10 tysięcy złotych. Dlatego też „podatek od prezentów ślubnych” zapłacą tylko ci, którzy otrzymali na swoim weselu naprawdę drogie podarunki.
Skoro jednak wiadomo o tym od dawna, to dlaczego media podają teraz tę informację tak, jakby nagle skarbówka postanowiła ścigać wszystkich nowożeńców?
Medialna histeria
Zaczęło się od Onetu, gdzie pojawił się artykuł właśnie na temat tego, jak należy rozliczać się z prezentów ślubnych – ale bez całej histerycznej, atakującej fiskusa narracji. Część serwisów internetowych, w tym prawicowych, podchwyciło temat, ale "trochę" podkręciły nagłówki czy nawet treść tekstów. W ten sposób powstały zdania takie jak „dopiero teraz urzędy egzekwują to prawo” lub „skarbówka łupi nowożeńców”.
Tymczasem jeden z wysoko postawionych urzędników ze skarbówki zaprzecza, jakoby teraz pojawił się nakaz ściągania pieniędzy po weselach.
– Jeśli jakiś urząd intensywnie sprawdza nowożeńców, to jest to jego wyłączna inwencja twórcza. A może po prostu pechowa para trafia na nadgorliwych urzędników – wyjaśnia nasz rozmówca i dodaje coś bardziej niepokojącego.
Skarbówka nie przyjdzie na wesele!
Przedstawiciel fiskusa przypomina też, że akurat osławione kontrole skarbowe, których wszyscy się tak boimy, nie zawsze są inicjatywą urzędu.
Jeśli dopadnie nas kontrola prezentów ślubnych lub jakakolwiek inna, której się nie spodziewaliśmy, winnych tego należy szukać nie wśród urzędników, a... swoich znajomych lub sąsiadów. To oni bowiem najczęściej donoszą, że ktoś wzbogacił się w podejrzany sposób – a fiskus czy chce, czy nie, musi to sprawdzić.