
– To emanacja fajnopolactwa – piszą o bieganiu prawicowe media, chcąc wbić szpilę wszystkim miłośnikom biegania. A nie, przepraszam - nie wszystkim. Jedynie tym, którzy biegają z powodów ideologicznych. Jeśli jeszcze nie wiecie, biegacze są podzielenie na dwie grupy - dobrych, którzy biegają "rzeczywiście dla zdrowia" oraz tych "złych", którzy trenują, bo naczytali się w "złych" gazetach, że to fajne i modne.
Tymczasem wbrew temu co było widać na ulicach, jeden z prawicowych portali opublikował tego dnia tekst, z którego wynika że promowanie biegania i zdrowego trybu życia jest... dzieleniem Polaków. Jak przekonuje jeden z prawicowych publicystów, istnieje "całkiem spora grupa biegaczy", którzy uprawiają sport w imię walki ideologicznej... O co dokładnie chodzi?
To ci, którzy zaczęli biegać, bo Giewu zaczęła pisać, że bieganie jest modne i fajne; bo biegają koledzy z korporacji; bo modnie jest wstawić na fejsa swoją fotkę po biegu; a także dlatego, że kręci ich pompowany właśnie głównie przez medium z Czerskiej antagonizm pomiędzy biegającymi a niebiegającymi, pomiędzy uczestnikami biegów a ludźmi, którzy w ich trakcie chcą po prostu w miarę normalnie funkcjonować.
Tymczasem "fajnopolacy" - tylko że ja w przeciwieństwie do cytowanego autora, nie używam tego słowa obraźliwie - wiedzą, że na wiele rzeczy nie mamy wpływu. Zdają sobie jednak sprawę, że naprawianie rzeczywistości możemy zacząć od siebie, dbając o własne zdrowie, sportową sylwetkę i pracując nad samodyscypliną.
