Jan Vincent-Rostowski zostanie nowym ministrem spraw zagranicznych – dowiedziało się naTemat. Ten sam, który dziesięć miesięcy temu odchodził w niesławie jako znienawidzony minister finansów i ten sam, który przegrał w maju wybory do Parlamentu Europejskiego.
Bo Rostowski ma ważne dla tej pracy predyspozycje. Nie tylko dlatego, że po angielsku mówi lepiej niż po polsku.
Rostowski doskonale zna też francuski. Ten drugi język był uważany za piętę achillesową Radka Sikorskiego. Do tego Rostowski doskonale radzi sobie na międzynarodowych salonach, podczas spotkań unijnych ministrów finansów jego głos był uważnie wysłuchiwany.
Polski minister był też zapraszany na spotkania ulubionej przez wielbicieli teorii spiskowych Grupy Bilderberga, czyli stu najbardziej wpływowych na świecie. To jednak bardzo mocny dowód na to, że Rostowski nie będzie czuł się przytłoczony na światowych salonach i szybko znajdzie wspólny język z wielkimi tego świata.
Na korzyść nowego ministra może świadczyć też to, że zna inne niż polska kultury. I to nie tylko te europejskie, bo choć urodził się w Londynie, tam dorastał, studiował i pracował, sporo jeździł po świecie. Przebywał w brytyjskich placówkach dyplomatycznych w Kenii, na Seszelach i w Mauritiusie. Otwartość na obce zwyczaje to niewątpliwie atut. Żartów o misjonarzach, których zjedli przodkowie Baracka Obamy więc nie będzie.
Ale z drugiej strony jego międzynarodowa aktywność ograniczała się właściwie do Unii Europejskiej i międzynarodowych instytucji takich jak Bank Światowy czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Tymczasem dzisiaj uwaga MSZ skupia się na Wschodzie, szczególnie na Rosji i na Ukrainie. Nowy minister oprócz swoich kolegów z Zachodu będzie miał naprzeciwko siebie także tak poważnego przeciwnika jak Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji.
To zupełnie inny typ relacji niż na brukselskich salonach. Do tego szef MSZ musi być w stanie podejmować rzeczowe decyzje dotyczące miejsc na całym świecie. Czy zamknąć nasze placówki dyplomatyczne w Iraku? Kogo obsadzić w ambasadzie w Pekinie? Czy zgodzić się na obniżenie cła dla Ukrainy? Dla Rostowskiego to będzie terra incognita.
Pozostaje mieć nadzieję, że szybko się w niej rozezna, a w tym czasie będzie mógł liczyć na radę swojego poprzednika oraz światłych doradców. W orbicie PO są przecież oprócz oczywistych ekspertów jak Sikorski czy Jacek Saryusz-Wolski, także Paweł Zalewski czy Paweł Kowal.
Inna sprawa, że wymiana miejsc w MSZ to mały chichot historii. Oto polska dyplomacja pozostaje w rękach ludzi, którzy spotkali się i dali się nagrać przy jednym stoliku, co dało jeden z bardziej pieprznych podsłuchów opublikowanych przez "Wprost". Wtedy ich kariery stanęły pod znakiem zapytania, dziś jeden stanie się formalnie drugą osobą w państwie, drugi obejmie kluczowe stanowisko w rządzie.
Przed Jackiem Rostowskim trudne wyzwanie, chociaż to jeden z ludzi o najlepszych przymiotach osobistych do pełnienia tego stanowiska. Przejście ze świata finansów do dyplomacji powinno się więc udać.
Tym bardziej, że udało się to już Andrzejowi Olechowskiemu, ministrowi finansów w rządzie Jana Olszewskiego i szefowi dyplomacji w gabinecie Waldemara Pawlaka.