Piekielnie zdolna aktorka młodego pokolenia, która na swoją główną rolę czekała ponad dziewięć lat. Teraz Joanna Kulig wciela się w Igę w serialu "O mnie się nie martw". Tyle tylko, że to nie jest produkcja na miarę talentu Kulig. Czy ktoś w końcu napisze dla niej rolę, którą podbije nie tylko Polskę, ale i świat?
2010 rok gra Wikę
Joannę Kulig odkryłem, jako aktorkę, cztery lata temu. Genialnie zagrała wtedy Wikę w serialu wyprodukowanym dla Polsatu - "Szpilki na Giewoncie". Rola drugoplanowa, ale tak dobrze zagrana i postać młodej góralki przez Joannę tak stworzona, że sceny, nawet z głównymi aktorami, należały do niej. Miała wtedy dwadzieścia osiem lat, ale jako gwiazda wciąż czekała na odkrycie. Bo co do tego, że posiada wielki talent, nie było żadnych wątpliwości. Dlatego szlag mnie trafiał, gdy kolejne sezony "Szpilek", a dokładnie ich scenariusze, nie uwzględniały rozbudowania jej roli. W efekcie - Kulig, gdzieś między coraz to głupszymi pomysłami na rozkręcenie fabuły, zniknęła. Wspominałem o odkrywaniu gwiazd? Tę należącą do Joanny odkrył nie kto inny, jak piekielnie zdolna i w tym uzdolnieniu szalona - Małgośka Szumowska.
Sponsoring
Współpraca Szumowskiej i Kulig - dwóch filmowych dynamitów, musiała skończyć się niezłym wybuchem. A był nim bez wątpienia film "Sponsoring". Polsko-niemiecko-francuski z 2011 roku, gdzie Joanna wcieliła się w rolę Alicji. To był idealny powód, aby pokazać jej talent widzowi bardziej wymagającemu. Ba, Joannę dostrzegł wtedy "Le Point". Reszta tytułów prasy francuskiej film skrytykowała. Ale nie polską aktorkę, której na ekranie towarzyszyła Juliette Binoche. I to, kto komu towarzyszył/asystował, nie podlega żadnej wątpliwości. Kulig znów skradła film. I tu, przy tym obrazie właśnie, trzeba się zastanowić, dlaczego wciąż produkcje z Joanną Kulig są uznawane za słabe? Czy naprawdę nie ma dla dobrej aktorki polskiej - wprost proporcjonalnie dobrej produkcji? (Choć z Szumowską jest tak, że każdą jej produkcję się hejtuje, a potem Szumowska i tak zgarnia nagrody).
Dajcie jej w końcu główną rolę!
Potem Joanna przewinęła się, znów jako postać drugoplanowa, w filmie Jacka Borcucha "Nieulotne". Oczywiście zagrała rewelacyjnie, a scena w kuchni uznawana jest za jedną z najlepszych z tego filmu. Co z tego, skoro sama scena trwa niecałe dwie minuty, a Kulig na ekranie widzimy w sumie tych minut piętnaście? Na tyle czasowo "wycenia" się jej talent? Ktoś chyba upadł na głowę. Podobnie jest z filmem uznanym za najważniejszy w ostatnich latach, czyli "Idą", gdzie Joanna oczywiście gra, ale jakąś tam... piosenkarkę. Okej, może warto zapytać czy to rola znacząca. Odpowiem - nie. Ładna w obrazku, ale nie wnosząca nic do filmu. W naszym kraju, dobra aktorka to nie tylko role małe, ale i nagrody, jakby to powiedzieć, mniejsze. Kulig ostatnią nagrodę, jaką dostała to - "Kryształowa Gwiazda Elle". Tyle w temacie. Wciąż na uboczu, nie wiedząc czemu, stoi Kulig i przepuszcza w kolejce po uznanie Katarzynę Zielińską, Małgorzatę Sochę czy Kasię Cichopek.
O MNIE SIĘ nie MARTW
W końcu, Joanna Kulig dostała rolę główną. Nie jest to być może film, który potem będzie się pokazywać na festiwalach filmowych na całym świecie, ale w przypadku Joanny główna rola w serialu to traf szczęścia. Przeważnie ta utalentowana dziewczyna gra na drugim planie, przyjaciółki, walnięte małolaty albo pieśniarki. Czy gra dobrze? Oczywiście, że tak. Najlepiej. Tym bardziej dziwi fakt, że na swoją dużą rolę musiała czekać tak długo...
Na czym polega problem Joanny? Że trafia na produkcje słabe, albo beznadziejne. Takie, których ludzie nie chcą oglądać, bo uważają je za źle zrobione. Czy widz musi mieć rację? Jasne, że nie musi, bo może produkcje mało trafnie ocenić. Ale jeżeli widz mówi - nuda - to trudno z tym argumentem dyskutować. Serial telewizyjnej Dwójki - "O mnie się nie martw" - może do nich dołączyć, bo o ile Kulig gra pierwszoligowo, a jej bohaterka, Iga - to petarda, którą chce się podziwiać, o tyle fabuła, realizacja czy nawet dialogi już petardą nie są...
Czasami ma się wrażenie, że godzinny odcinek się dłuży, a sceny bez udziały Joanny - na przykład te z byłym partnerem Igi i jego kolegami - są dramatycznie nudne. I jak już wspomniałem, to jest argument, z którym trudno polemizować, widz po prostu odejdzie od telewizora, a w efekcie serial zostanie z anteny zdjęty. Także Joanno, nagrałaś się.