To nie żart. Fiskus może ściągać z nas podatek od darowizny, jeśli dostajemy bardzo drogie prezenty - szczególnie, jeśli nie otrzymaliśmy ich od rodziny. Absurd? Być może, ale tak stanowi prawo.
W niektórych sytuacjach, gdy dostajemy prezenty, fiskus ma prawo zażądać od nas pieniędzy. W postaci podatku od darowizny - informuje "Gazeta Wyborcza". Nie musimy się o to martwić, jeśli dostajemy prezenty od rodziców, dziadków, rodzeństwa, ojczyma lub macochy. Należy jednak poinformować fiskusa o wartości darowizn, jeśli te przekroczą 9 tysięcy 637 zł w ciągu 5 lat poprzedzających ten rok.
Jeśli zapomnimy to zgłosić, skarbówka może domagać się od nas pieniędzy. Co jednak, kiedy prezenty dostajemy od dalszej rodziny? Tutaj występuje podział na kilka grup podatkowych, które mają swoje limity wartości. Jeśli limit dla ostatnich 5 lat przekraczamy - trzeba się zgłosić do fiskusa.
W I grupie, czyli np. zięć, synowa czy teściowie, limit wynosi 9 tys. 637 zł, dla II grupy, np. małżonkowie rodzeństwa czy rodzeństwo małżonków - 7 tys. 276 zł i dla III grupy - dalsze relacje - 4 tysiące 902 złote.
Ewidentnie więc prezenty pod choinką są zazwyczaj "bezpieczne", tym bardziej, że często ciężko byłoby ustalić, od kogo je otrzymaliśmy. Ale doradcy podatkowi cytowani przez "GW" podkreślają, że jeśli otrzymujemy prezenty w postaci dużej gotówki czy np. samochodu, trzeba o przepisach pamiętać - tym bardziej, jeśli otrzymujemy darowiznę od dalszej rodziny czy osób niespokrewnionych.