Kilka dni temu Józef Wojciechowski zapowiedział, że zamierza wycofać się z finansowania Polonii Warszawa. Prezes zrezygnuje ze sportu na dobre? Nic z tych rzeczy. Jak dowiedziała się stacja Orange Sport, być może wkrótce będzie on sponsorował siatkarzy z warszawskiej Politechniki. Czy w klubie ze stolicy będzie w stanie zrealizować swoje ideały?
Jeśli Wojciechowski rzeczywiście zdecyduje się na inwestowanie w Politechnikę, nie będzie to jego pierwszy romans z tym klubem. Należąca do niego firma J.W. Construction była już sponsorem strategicznym Warszawian w latach 2006-2009. W przypadku tego zespołu, każdy strumień gotówki byłby zapewne przyjmowany z pocałowaniem ręki. Politechnika zmaga się bowiem z poważnymi kłopotami finansowymi.
Jednak w klubie wolą narazie chuchać na zimne i nie komentować rewelacji Orange Sportu. - Jak do tej pory, ze strony J.W. Construction nie było żadnych sygnałów na ten temat - zaznacza Joanna Czyczuk, specjalistka do spraw marketingu w Politechnice Warszawa.
Józef Wojciechowski jest właścicielem klubu piłkarskiego Polonia Warszawa. W ostatnich dniach zapowiedział jednak, że rezygnuje z piłki. - Moje ideały zostały zszargane - tłumaczył swoją decyzję prezes. Czy teraz będzie próbował je odbudować w siatkarskim zespole, o sporym potencjale sportowym, ale trapionym problemami finansowymi?
- To prawda, siatkówka chodzi mi po głowie. Jeżeli zajmę się tym to w Warszawie. Pewnie będzie to AZS Politechnika - potwierdził w rozmowie telefonicznej z Orange Sport Wojciechowski.
Postanowiliśmy rozważyć, czy nowy pomysł milionera ma szansę na realizację i jakie są pozytywne oraz negatywne strony inwestowania w Politechnikę Warszawa.
Plusy
1. Mniej kosztowny sukces
Do zbudowania siatkarskiej drużyny potrzeba zdecydowanie mniejszych nakładów aniżeli w przypadku klubu piłkarskiego. Po pierwsze, nie trzeba opłacać co najmniej 22-piłkarzy. Kadra ekipy z Plusligi zazwyczaj składa się z maksymalnie 18 siatkarzy. Ich kontrakty także nie są aż tak wysokie, jak to ma miejsce w przypadku futbolistów.
- Patrząc na dotychczasowe doświadczenia biznesowe prezesa ze sportem, byłby to z pewnością duży plus. Siatkówka rzeczywiście wymaga mniejszych wydatków. Więc i ryzyko z ewentualną porażką byłyby mniejsze. Ale z drugiej strony, znając Wojciechowskiego, chciałby pewnie, by Politechnika stałą się potęgą na miarę niedawnej dominacji Skry. Wówczas nakłady na zespół mogłyby być porównywalne z drużyną piłkarską ze środka tabeli T-Mobile Ekstraklasy - twierdzi Dorian Patynowski, specjalista do spraw marketingu z agencji Hexa Plus.
2. W stolicy brakuje wielkiej siatkarskiej drużyny
W tym sezonie stołeczny klub zajął w lidze dobrą ósmą pozycję i sensacyjnie dotarł do finału Pucharu Challange. Jak na problemy finansowe i potencjał zespołu, to całkiem niezły wynik. Ale jak na miasto, które Politechnika reprezentuje w rozgrywkach ligowych, to już gorzej. A Warszawiacy potrafią masowo zainteresować się siatkówką. Gdy Politechnika gra ze Skrą czy Resovią w hali na Ursynowie, pomieszczenie pęka w szwach.
- Wyczuwam potencjał w Warszawie na zbudowanie silnej drużyny siatkarskiej. Jeśli zespół byłby oparty na dwóch solidnych filarach - marketingowym i sportowym, to szansa na powodzenie tego projektu jest spora - twierdzi Patynowski.
3. Siatkówka lepiej się kojarzy
- Mimo, że z roku na rok opinia o futbolistach jest coraz lepsza, to jednak wciąż polska liga to dla wielu tylko " korupcja, kibole i żenująco niski poziom". - Z kolei dla marki J.W. Construction, z pewnością korzystniejszy byłby wizerunek polskie ligi siatkarskiej - jeden z najlepszych w Europie. O poziomie sportowym T-Mobile Ekstraklasy nie trzeba wiele mówić - podkreśla ekspert od marketingu.
4. Kulturalni kibice
Marzenie Wojciechowskiego związane z Polonią? Nie tylko mistrzostwo Polski. Prezes chciał również, by na stadionie przy Konwiktorskiej podczas meczu nie było słychać wulgarnych przyśpiewek i okrzyk. By publiczność przychodząca na trybunu nie różniła się niczym, od tej z teatru. W siatkówce łatwiej będzie osiągnąć ten cel. Tamtejsi kibice nie wyrywają krzesełek, nie przeklinają (na pewno nie masowo). Na mecze siatkarskie często przychodzą całe rodziny, panuje sympatyczna atmosfera.
Minusy
1. Kosztowna gra w Europie
Europejskie puchary w siatkówce stanowią pewien ewenement. Za udział w nich drużyny często muszą dopłacać. Przykład? By zagrać w półfinale Pucharu CEV, oprócz wywalczenia awansu, trzeba zapłacić tysiąc euro, a w finale - 1500. Za prawo organizowania Final Four Ligi Mistrzów trzeba było do tej pory wpłacić 250 tys. euro.
2. Niecierpliwy prezes
Istnieje obawa, że prezesowi Wojciechowskiemu, tak jak w przypadku Polonii, tak i w Politechnice mogłoby zabraknąć cierpliwości. Same pieniądze nie gwarantują bowiem sukcesu w żadnym sporcie. Zauważają to także internauci. - Panie Wojciechowski. Pan się nie nadajesz do sportu. Pana problem polega na tym, że nie da się kupić sukcesu. Jak nie ma Pan co z kasą zrobić, niech Pan postawi jakiś dom dziecka, klinikę dla dzieci, przynajmniej jakiś z tego pożytek będzie. A do sportu niech się już Pan nie miesza - komentuje w serwisie Onet.pl plany Wojciechowskiego użytkownik jerzy.bocian1
Jeśli milioner podejdzie do Politechniki w sposób czysto biznesowy, to nie będzie problemu. - Gorzej, jeśli podobnie jak w przypadku "Czarnych Koszul", będzie próbował wpływać na skład meczowy - zauważa Patynowski. By sytuacja się nie powtórzyła, Wojciechowski musiałby otoczyć się zaufanymi ludźmi, którzy mieli w sobie tyle charyzmy, by przekonać prezesa do swoich argumentów.
4. Nie ma gdzie grać
Politechnika swoje mecze najczęściej rozgrywa w ursynowskiej hali, w której może się pomieścić około 2 tysięcy widzów. Wyjątkowe spotkania są czasem rozgrywane na Torwarze. Tam wchodzi około 5 tysięcy widzów. - Znając rozmach Wojciechowskiego, to może okazać się za mało dla niego. Pewnie chciałby czerpać większe zyski z dnia meczowego. Może więc pokusiłby się o większą halę? W tym temacie mógłby próbować się dogadać z miastem - zaznacza nasz rozmówca.